Kilka lat temu Duńczycy dali się poznać jako najszczęśliwszy naród na świecie. Wszystko – jak twierdzili – za sprawą świeczek, miękkich koców i wspólnego czytania książek. Zamiłowanie do przytulnych wnętrz i leniwych popołudni ubrali w trudne do wymówienia słowo słowo: „hygge”, które na dobre rozgościło się w popkulturze. (Więcej o tym, czym tak naprawdę jest hygge, przeczytasz w artykule: „Miło pobyć razem”. Przepis na szczęście z Danii”).
W ostatnich miesiącach w słowniku Duńczyków zaczęło królować inne słowo: „pyt”. Nie ma ono dosłownego odpowiednika w języku polskim, a najłatwiej wyjaśnić je jako obcowanie z myślami, które nam służą. Chodzi o umiejętność radzenia sobie ze stresem poprzez kultywowanie zdrowych przekonań . Jakich?
Sztuka mówienia „pyt”
Pyt jest jak współczesna mantra, przydatne wykrzyknienie na codzienne frustracje. Możesz je mruczeć pod nosem, gdy rozlejesz kawę na klawiaturę albo bilet parkingowy utknie ci między obiciami fotela. Jest jak nasze polskie „bywa”, „życie”, „trudno” czy „co ma być to będzie”.
Wyraża zdrowy dystans do siebie i do świata. Ma w sobie dużo wyrozumiałości i akceptacji, że sprawy są, jakie są. Służy jako przypomnienie, że czasem warto odpuścić i iść dalej.
Możesz użyć tego słowa, gdy popełnisz błąd „pyt, to nie było zbyt mądre” lub żeby wesprzeć bliską osobę – „nie przejmuj się, pyt z tym”. (Wszelkie podobieństwa z polskim wulgaryzmem są zupełnie przypadkowe…).
Pyt to to próba zachęcenia siebie i innych do zmiany perspektywy, że nie ma sensu szukać winnych. Sztuka mówienia sobie „pyt” może być kluczem do budowania bardziej satysfakcjonujących związków i mniej nerwowych relacji zawodowych.
Ma to swoje psychologiczne uzasadnienie. Nie od dziś wiadomo, że to jak interpretujemy okoliczności zewnętrzne i jak na nie reagujemy wpływa na nasz poziom zadowolenia z życia. Wiele badań potwierdza, że krytykowanie czyjejś niekompetencji i punktowanie ułomności charakteru, tylko wzmaga naszą irytację. Mówiąc „pyt”, decydujesz, że nie warto wchodzić innym w drogę, choćby ta droga wyjątkowo cię irytowała. „Pyt” leczy z perfekcjonizmu i przypomina, że szkoda marnować energię na coś, co jest poza naszą kontrolą.
Pyt jest dobre, ale nie na wszystko. Nie sprawdzi się w sytuacji, gdy zawiniliśmy i powinniśmy ponieść odpowiedzialność. Nie jest też dobrym uzasadnieniem, gdy dopuścimy się rażącego zaniedbania. Lepiej nie używać go frustrowane są nasze ważne potrzeby lub wartości.
Uniwersalne
– Jako rodowita Dunka i zawodowy psycholog, uważam, że koncepcja, która leży u podstaw słowa „pyt”, jest uniwersalna i ma zastosowanie na każdej szerokości geograficznej – tłumaczy Marie Helweg-Larsenna stronie CNN.com
„Pyt” to sztuka życia. Nauka, że rzeczy nie muszą być idealne i nie wszystko jest pod naszą kontrolą. Można je do swojego życia zaprosić na różne sposoby: poprzez kontakt z naturą, medytowanie czy praktykowanie jogi. Byle nic na siłę. Bo przecież… „pyt z tym”.
Na podstawie: CNN