Właściwie dlaczego nikt tego nie stworzył wcześniej? Najmniejszy gramofon

To dobre pytanie, bo marzenie o małych przenośnych odtwarzaczy płyt winylowych towarzyszy słuchaczom od początku czarnej płyty. Prób było wiele, ale ta wydaje się najciekawsza. Malutki gramofon, który można zabrać ze sobą wszędzie.

Czarna płyta towarzyszy nam od końcówki XIX wieku. Przez ponad 100 lat zmieniały się standardy nagrań, jakość, możliwości studyjne, ale nie magia tego nośnika. Dowodem tego jest trwający od około dekady renesans nostalgii za tym nośnikiem. Największe gwiazdy muzyki chętnie wydają się na “analogach”, a podziemne single i albumy w małych nakładach sprzedają się na pniu. 

Od samego początku historii tego nośnika pojawiały się także pytania o to jak uwolnić gramofon od jego ciężaru i braku mobilności. Odpowiedzi było kilka, pokolenie wychowanie w Polsce w latach 60-tych i 70-tych może pamiętać choćby odtwarzacz płyt Bambino produkowany przez łódzką fabrykę Fonica od 1963 roku.

Ostatnio w USA miłośnicy gadżetów oszaleli na punkcie pomysłu zupełnie odwracającego koncepcję gramofonu i płyty. Bo właściwie czemu płyta ma się kręcić, skoro można wprawić w ruch sam odtwarzacz? Na tej, z pozoru szalonej, zasadzie powstał RokBlok: odtwarzacz płyt gramofonowych, który zamiast kręcić nośnikiem – sam podróżuje po nim. 

Wewnątrz drewnianej obudowy znajduje się nieduży preamp, głośnik, silnik poruszający maszyną oraz elektronika potrzebna do połączenia go z dowolnym zewnętrznym głośnikiem. RokBlok sam w sobie odtwarza dźwięk, natomiast pełne możliwości rozwija gdy podłączy się go bezprzewodowo do zewnętrznego nagłośnienia. 

Pomysł firmy Pink Donut z San Francisco jest na tyle popularny, że na jego kampanii na portalu KickStarter skończyły się możliwości wykupywania limitowanych udziałów. Zamówienia na samo urządzenie są jednak jeszcze przyjmowane, a ilość wpłat przekroczyła już czterokrotnie zakładany budżet.