
Czym właściwie jest złoty wodór?
Aby zrozumieć wyjątkowość złotego wodoru, trzeba spojrzeć na całą paletę jego „kolorowych” odmian. Przemysłowa większość to tzw. wodór szary lub niebieski, pozyskiwany z gazu ziemnego w energochłonnych procesach, które wiążą się ze znacznymi emisjami. Alternatywą jest drogi zielony wodór z elektrolizy zasilanej OZE. Tutaj właśnie pojawia się złoty, zwany też białym – całkowicie naturalny, powstały bez udziału człowieka. Jego wielką przewagą jest to, że nie musimy go produkować. Został już wytworzony przez Ziemię. Naszym zadaniem jest „tylko” odnalezienie go i wydobycie, co w teorii mogłoby być znacznie tańsze i czystsze niż jakakolwiek dotychczasowa metoda.
Czytaj też: Pod lodem Antarktydy kryje się gigantyczny system. To, co zobaczyli naukowcy, zmienia wiedzę o oceanach
Głównym motorem produkcyjnym jest reakcja chemiczna znana jako serpentynizacja. Zachodzi, gdy woda przedostaje się przez szczeliny w skałach bogatych w żelazo, takich jak oliwiny. W wysokiej temperaturze i pod ciśnieniem woda reaguje z minerałami, uwalniając właśnie wodór. Drugi mechanizm to radioliza. Naturalnie występujące pierwiastki promieniotwórcze, jak uran czy tor, rozkładają cząsteczki wody na tlen i wodór. Oba te procesy są ciągłe, co sugeruje, iż złoty wodór może być uważany za źródło odnawialne, wszak planeta cały czas pracuje nad jego wytworzeniem. Powstały gaz przemieszcza się przez skały i czasami gromadzi w podziemnych pułapkach, podobnie jak gaz ziemny.
Gdzie geolodzy szukają naturalnych złóż wodoru
Najsłynniejszym przykładem pozostaje wioska Bouraké w Mali, gdzie od 2012 roku działa generator napędzany wodorem z lokalnego odwiertu. To praktyczny dowód koncepcji. Obecnie wzrok poszukiwaczy skierowany jest na inne rejony o sprzyjającej geologii. Obiecująco wyglądają formacje skalne w Omanie, bogate w oliwiny. Aktywność badawcza rośnie także w Australii, Namibii oraz w niektórych rejonach Francji i Stanów Zjednoczonych. Naukowcy identyfikują obszary, gdzie historyczne procesy serpentynizacji mogły wytworzyć i uwięzić znaczące ilości tego gazu. Co istotne, czystość tego paliwa jest porównywalna z zielonym wodorem, a potencjalnie niższy koszt wydobycia mógłby zmienić ekonomię całej transformacji energetycznej.
Czytaj też: Wulkan Bezimienny odradzał się przez 69 lat. Najnowsza erupcja przypomniała o sile rosyjskiego obiektu
Pierwsza i podstawowa przeszkoda w kontekście komercjalizacji to samo znalezienie złóż. Wodór jako najmniejsza cząsteczka z trudem się zatrzymuje, a konwencjonalne techniki poszukiwania ropy i gazu często są wobec niego nieskuteczne. Potrzebne są nowe, wyspecjalizowane metody geofizyczne. Kolejny problem to infrastruktura. Ze względu na wysoką reaktywność i zdolność do dyfuzji przez materiały, wodór wymaga specjalnych rurociągów, zbiorników i urządzeń. Cały łańcuch dostaw musiałby zostać zaadaptowany lub zbudowany od zera. Brakuje również ram prawnych – większość krajów nie ma przepisów regulujących poszukiwanie i wydobycie naturalnego wodoru, co wstrzymuje poważne inwestycje. Entuzjaści wskazują, że pierwsze komercyjne projekty mogłyby ruszyć za około dziesięć lat, pod warunkiem utrzymania tempa badań i inwestycji. Naukowcy są ostrożnie optymistyczni, a potencjalna skala zasobów naprawdę robi wrażenie. Jeśli udałoby się pokonać technologiczne i logistyczne bariery, złoty wodór mógłby stać się ważnym, stabilnym elementem miksu energetycznego przyszłości, oferując czyste paliwo w skali globalnej.