23 czerwca 2025 roku Sejm zaproponował poprawkę do ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowej. Ustawa, nad którą trwają prace, ma umożliwić osobom mieszkającym w bliskim sąsiedztwie lądowych elektrowni wiatrowych dostęp do korzyści płynących z turbin.
Czytaj też: Turbiny wiatrowe w Polsce. Przepytaliśmy ekspertów, aby odpowiedzieć na wszystkie Twoje pytania
Polski rząd pracuje nad zmianą nastawienia Polaków do turbin wiatrowych. Wiele osób nie chce przebywać w ich pobliżu, a nowe inwestycje spotykają się ze sprzeciwem lokalnych społeczności. Owszem, turbina wiatrowa ma swoje wady, na przykład szalenie trudno poddawać recyklingowi zużyte łopaty i nie bardzo wiadomo, co z nimi robić. Niemniej specjaliści są zgodni. Energia generowana w ten sposób jest najtańsza i najmniej szkodliwa dla środowiska z dostępnych obecnie opcji. Nie ma więc co walczyć z wiatrakami. Turbina wiatrowa to najpewniejsza droga dla naszego kraju, by był niezależny energetycznie i uzyskał konkurencyjność na międzynarodowej arenie.
Tylko że Polaka mieszkającego w domku za miastem niewiele obchodzi status Polski w globalnej gospodarce. Dla takiej osoby ważny jest spokój i bezpieczeństwo jego rodziny. Nie dziwi więc, że nie wszyscy witają stawiających kolejne turbiny z otwartymi ramionami. Nowa ustawa o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowej ma szansę zmienić podejście obywateli do farm wiatrowych.
Jedna turbina wiatrowa to 100 tys. zł rocznie do podziału
Inwestor budujący elektrownię wiatrową będzie musiał zaoferować mieszkańcom gminy możliwość nabycia do 10 proc. udziałów w wytwarzanej tam energii przez 15 lat. Przepisy te zostały przyjęte w 2023 roku w Sejmie, ale mają wejść w życie dopiero w 2026 roku. Możliwe jednak, że do tego czasu zastąpi je zupełnie inne rozwiązanie, być może lepsze.
Udziały w wytwarzanej energii to spora korzyść, ale do lokalnych społeczności lepiej przemawiać będą konkretne kwoty i brak „wkładu własnego”. Poprawka wprowadza więc zapisy o funduszu partycypacyjnym dla mieszkańców terenów sąsiadujących z wiatrakami. Zamiast możliwości inwestycji będą coroczne wypłaty.
Właściciel nowej elektrowni wiatrowej ma odprowadzać do kasy funduszu kwotę wysokości 20 tys. zł za każdy 1 MW mocy, jaką nominalnie ma turbina wiatrowa. Z kolei właściciele budynków mieszkalnych oraz lokali w budownictwie wielorodzinnym w odległości nie większej niż 1000 metrów od tej turbiny będą mogli liczyć na coroczną wypłatę. Co ważne, udział w funduszu partycypacyjnym nie wymaga wcześniejszego nakładu finansowego ze strony mieszkańców. Zysk widać od razu.
Czytaj też: “Szwajcarski scyzoryk” wśród turbin wiatrowych. Wyjątkowa instalacja w niemieckim porcie
Obecnie nowoczesna turbina wiatrowa ma moc nominalną 5 MW. Jeśli taki model zostanie zainstalowany, jej właściciel przekaże do funduszu partycypacyjnego 100 tysięcy złotych rocznie. Tę kwotę należy podzielić między okolicznych mieszkańców. Niestety nie każdy dostanie tyle samo, bo im więcej osób mieszka w pobliżu, tym mniejsze będą kawałki tortu.
Warto przypomnieć, że w Polsce już nie obowiązuje reguła 10H z 2016 roku. Według niej turbinę można było postawić w odległości minimum 10-krotności jej wysokość od budynku mieszkalnego. Obecnie minimalny dystans to 700 metrów. W Sejmie trwają prace nad zmniejszeniem tego dystansu nawet do 500 metrów, a także nad przepisami ułatwiającymi modernizację już istniejących lądowych elektrowni wiatrowych.
Ponadto prywatni właściciele działek, którzy chcieliby zainstalować turbinę wiatrową na swoim terenie, mogą wciąż skorzystać z programu dofinansowań „Moja Elektrownia Wiatrowa”.