Ameryka dosłownie pęka na naszych oczach. Zjawisko wywołał człowiek i nie da się go zatrzymać

Jak wygląda ziemia, kiedy wypompujemy z niej niemal wszystkie zasoby wód podziemnych? Mniej więcej tak, jak obecnie w amerykańskich stanach Arizona, Kalifornia i Utah. Długie na setki kilometrów szczeliny i zapadliska tworzą się coraz szybciej. Zjawisko wywołał człowiek, ale czy jest w stanie jeszcze je zatrzymać?
Arizona

Arizona

W południowo-zachodnich stanach USA na masową skalę powstają ogromne szczeliny w ziemi. Niektóre z nich są długie na wiele kilometrów. Zjawisko ma bezpośredni związek z wypompowywaniem zasobów wód podziemnych. Jego skutki najbardziej odczuwają mieszkańcy Arizony, Kalifornii i Utah.

Czytaj też: Tropy przeszłości mówią same za siebie. Burzliwe zjawisko trwa już tysiące lat, a odkryto je teraz

Przyglądając się zdjęciom wspomnianych wyrw w ziemi, moglibyśmy przyjąć, że powstały wskutek wstrząsów sejsmicznych. Niestety ich przyczyna jest związana z czymś innym. Są to swoiste szczeliny z wysychania. Takie same, jakie powstają na mułowym podłożu, gdzie była wcześniej kałuża, ale w dużo większej skali.

Szczeliny powstają wskutek zapadania się gruntu, z którego zostały wypompowane zasoby wodne. Wyrwy mogą pojawiać się nagle, niszcząc infrastrukturę drogową i budynki. Geolodzy z Arizony podają, że tylko w tym jednym stanie naliczyli się aż 270 kilometrów szczelin – ich wypowiedź cytuje Business Insider.

Zjawisko szczelin z wysychania w USA. Winowajcą jest człowiek, który bezgranicznie wypompowuje zasoby wodne

Niestety stan wód podziemnych w USA nie ma się dobrze, a przyczyn szuka się wśród rabunkowej gospodarki hydrologicznej. W Ameryce nie istnieją praktycznie żadne regulacje prawne, które chroniłyby zasoby. W związku z tym przez dekady lokalne społeczności czy zakłady przemysłowe pompowały z gruntu niezliczone ilości wody.

Jak donosi The Times, prawdopodobnie aż 90 proc. ujęć wodnych jest nadużytych tak bardzo, że nie ma szans, aby zasoby wodne mogły się jakkolwiek odnowić. Poziom opadów jest zbyt niski i niekompatybilny z tym, jak duży jest pobór wody. I nie ma to wiele wspólnego ze zmianami klimatu. Eksperci bardziej oczekują tutaj zmian nawyków samych Amerykanów oraz ustanowienia prawa, które zabezpieczy zasoby dla przyszłych pokoleń.

Zresztą nie tylko zasoby wód podziemnych zaczynają się drastycznie kurczyć, ale także poziom rzek jest daleki od ideału. Wystarczy spojrzeć na Kolorado – rzekę, która przecina kilka pustynnych stanów w południowych USA i która rzeźbi Wielki Kanion. Od 2000 roku jej przepływ zmalał o 20 proc.

Czytaj też: Niepokojące zjawisko na plaży w Urugwaju. Jego skala jest niewyobrażalna

Chociaż w niektórych stanach, jak w Arizonie, która doświadcza od lat intensywnych fali upałów z temperaturami powyżej 40 stopni, zdaje się, że nie ma ratunku, to w innych regionach kraju jeszcze jest szansa na odbudowanie zasobów wodnych. Trzeba naturze dać czas, a eksploatację wód podziemnych ograniczyć do potrzebnego minimum. Tylko czy USA są na to gotowe?