Tyle latania, że nie ma kiedy zatankować. Walka USA z latającymi wieczność samolotami trwa

USA osiągnęły właśnie coś wyjątkowego w sektorze lotniczym, kiedy to zwyczajowy “dawca” paliwa stał się nagle jego “odbiorcą”.
Tyle latania, że nie ma kiedy zatankować. Walka USA z latającymi wieczność samolotami trwa

Tyle do oblatania, że nie ma kiedy wylądować. Walka USA z latającymi wieczność samolotami trwa

Aktualnie długość lotu samolotu jest ograniczana zarówno ilością paliwa, jak i wytrzymałością załogi. Wyobraźmy więc sobie całe eskadry samolotów, które mogłyby latać w nieskończoność, a więc takie całkowicie pozbawione załogi i albo generujące energię do zasilania na pokładzie, albo pobierające ją z zewnątrz. Już teraz jest to możliwe (drony z panelami słonecznymi są tego świetnym potwierdzeniem), ale w dążeniu do naprawdę potężnych maszyn tego typu trzeba albo postawić na energię nuklearną, albo na ciągłe dostawy paliwa.

Czytaj też: USA wystrzelili tajny samolot na orbitę. Rosjanie mają co do niego szaloną teorię

Takie sprzęty byłyby wręcz nieocenione, zapewniając ciągły dostęp do platform w przestrzeni powietrznej, które mogłyby zarówno realizować misje rozpoznawcze, jak i stricte uderzeniowe. Tyle tylko, że na ten moment jedyną opcją zapewnienia sobie takich platform lotniczych jest ciągłe wykorzystywanie tak zwanych powietrznych tankowców. To nic innego, jak kolosalne samoloty transportowe z dodatkowymi zbiornikami paliwa, które są w stanie podczas lotu wypuścić specjalną aparaturę, która łączy się z wlewem paliwa drugiego samolotu i zaczyna tankowanie. 

Czytaj też: Nowa przeciwlotnicza broń w planach USA rozwiąże problem zagrożeń powietrznych

Od swojego początku w latach 20. XX wieku, tankowanie w powietrzu ewoluowało z niebezpiecznego wyczynu w kluczowy element operacji lotnictwa wojskowego. Ta technologia była kluczowa w przedłużaniu zasięgu operacyjnego samolotów wojennych, rozwiązując wyzwania zaobserwowane podczas II wojny światowej, kiedy to bombowce często latały bez eskorty z powodu krótszego zasięgu myśliwców. Do tej pory to powietrzne tankowce odpowiadały za napełnianie zbiorników paliwa innych samolotów, ale w niedawnym teście lotnictwo USA postanowiło odwrócić ten proces.

Czytaj też: Tak chroni się swoje państwo. USA wystrzelą na orbitę coś specjalnego

W ramach testu ciężki samolot transportowy C-5M Super Galaxy rozpoczął tankowanie tankowca KC-10 Extender, co w ogólnym rozrachunku ma rozwiązać problemy związane z samym tankowaniem tychże samolotów. Aktualnie wymaga to ich powrotu do bazy lub użycia drugiego tankowca, co zabiera czas oraz zasoby i stąd właśnie pomysł na “tankowanie zwrotne”, które doczekało się praktycznej weryfikacji w połowie grudnia. Wtedy to samolot C-5M Super Galaxy połączył się z KC-10 Extender nad północną Kalifornią i Oregonem, a następnie przekazał 10700 kg paliwa w ciągu około 30 minut. Pozornie nie jest to zbyt wielkie osiągnięcie, ale w praktyce sprawa ma się zupełnie inaczej, bo w przypadku rozpowszechnienia takich możliwości, metoda ta może znacznie przedłużyć czas trwania i zasięg misji powietrznych.