Zwrot akcji w sprawie zmumifikowanej głowy sprzed wieków. Należała do innej cywilizacji

Przez ponad sto lat szwajcarskie muzeum przechowywało tajemniczą zmumifikowaną głowę, którą uważano za szczątki przedstawiciela inkaskiej cywilizacji. Dopiero najnowsze badania przyniosły zaskakujące wyniki, całkowicie zmieniające dotychczasową identyfikację tego niezwykłego znaleziska. Okazuje się, że 350-letnie szczątki wcale nie należały do Inków, jak przez dekady sądzono. To odkrycie rzuca nowe światło na złożone dzieje prekolumbijskich kultur Ameryki Południowej i skłania do rewizji wielu ustaleń archeologicznych.
...

Odkrycie, które zmienia perspektywę

Badanie opublikowane w International Journal of Osteoarchaeology przyniosło przełomowe ustalenia. Szczątki opisywane dotąd jako inkaskie należały w rzeczywistości do dorosłego mężczyzny z kultury Ajmara. To rdzenna grupa zamieszkująca od wieków tereny dzisiejszej Boliwii. Kluczową wskazówką okazał się charakterystyczny kształt czaszki, wynikający ze świadomej deformacji praktykowanej przez Ajmarów. Tego typu modyfikacje stanowiły wyraźny marker przynależności kulturowej i społecznej w prekolumbijskich społeczeństwach.

Czytaj też: Lubelskie pole skrywało skarb sprzed wieków. To prawie 5 tysięcy bezcennych monet

Do Muzeum Kantonalnego Archeologii i Historii w Lozannie głowa trafiła w 1914 roku, choć jej historia sięga znacznie wcześniej. Szwajcarski kolekcjoner nabył ją w Boliwii już w latach 70. XIX wieku, prawdopodobnie wydobywając ją z tzw. chullpy, czyli charakterystycznej kamiennej wieży grobowej. Andyjski klimat, zimny i suchy, znakomicie zakonserwował szczątki. Zachowała się nie tylko czaszka, ale także zmumifikowana skóra twarzy, szczęka i fragmenty szyi. Wszystko w zadziwiająco dobrym stanie jak na wiek przekraczający 350 lat.

Dwa zabiegi, jedna tajemnica

Najbardziej intrygujący aspekt mumii to połączenie dwóch różnych praktyk modyfikacji ciała. Obok celowej deformacji czaszki widoczne są ślady niedokończonej trepanacji. Takie połączenie jest wyjątkowo rzadkie w materiale archeologicznym. Deformację wykonano we wczesnym dzieciństwie poprzez ciasne wiązanie głowy, co nadało jej charakterystyczny stożkowaty kształt. Z kolei trepanacja, choć rozpoczęta, nigdy nie została dokończona – nacięcia penetrują zewnętrzne warstwy kości, lecz nie docierają do wnętrza czaszki. Julia Gresky, paleopatolog z Niemieckiego Instytutu Archeologicznego, przyznaje, że nigdy wcześniej nie spotkała podobnego przypadku. Brak widocznych urazów sugeruje, że zabieg mógł mieć charakter rytualny a nie terapeutyczny.

Czytaj też: Pradawne inskrypcje na tajskim szczycie. Tamtejsze góry skrywają tajemnicę nieznanej cywilizacji

Badacze z muzeum w Lozannie, pod kierunkiem Claire Brizon, zastosowali wyłącznie nieinwazyjne metody analizy. To odzwierciedla zmieniające się standardy etyczne w archeologii, gdzie coraz większy nacisk kładzie się na szacunek dla ludzkich szczątków. Muzeum deklaruje otwartość na ewentualną repatriację szczątków, choć jak dotąd nie otrzymało formalnych próśb. Decyzja w tej sprawie należeć powinna do społeczności związanych kulturowo ze zmarłym. Obecnie mumia pozostaje w magazynie muzealnym i nie jest prezentowana publicznie. Każde nowe badanie poświęcone czaszce może przynieść rewizję ustaleń, co czyni archeologię dziedziną żywą i ciągle ewoluującą. Warto jednak pamiętać, że za każdym znaleziskiem kryje się człowiek z własną historią, która zasługuje na szacunek i rzetelne badanie.