Najdziwniejsze sposoby na relaks

Masaż żywymi wężami, kąpiel w temperaturze –150 stopni Celsjusza czy seans w saunie z naturalnego pieca to zabiegi, które pomogą zadowolić nawet miłośników surwiwalu. Czasami dopieszczanie ciała przypomina torturę

Rośnie liczba osób zainteresowanych kondycją swojego ciała. Po morderczych zmaganiach na siłowni coraz częściej sięgamy po zabiegi z zakresu odnowy biologicznej. Co więcej, oczekujemy oferty przeznaczonej specjalnie dla nas – wynika z badań „Polacy a ośrodki SPA”, przeprowadzonych w 2013 roku na zlecenie Klekotki Sento SPA. Aż 30 proc. mieszkańców dużych miast i metropolii uważa ofertę dostępną na rynku za zbyt ubogą. Trzeba szukać dalej. Czasami o wiele dalej…

Biorąc jednak pod uwagę, jakie atrakcje czekają na amatorów oczyszczenia ciała i duszy, warto zainwestować w egzotyczną wycieczkę.

 

ZABIEG MROŻĄCY  KREW W  ŻYŁACH

W trakcie sesji klient rozbiera się, wchodzi do sauny i relaksuje. Z tą różnicą, że za-miast w +100 stopniach wypoczywa w temperaturze nawet –150 stopni Celsjusza. Jak to możliwe? W Chill&Body Cryotherapy w Roswell w amerykańskim stanie Georgia można skorzystać z Chill Sauny wypełnionej ciekłym azotem. W 20–40 sekund powierzchnia skóry zostaje schłodzona do –1 stopnia Celsjusza, co wymusza uruchomienie reakcji obronnej organizmu. Gwałtowne obkurczenie naczyń krwionośnych powoduje przyspieszenie procesu usuwania toksyn z tkanek, czerwone krwinki zostają dotlenione i wzbogacone w enzymy oraz składniki odżywcze, a krew zaczyna być odpompowywana z rąk i nóg i szybciej dostarcza-na do najważniejszych organów wewnętrznych. Po ogrzaniu ciała i ponownym ukrwieniu członków następuje przyspieszona regeneracja tkanek, zaś rozszerzenie naczyń krwionośnych powoduje uwolnienie endorfin, wspomagających m.in. walkę z bólem. „Krioterapia całego ciała zdziała więcej w trzy minuty niż godzinny masaż” – zachwalają właściciele nietypowej sauny.

 

MASAŻ ŻYWYMI WĘŻAMI

Brytyjski podróżnik, dziennikarz i popularyzator sztuki przetrwania Bear Grylls z pewnością by się nie zawahał. Azjatycki masaż żywymi wężami to pro-pozycja dla osób, które w życiu szukają ekstremalnych doznań i nawet relaks muszą okrasić odrobiną adrenaliny. W Cebu City Zoo na Filipinach cztery dorodne pytony birmańskie układane są na ciele odważnych turystów na 10–15 minut. Zwierzęta ważą łącznie 250 kilogramów, co według właściciela zoo zapewnia głęboki masaż mięśni. Zabiegi odbywają się pod czujnym okiem strażników, a każdy wąż karmiony jest przynajmniej dziesięcioma kurczakami przed kolejną sesją. Dla zachowania zasad higieny pytony kąpane są po każdym kliencie. Inną sprawą pozostaje kwestia wolności i praw zwierząt.

 

BĄBELKI W  ŁAŹNI PIWNEJ

Cisza, spokój, ciepełko i piwo – tak większość mężczyzn opisałaby warunki idealne do wypoczynku. Seans w łaźniach piwnych zaczyna się od około godzinnego pobytu w sali relaksacyjnej z sauną suchą z drzewa cedrowego. Kolejny etap to kąpiel w suszu lub zaczynie piwnym (chmiel, słód, drożdże) w temperaturze ok. 36 stopni Celsjusza, z aktywnym systemem napowietrzania, który ułatwia rozpuszczanie chmielu i słodu. Kąpiel trwa około 20 minut i jest  połączona z degustacją piwa. Na koniec relaks na łożu ze słomy pszenicznej z piwem w ręku i delikatną muzyką w tle. Kąpiel w składnikach z wysoką za-wartością witamin i aktywnych enzymów zapewnia kompleksową regenerację ciała, a wysokie stężenie chmielowych olejków eterycznych – pełne odprężenie.

 

ZAWIESZENI W  NICOŚCI

W ostatniej scenie filmu „Wielki błękit” Luca Bessona główny bohater schodzi pod wodę i odpływa w nicość. Podobne uczucie może przeżyć każdy, kto zdecyduje się na zabieg floatingu, zwanego także deprywacją sensoryczną. Dryfowanie w kadzi wypełnionej nasyconym roztworem soli pomaga przenieść się w stan głębokiego relaksu, przypominającego stan nieważkości. Wszystko za sprawą odcięcia organizmu od zewnętrznych bodźców, takich jak walka z grawitacją, światło, dźwięk czy ruchy powietrza. Zabieg regeneruje organizm, redukuje stres i przemęczenie, synchronizuje aktywność obu półkul mózgowych. Seans trwa godzinę. Właściciele ośrodków SPA, którzy zainwestowali w kapsuły do floatingu, zapewniają, że w ciągu kilku-dziesięciu minut osiąga się stan umysłu zbliżony do tego, o którym przez wielu lat marzą medytujący jogini. Aby poczuć się jak w kosmosie, nie trzeba już wylatywać z orbity okołoziemskiej.

 

SAUNA W  NATURALNYM PIECU

Podczas gdy kolejne pokolenia polskich dzieci poznają historię chorej dziewczynki, która za namową okolicznych znachorek zostaje żywcem spalona w piecu na oczach matki i brata (nowela „Antek” Bolesława Prusa), Koreańczycy wracają do tradycji uzdrawiania w saunach z naturalnych pieców. Ba, jest to już lokalna atrakcja pół-nocnego regionu Hongseong w Korei Południowej. Koreańczycy wierzą w uzdrawiającą moc węgla drzewnego i gliny. Pierwsze zapisy o sesjach terapeutycznych w rozgrzanych piecach pochodzą z XV w. n.e. Dziś prawdziwe „piekło na Ziemi” można przeżyć za zaledwie kilka dolarów. Ponieważ temperatura wewnątrz wynosi aż 200 stopni Celsjusza, zakazane jest wchodzenie do środka w ubraniach z syntetycznych materiałów.

 

MASAKRA TASAKAMI

Przechadzając się po tajwańskich centrach handlowych, można natknąć się na sceny rodem z filmów Tarantino. Na składanych łóżkach, pod prześcieradłami, leżą ludzie, których masażyści rytmicznie okładają kuchennymi tasakami. Dao Liao to tępe noże do masażu, których historia sięga dwóch tysięcy lat wstecz. Uderzenia mają służyć polepszeniu samopoczucia na skutek uwolnienia „złej energii”. Zabiegi ponoć korzystnie wpływają na krążenie i proces trawienia, zmniejszają dolegliwości bólowe oraz niwelują problemy ze snem. Adepci Dao Liao muszą wierzyć w Buddę i mieć „pozytywne pole energii”.