Żołnierz przyszłości z implantem mózgu. Czy jesteśmy na to gotowi?

Słynny cytat mówi, że wojna nigdy się nie zmienia. To racja, ale technologie wykorzystywane do wykrywania i zabijania wrogów cały czas ewoluują. Wiele osób zadaje sobie pytanie: jak będzie wyglądał żołnierz przyszłości? Trudno wróżyć z fusów, choć coraz więcej wskazuje, że będzie naszpikowany elektroniką.
Fot. Freepik

Fot. Freepik

Wyobraź sobie sytuację, kiedy żołnierz przed misją przyjmuje zastrzyk, ale zamiast leku czy szczepionki, do jego krwiobiegu jest wprowadzany maleńki implant, który za pomocą magnesu zostaje skierowany do konkretnego rejonu mózgu. Całość odbywa się w sposób nieinwazyjny, bez otwierania czaszki i medycznych skutków ubocznych. Ten prosty zabieg daje żołnierzowi prawdziwe “supermoce”. Może kontrolować systemy uzbrojenia oddalone o dziesiątki kilometrów, tłumić swój strach, a także stymulować skupienie. A jeżeli do całego równania dorzucimy algorytmy sztucznej inteligencji, zyskamy niemal idealną maszynę do zadań specjalnych, tyle że z krwi i kości.

Czytaj też: Nowy sposób leczenia depresji? Nieinwazyjna stymulacja oka pobudza neurony w mózgu

Chociaż pomysł ten wydaje się być wyjęty rodem z powieści SF, nie jest wcale tak daleki od realizacji. Przecież interfejsy mózg-komputer (BCI), czyli różnego rodzaju implanty, są wykorzystywane przez neuronaukowców do wykonania konkretnych zadań, np. blokowania napadów padaczkowych, zwolnienia rozwoju choroby Parkinsona czy stymulacji nerwów po paraliżu. Żołnierz przyszłości może czerpać z nich dodatkowe korzyści, a “uzbrojenie sterowane myślami” pobudza wyobraźnię zarówno społeczeństwa, jak i decydentów. Prędzej czy później, takie “wspomagacze” będą na wyposażeniu żołnierzy i musimy być gotowi, by faktycznie ich użyć. To z kolei wznawia uśpioną debatę: czy to na pewno etyczne?

Implanty już tu są

Do tej pory programy neuronaukowe DARPA, agencji zajmującej się zaawansowanymi technologiami militarnymi, będącej komórką Departamentu Obrony Stanów Zjednoczonych (DoD), skupiały się na rozwiązaniach dla żołnierzy, którzy wrócili z wojny z niepełnosprawnością ciała lub mózgu. Dzięki temu sfinansowano m.in. badania nad protezami kończyn podłączonymi do układu nerwowego i implantami mózgowymi, zdolnymi do leczenia zespołu stresu pourazowego (PTSD).

Czytaj też: Sparaliżowana kobieta przemówiła po 18 latach. To medyczny cud na miarę XXI wieku

Ale czasy się zmieniają, podobnie jak wyposażenie i specyfika samego żołnierza. Plany DARPA zakładają tworzenie implantów także dla sprawnych żołnierzy – takich, które w pewnym stopniu zapewniają im superzdolności. Właśnie to jest celem uruchomionego w 2019 r. programu Next-Generation Nonsurgical Neurotechnology (N3), który zakłada stworzenie “jakiejś formy komunikacji” między mózgiem żołnierza a zewnętrzną maszyną (jednostką centralną) bez konieczności posiadania kabli i innych interfejsów zewnętrznych. Można tego dokonać na kilka sposobów, a w ramach programu N3, DARPA sprawdziła co najmniej kilka scenariuszy.

Istnieją już neurotechnologie, które pozwalają na przesyłanie informacji bezpośrednio z mózgu w sposób całkowicie nieinwazyjny. Elektrody można umieścić na skórze głowy zarówno w przypadku elektroencefalologii (EEG) – techniki stosowanej do odczytywania sygnałów mózgowych od dekad – jak i nieinwazyjnych metod stymulacji mózgu: TMS i tDCS.

Żołnierz przyszłości z implantem mózgu – to więcej niż prawdopodobne /Fot. Unsplash

W przypadku przezczaszkowej stymulacji magnetycznej (TMS) silny, krótki prąd elektryczny jest dostarczany do mózgu przez izolowaną cewkę umieszczoną nad czaszką. Pacjent nie wymaga znieczulenia do zabiegu, gdyż jest on bezbolesny i nieinwazyjny, choć może być czasochłonny – trwając w zależności od oczekiwanych rezultatów od 20 do 45 minut. Jeżeli chodzi o przezczaszkową stymulację stałoprądową (tDCS), to wykorzystuje ona bezpośrednie prądy elektryczne do stymulacji konkretnych części mózgu. Elektrody umieszczone nad głową powodują przepływ stałego prądu o niskim natężeniu, który wpływa na aktywność neuronów.

Nie ma technologii, która pozwalałaby na precyzyjne sterowanie bronią, a jednym z głównych celów programu N3, jest jej stworzenie. Jest to precyzyjne zadanie, wymagające odczytywania sygnałów i zapisywania informacji w 1 mm3 tkanki mózgowej w ciągu mniej niż 10 milisekund. Uzyskanie takiej rozdzielczości przestrzennej i czasowej z uwzględnieniem bariery czaszki, jest niemożliwe, dlatego rozwiązaniem jest wprowadzenie implantu do ciała żołnierza – oczywiście w sposób jak najmniej inwazyjny. Zastrzyk wydaje się oferować idealny kompromis.

Żołnierz przyszłości może być dylematem jutra

Jak to często bywa, etyka często nie nadąża za nauką. Rozwój BCI postępuje na tyle szybko, by technologii udawało się pokonywać kolejne bariery, choć wiele pytań natury etycznej pozostaje bez odpowiedzi. Kluczowe dotyczy tego, czy potencjalne korzyści z implantów mózgowych/BCI wprowadzonych do ciał żołnierzy, przewyższają znaczne ryzyko włamań, kradzieży danych i kontroli zachowań? Łatwo można sobie wyobrazić sytuację, w której to dysponujący zdolnością sterowania rakietami za pomocą myśli żołnierz zostaje zhakowany. Do tej pory mogliśmy się z tym spotkać tylko w grach pokroju “Cyberpunk 2077”, ale rzeczywistość je coraz szybciej dogania. Innym dylematem moralnym może być to, czy BCI powinny być stosowane w celu ograniczania lub wzmacniania określonych emocji? Jaki miałoby to wpływ na sprawczość, decyzyjność i zdrowie psychiczne żołnierzy?

Implanty mózgu oferują dużo możliwości, ale i pewne obawy /Fot. Freepik

Niektórzy obawiają się, że utylitarne podejście do BCI ma moralne słabe punkty. W przeciwieństwie do zastosowań medycznych zaprojektowanych, aby leczyć ludzi, aplikacje wojskowe mają pomóc narodowi wygrywać wojny, czyli robić coś z egzystencjalnej natury nieetycznego. W tym procesie BCI może lekceważyć prawa jednostki, takie jak prawo do zdrowia psychicznego i emocjonalnego.

To z jednej strony dylematy dla filozofów, ale neurochirurdzy muszą być gotowi, by zaoferować choć szczątkowe rozwiązania. Rozważenie etyki korzystania z implantów mózgowych/BCI przed jej wdrożeniem może zapobiec potencjalnym szkodom, które w kontekście militarnym byłyby co najmniej o kilka poziomów wyższe, niż w przypadku rozwiązań konsumenckich. Nie istnieją odpowiednie firewalle, które chroniłyby nasze mózgi przed włamem.

Czytaj też: Kultowy utwór odkodowany bezpośrednio z mózgów słuchaczy. Jak to możliwe?

Z niektórymi wyzwaniami być może będzie musiał się zmierzyć Elon Musk, którego Neuralink jest intensywnie testowany, choć budzi coraz większe kontrowersje. Nie zdziwiłbym się, gdyby technologia ta w rzeczywistości nigdy nie ujrzała światła dziennego, a została przejęta np. przez wspomnianą agencję DARPA, która mogłaby wykorzystać ją jako wyposażenie żołnierzy przyszłości.