Za bezdech nocny odpowiadają ”grube” języki

Utrata kilogramów pomaga na zaburzenia snu właśnie dlatego, że język też chudnie. Tak twierdzą naukowcy widzący w nadmiernym jego otłuszczeniu źródło bezdechu czy chrapania. Choć ”grube” języki częściej można znaleźć u ludzi z nadwagą, to badacze z Pensylwanii twierdzą, że to nie jest sztywna reguła i szczupli też mogą z tego powodu dusić się w czasie snu.
Za bezdech nocny odpowiadają ”grube” języki

– Z pomocą języka mówimy, jemy, oddychamy. Czemu więc odkłada się tam tkanka tłuszczowa? Nie jest to jasne. Może to kwestie genetyczne, może środowiskowe. Ale jedno jest pewne – im tej tkanki mniej, tym mniejsze ryzyko zapadania się języka i gardła, co prowadzi do ograniczenia przepływu powietrza (chrapanie) czy wręcz zablokowania go (bezdech) – tłumaczy dr Richard Schwab, z Perelman School of Medicine w Filadelfii. 

Badanie z 2007 roku wskazało, że ludzie z wyższym indeksem masy ciała (BMI) mają więcej tkanki tłuszczowej na języku. Odkłada się ona zwykle z tyłu, co dodatkowo blokuje przepływ powietrza. Rok wcześniej odkryto, że aż 70 proc. osób z obturacyjnym bezdechem sennym (OSA) jest otyłych a utrata wagi przekładała się na poprawę jakości snu. Wiedząc to wszystko, dr Schwab z kolegami specjalistami od medycyny snu przystąpili do swojego badania.

Zaprosili do testów 67 osób ze zdiagnozowanym OSA i BMI ponad 30 (otyłych). Przez kolejne pół roku pomagali im w utracie wagi, czy to przez zmianę sposobu odżywiania się czy przez zabieg chirurgiczny. Uczestnicy badania stracili po 6 miesiącach średnio 10 proc. swojej masy. Przed i po zakończeniu testu techniką rezonansu magnetycznego (MRI) wykonano zdjęcia gardeł i brzuchów wszystkich pacjentów. Każdą osobę obserwowano także podczas snu tak, by określić stopień ich OSA.

– Po utracie wagi, przede wszystkim zmniejszeniu masy języka, jakość snu uczestników badania poprawiła się średnio o 30 proc. Im więcej masy ubywało, tym mniej dotkliwe były symptomy bezdechu. Korelacja z OSA wystąpiła jedynie w przypadku utraty wagi języka, a nie całej masy ciała – wyjaśnia livescience.com.

Zwrócono uwagę, że chudnięciu języka towarzyszyła też utrata masy mięśniowej wzdłuż gardła. Zmniejszył się też jeden z mięśni odpowiedzialnych za funkcję żucia. Choć z tego powodu w przełyku zrobiło się ”luźniej”, dr Schwab i jego koledzy nie dostrzegli wpływu tej zmiany na symptomy bezdechu. Masa języka wydawała się głównym winowajcą.

– Zrozumienie roli tkanki tłuszczowej w obturacyjnym bezdechu sennym pomogłaby w stworzeniu odpowiedniej terapii – przekonuje naukowiec. Zasugerował, że poza ogólną poprawą kondycji fizycznej związanej z utratą kilogramów, sens mogą mieć specjalne ćwiczenia na ”otyłość” języka. – Mogłoby to polegać np. na wielokrotnym dotykaniu językiem podniebienia, czy nauka gry na instrumencie muzycznym, jak australijskie didgeridoo – zasugerował.