14% najbogatszych zużywa aż połowę zasobów Ziemi. Cywilizacja żyje na kredyt, którego nie spłaci

Obecne tempo, w jakim zużywamy zasoby naturalne Ziemi znacznie przekracza możliwości naszej planety do ich odnawiania – alarmują naukowcy. Koszty społeczne i ekonomiczne intensywnej eksploatacji ponoszą najbiedniejsi, co pokazuje rosnący wskaźnik deficytu ekologicznego.
14% najbogatszych zużywa aż połowę zasobów Ziemi. Cywilizacja żyje na kredyt, którego nie spłaci

W artykule opublikowanym na łamach „Nature Sustainability” przedstawiono dane za rok 2017 i zestawiono je z rokiem 1980. Naukowcy z Footprint Network, międzynarodowego think tanku zajmującego się zrównoważonym rozwojem wyliczyli, że w roku 2017 zużyliśmy 173% zasobów naturalnych, jakie Ziemia jest w stanie wytworzyć w ciągu roku. W 1980 roku wskaźnik ten był o wiele niższy, choć nadal przekraczał sto procent – wyniósł 119%. 

Fakt, że od lat wykorzystujemy Ziemię ponad jej możliwości, nie jest niczym nowym. Od 1987 roku obchodzimy Dzień Długu Ekologicznego, który wskazuje moment, w którym ludzkość wykorzystała do produkcji dóbr i usług zasoby naturalne (glebę, paliwa kopalne, lasy, surowce, wodę) przypadające na cały rok, przekraczając tym samym zdolność Ziemi do ich odnawiania.  

Pierwszy Dzień Długu Ekologicznego obchodziliśmy 19 grudnia 1987 r., ale od tego czasu wypada on coraz wcześniej. Jedynym wyjątkiem był rok 2020, kiedy restrykcje związane z pandemią COVID-19 nieco zmniejszyły zużycie zasobów. Dzień Długu Ekologicznego wypadł wówczas 22 sierpnia, podczas gdy w 2019 roku był to 29 lipca.  

Ekologiczna pułapka ubóstwa  

Jeśli jedne społeczności konsumują ponad normę, to inne muszą cierpieć niedostatek – uznali autorzy nowego badania i postanowili sprawdzić, jak nadmierna eksploatacja wpływa na życie w poszczególnych krajach.  

Footprint Network wyjaśnia, że aby zapewnić swoim obywatelom bezpieczeństwo zasobów, kraj musi albo mieć dostęp do wystarczających zasobów na swoim terytorium, albo mieć zaplecze finansowe pozwalające na zakup tych zasobów na rynku międzynarodowym. Ci, którzy nie spełniają tych kryteriów, stoją w obliczu tzw. ekologicznej pułapki ubóstwa.  

„Okazało się, że rosnąca liczba osób żyje w krajach, w których występuje zarówno niedobór zdolności do pracy, jak i dochody poniżej średniej. Niski dochód osłabia zdolność tych gospodarek do konkurowania o potrzebne zasoby na rynku globalnym. Tendencja ta nie tylko ogranicza ich możliwości utrzymania postępu, ale także eliminuje szanse na wykorzenienie ubóstwa, co nazywamy ekologiczną pułapką ubóstwa” – wyjaśniają autorzy badania. 

Aby określić procent światowej populacji, któremu brakuje zasobów, autorzy badania sklasyfikowali wszystkie kraje według wskaźnika deficytu ekologicznego. Wskaźnik ten odnosi się do stopnia, w jakim konsumpcja w danym kraju przekracza zdolność jego ekosystemów do regeneracji. Na podstawie tej analizy każde z państw zostało przypisane do jednej z grup: mające wysoki deficyt, niski deficyt, wysoką rezerwę lub niską rezerwę. 

Porównując te dane z produktem krajowym brutto (PKB) na mieszkańca, naukowcy byli w stanie wskazać kraje, w których brakuje zarówno zasobów biologicznych, jak i siły nabywczej, aby zaspokoić potrzeby populacji. 

Najbogatsi zgarniają coraz więcej 

Analiza Footprint Network wykazała, że w 1980 roku około 2,5 miliarda ludzi (57% ówczesnej światowej populacji) mieszkało w krajach, które wpadły w „ekologiczną pułapkę ubóstwa”. Natomiast w 2017 roku liczba ta wyniosła już 5,4 miliarda, co stanowiło 72% światowej populacji.  

Na podstawie danych określono, że największymi konsumentami są mieszkańcy krajów o wysokich dochodach i wysokim deficycie ekologicznym. Mimo że stanowią zaledwie 14% światowej populacji, zużywają aż 52% zasobów planety. Autorzy szacują, że gdyby wszyscy ludzie osiągnęli poziom konsumpcji na uśrednionym poziomie najbogatszych krajów, to w ciągu roku zużywalibyśmy 367% zasobów naturalnych Ziemi. Jeszcze więcej, bo aż 560% zasobów naszej planety zużylibyśmy, gdyby na całym świecie konsumpcja osiągnęła poziom, jaki panuje obecnie w Dubaju.  

Tak wysokie wskaźniki konsumpcji są utrzymywane dzięki kupowaniu niezbędnych zasobów za granicą. Gdy bogate kraje mogą pozwolić sobie na gromadzenie i zużywanie surowców ponad miarę, kraje o niskich dochodach tracą możliwość zakupu tego, co jest niezbędne do życia. Winne są nie tylko rosnące ceny na rynkach międzynarodowych, lecz także coraz większe zapotrzebowanie ze strony najbogatszych krajów.  

„Zdolność ekosystemów do odnawiania biomasy staje się wąskim gardłem dla gospodarki społecznej. Jednak teoria i praktyka rozwoju gospodarczego nadal umniejszają znaczenie zasobów naturalnych, zwłaszcza biologicznych” – podsumowują naukowcy.  

Podkreślają, że brak bezpieczeństwa w dostępie zasobów stanowi rosnące zagrożenie dla wszystkich krajów, a znalezienie rozwiązania nie będzie łatwe. Footprint Network wzywa jednak do podjęcia pilnych działań, w tym – w pierwszej kolejności – ograniczenia zużycia paliw kopalnych.  

 

Źródło: Nature Sustainability