Drugi nieudany test wystrzelenia balistycznego pocisku Trident. Wielka Brytania zaczęła się tłumaczyć
Brytyjskie Ministerstwo Obrony znalazło się w niezręcznej sytuacji po nieudanej próbie wystrzelenia balistycznego pocisku nuklearnego Trident z okrętu podwodnego brytyjskiej marynarki. Było to spowodowane m.in. tym, że była to już druga z rzędu porażka tych właśnie pocisków, co rzuciło cień na wiarygodność i niezawodność głównego środka odstraszania nuklearnego Wielkiej Brytanii. Chociaż urzędnicy państwa nie ukrywali porażki przed opinią publiczną, to nie podzielili się szczegółami dotyczącymi awarii, która miała miejsce 30 stycznia podczas testu z udziałem okrętu podwodnego HMS Vanguard na Atlantyku. Komunikat wspomniał tylko, że podczas testu wystąpiła “specyficzna anomalia”, sugerując tym samym, że był to incydent izolowany, a więc mało prawdopodobny do powtórzenia się w rzeczywistych scenariuszach bojowych.
Czytaj też: Pomarańczowe zorze polarne nad Wielką Brytanią. To prawdziwa rzadkość
![](/_next/image?url=https%3A%2F%2Fkonto.focus.pl%2Fuploads%2F2024%2F02%2FWielka-Brytania-Trident-D5-pocisk-nuklearny-test-2-1600x1085.jpg&w=1600&q=85)
Ten test był częścią rutynowego ćwiczenia mającego na celu potwierdzenie gotowości operacyjnej HMS Vanguard, który zaliczył obszerny remont, trwający aż siedem lat. W praktyce pocisk wydostał się z wyrzutni okrętu, ale nie aktywował swojego silnika rakietowego, przez co w rezultacie runął do oceanu. To o tyle duży problem, że mowa tutaj o pociskach, które powinny być niezawodne z racji pełnienia funkcji odstraszania swoimi 40 głowicami nuklearnymi. Brytyjskie Trident D5 są bowiem gwarantem bezpieczeństwa dla państwa, które w razie wykrycia ataku nuklearnego na swoje ziemie, skontruje go własnymi pociskami nuklearnymi wystrzelonymi właśnie z tego typu okrętów. Ostatnia awaria podnosi pytania o niezawodność pocisku pomimo realizacji programu przedłużenia żywotności mającego na celu poprawę jego wydajności.
Czytaj też: Widzieli jasny obiekt przelatujący na niebie. Już wiemy, czym było zjawisko nad Wielką Brytanią
Ten incydent nie jest pierwszy, bo brytyjski pocisk Trident zaliczył podobną wpadkę w 2016 roku, kiedy to rozpoczął wprawdzie lot do celu, ale zboczył z kursu, co wymagało aktywacji jego funkcji autodestrukcji. Takie powtarzające się awarie nie tylko szkodzą reputacji strategicznego odstraszania Wielkiej Brytanii, ale także podsycają debatę nad ogromnymi kosztami finansowymi związanymi z nadchodzącymi okrętami podwodnymi typu Dreadnought, mającymi zastąpić obecną flotę Vanguard na początku lat 30. XXI wieku. Krytycy twierdzą, że te awarie, w połączeniu z ogromnymi kosztami utrzymania i modernizacji brytyjskiego środka odstraszania nuklearnego, podkreślają potrzebę ponownej oceny jego wykonalności i istotności w obecnym krajobrazie geopolitycznym i technologicznym.
Czytaj też: Wielka Brytania chce badać geny wszystkich noworodków. Etycy i genetycy mają wątpliwości, czy ma to sens
W miarę jak Wielka Brytania nadal mierzy się z wyzwaniami w zakresie odstraszania nuklearnego, niezawodność tego elementu pozostaje w świetle reflektorów nie tylko obywateli kraju, ale też innych państw. Same nieudane testy pocisków Trident są dobitnym przypomnieniem o złożonościach i ryzykach związanych z systemami broni jądrowej oraz o imperatywie dla rygorystycznych testów, przejrzystości i odpowiedzialności w ich zarządzaniu i działaniu.