Agonia czerwonego dinozaura. ZSRR miał trwać przez wieki, a rozpadł się w parę lat

ZSRR miał trwać przez wieki, a rozpadł się w parę lat. Co powaliło tego niezniszczalnego – wydawałoby się – giganta? Między innymi… próby reform!
Agonia czerwonego dinozaura. ZSRR miał trwać przez wieki, a rozpadł się w parę lat

Ćwierć wieku temu, a dokładnie 17 marca 1991 r., odbyło się referendum, w którym mieszkańcy republik ZSRR wypowiedzieli się o przyszłości Związku. Zdecydowali jednoznacznie, że chcą, by… istniał dalej, tyle że w zreformowanej formie. To wcale nie literacka fikcja – takie referendum faktycznie się odbyło! Tylko niemal wszyscy o nim zapomnieli, bo wkrótce supermocarstwo rozpadło się na piętnaście kawałków. I to w czasach, w których społeczeństwo ZSRR żyło na najwyższym w swej historii poziomie dobrobytu i bezpieczeństwa – osobistego i socjalnego. Przezwyciężono już straty materialne i ludzkie z II wojny światowej. Odbudowano przemysł i gospodarkę rolną. Postęp naukowy i techniczny wyprowadził kraj na poziom supermocarstwa. Współpraca z krajami, które wybrały podobny kierunek rozwoju (albo którym został on narzucony przez nowy podział świata), zapewniała wzrost gospodarczy. Dlaczego więc nastąpił gwałtowny krach? I dlaczego w kluczowym momencie nie wkroczyły jednostki Specnazu, które tylko czekały na sygnał, by wyeliminować przywódców spiskujących republik ZSRR?!

PO PIERWSZE HISTORIA

„Wielka Rosja na wieki związała wolne republiki w niezniszczalną jedność” – tak brzmiał początek pierwszej zwrotki hymnu państwowego ZSRR. Z trzech zawartych w tym zdaniu sugestii przynajmniej jedna była nader dyskusyjna jeszcze w czasach istnienia Związku Radzieckiego. Bo rzekomo gwarantowaną przez konstytucję wolność republik mieszkańcy ZSRR nie bez powodu uważali jedynie za propagandowe hasło.

Kolejną sugestię z pieśni – na temat niezniszczalności owej jedności – nieubłaganie zrewidował czas.

Niewątpliwą prawdą we wspomnianej zwrotce hymnu pozostaje natomiast stwierdzenie, że to właśnie Rosja stanowiła rdzeń kręgowy dawnego ZSRR. To także z tego powodu w ostatniej ćwierci XX wieku w imperium zaczęły gwałtownie rosnąć odśrodkowe tendencje. Bo wbrew wysiłkom propagandy i tendencyjnemu traktowaniu faktów historycznych, nie dało się ukryć, w jakich warunkach powstał ZSRR. Na gruzach Imperium Rosyjskiego, ale nie drogą pokojową. To I wojna światowa i konflikty po niej (np. wojna polsko-bolszewicka) wytyczały granice nowo powstałego „czerwonego imperium”. W wielu miejscach, np. w krajach Azji Środkowej i Zakaukazia, bolszewikom udało się przeforsować przejęcie władzy przez „braterskie” siły, dążące do zjednoczenia z Rosją. Najczęściej pomagała w tym Armia Czerwona. Ale z aneksją państw nadbałtyckich Moskwa musiała poczekać aż do II wojny światowej.

O tych sprawach zaczęto mówić głośno wraz z pierestrojką Gorbaczowa. „Teraz widzimy nasz cel wyraźniej. Jest nim humanistyczny, demokratyczny socjalizm, państwo wolności i sprawiedliwości społecznej” – stwierdził sekretarz generalny KC KPZR w noworocznym orędziu w 1989 r. Jednak jak zauważa Anne Applebaum w książce „Gułag”, „Gorbaczow nigdy, do samego końca, nie był zdolny pojąć, że nieskrępowana i szczera dyskusja o przeszłości musi w ostatecznym rachunku zdelegitymizować cały system władzy sowieckiej”! Prawda o genezie ZSRR i komunistycznych rządach zachwiała wiarę społeczeństwa w państwo i słuszność metod, którymi było zarządzane.

PO DRUGIE LUDZKA NATURA

Wedle panującej wówczas komunistycznej ideologii, negującej same podstawy własności prywatnej, każdy obywatel był współwłaścicielem całego majątku narodowego. Stąd wzięło się tłumaczenie zwykłego złodziejstwa zdaniem „nie ukradłem, tylko wziąłem w pracy”. Ogrom rozgrabionych w ten sposób dóbr materialnych dosłownie w każdej dziedzinie gospodarki stanowił jedną z istotnych przyczyn odstawania wydajności pracy i stopy życiowej od poziomu wysoko uprzemysłowionych krajów. Produkt krajowy brutto na jednego mieszkańca nawet w lepiej rozwiniętych, europejskich częściach ZSRR był znacznie niższy niż na zachodzie kontynentu czy w USA, o Japonii nie wspominając.

Nie sprzyjał stabilności gospodarczej ZSRR także system sztywnego odgórnego planowania narzucanego często przez niekompetentnych „partyjniaków”. Na dodatek społeczeństwem kierowano metodą „kija i marchewki”, wpadając przy tym z jednej skrajności w drugą. To powodowało skutki tyleż spektakularne, co krótkoterminowe. Nadużywanie „kija” i mobilizowanie mas wywoływało wzrost gospodarczy i naukowy. Natomiast okresy tak zwanego ocieplenia – którymi na początku swych rządów kusił każdy kolejny radziecki przywódca, szczególnie Michaił Gorbaczow – paradoksalnie spowalniały socjalistyczną lokomotywę.

PO TRZECIE WIELKA WYPRZEDAŻ

Od dawna szwankujący system gospodarczy zmuszał rządzących do wyprzedawania zasobów kraju. W czasach breżniewowskiej stagnacji w latach 70. gospodarka dreptała w miejscu, więc podwyższenie stopy życiowej mieszkańców i propagandowe robienie „dobrej miny” na arenie międzynarodowej fundowano z przejadania bogactw naturalnych i… kulturalnych. To wtedy szerokim strumieniem popłynęły do Europy Zachodniej ropa naftowa i gaz ziemny po dumpingowych cenach (i to aż z samego środka Syberii, czyli z odległości ok. 5 tys. km!). To także wtedy ze zbiorów muzealnych ZSRR bezpowrotnie znikały kolekcje historycznych skarbów  nieoszacowanej dotąd wartości.

Jednocześnie ZSRR szczodrą ręką sponsorował każdego „socjalistycznego” watażkę w krajach tzw. Trzeciego Świata. Wysyłano tam pieniądze, kosztowny sprzęt wojskowy i cywilny oraz specjalistów, których brakowało w ojczyźnie. Specjalnych korzyści – ani materialnych, ani gospodarczych, ani geopolitycznych – ZSRR z tego jednak nie odniósł. Tylko pogłębiał swoją i bez tego nie najlepszą sytuację społeczną i gospodarczą. Apoteozą bezsensownego trwonienia zasobów ludzkich i materialnych stała się dziesięcioletnia wojenna awantura w Afganistanie (1979–1989). Kosztowała ZSRR miliardy dolarów i dziesiątki (o ile nie setki) tysięcy poległych, okaleczonych i zdeprawowanych młodych ludzi. A także niesamowitą utratę prestiżu na arenie międzynarodowej po klęsce.

PO CZWARTE WZROST NACJONALIZMU

Tymczasem próba poluzowania przez Gorbaczowa kontro-li władzy centralnej nad regionalną, przy zachowaniu dogmatu o „przewodniej roli partii komunistycznej”, stworzyła kolejny problem. Władze lokalne, wyczuwając miękkość i nieudolność centrali, zaczęły wzmacniać własne pozycje. Uciekały się przy tym do haseł nacjonalistycznych i populistycznych, często niebezpiecznych i dla całości imperium, i dla samych siebie. Przykładem są wybuchy konfliktów zbrojnych w Górnym Karabachu w roku 1987 i Naddniestrzu w 1989 r. Stało się coś nie do pomyślenia: podmioty „niezniszczalnej jedności” znalazły się w stanie regularnej wojny! Azerbejdżan walczył z Armenią. Mołdawianie rosyjskojęzyczni bili się z Mołdawianami o rumuńskich korzeniach.

Nawet tam, gdzie na razie otwarcie nie wojowano, atmosfera gęstniała. Taka sytuacja panowała w końcu lat 80. w Południowej Osetii i Abchazji, wchodzących w skład Gruzińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. Również w środkowoazjatyckich republikach nie było spokojnie, bo ich partyjni przywódcy realizowali w istocie swoje feudalno-klanowe ambicje, wcześniej duszone przez Kreml. Banalna draka na dyskotece w mieście Nowy Uzień (obecnie Żangaözen, Kazachstan) 16 czerwca 1989 r. – pomiędzy miejscową ludnością kazachską a przyjezdnymi z Kaukazu Północnego – przerodziła się w krwawe rozruchy na tle narodowościowym. Porządek zaprowadziły dopiero po tygodniu jednostki specjalne z wykorzystaniem czołgów i śmigłowców.

PO PIĄTE ABSURDY REFORM

„Demilitaryzacja” przemysłu ZSRR sprawiła, że nowoczesna i kosztowna maszyneria firm branży obronnej zaczęła być wykorzystywana do… produkcji garnków i żelazek. Zaraz zresztą wykupywanych i wywożonych na środkowo-europejskie bazary. Zniesienie żelaznej kurtyny w 1989 r. i względne otwarcie granic sprawiło, że ludność ZSRR do-słownie runęła na polskie, węgierskie, bułgarskie i jugosłowiańskie bazary. Tam okazywało się, że rubel realnie wart jest znacznie mniej, niż oficjalnie deklarowały władze. To jeszcze bardziej pogrążało radziecką ekonomię.

Jednocześnie „reformy gospodarcze” ekipy Gorbaczowa – np. legalizacja prywatnej i spółdzielczej przedsiębiorczości bez zbudowania jej odpowiedniego zaplecza społeczno-prawnego – doprowadziły do absurdów. Na przykład opłacalne stało się karmienie świniaków kupowanymi w sklepie bułkami [patrz: Świński interes] albo wytwarzanie sweterków i czapeczek z kradzionej z państwowych przedsiębiorstw włóczki (oczywiście na kradzionych z tychże przedsiębiorstw maszynach).

Cwaniacy i przestępcy „na górze” otrzymali teraz od władz szansę na legalizację dotąd nielegalnych dochodów. Jednak stopa życiowa większości społeczeństwa spadła, wywołując ogólną dezaprobatę wobec reform. W imperium ruszyła lawina zmian, coraz bardziej wymykających się spod kontroli.

LEKARSTWO NA KŁOPOTY: NIEPODLEGŁOŚĆ

Lata 1988–1990 weszły do historii jako okres, w którym praktycznie wszystkie republiki związkowe ZSRR ogłosiły tzw. deklaracje suwerenności, zatwierdzając zwierzchnictwo prawa poszczególnych republik nad związkowym oraz tworząc urzędy prezydentów. Sama republika rosyjska znalazła się zresztą w pierwszej piątce inicjatorów, ustępując tylko tym nadbałtyckim i Gruzji. Wśród motorniczych zmian w Rosji znajdował się jej przyszły prezydent Borys Jelcyn. „Bierzcie tyle suwerenności, ile potraficie połknąć” – mówił kolegom jako przewodniczący Rady Najwyższej republiki.

Gorbaczow próbował reagować, reorganizując ZSRR. 24 grudnia 1990 r. IV Zjazd Deputowanych Ludowych poparł konieczność zachowania sojuszu w postaci bliżej nieokreślonej „odnowionej federacji”. Zainteresowanie nowym układem – związku suwerennych republik – wykazały Rosja, Ukraina, Białoruś, Azerbejdżan, Kazachstan, Kirgizja, Tadżykistan, Turkmenia i Uzbekistan (czyli 9 republik z dotychczasowych 15). Dokument miał być podpisany w Moskwie 20 sierpnia 1991 r.

Wydawało się, że plan ma szanse powodzenia. W marcu 1991 r. odbyło się wspomniane na wstępie ogólnozwiązkowe referendum w sprawie odnowienia ZSRR w postaci związku suwerennych republik. Wynik był jednoznaczny: 77,85 proc. głosujących przy frekwencji 80,03 proc. wypowiedziało się za! Owszem, w głosowaniu nie wzięły udziału Litwa, Łotwa, Estonia, Gruzja, Armenia i Mołdawia. Ich władze zablokowały bowiem przeprowadzenie głosowania na swych terenach, uzasadniając, że ludność tych republik już wypowiedziała się za odłączeniem od ZSRR. Samo przeliczenie liczby mieszkańców jednak dowodzi, że ludność tych krajów nie zmieniłaby ogólnego rezultatu referendum, nawet gdyby zagłosowała jak jeden mąż przeciw! Innymi słowy, jeśli uznać określenie „naród radziecki” za prawdziwe, to właśnie ten naród w swej dominującej większości wypowiedział się za zachowaniem ZSRR!

Mimo to w 1991 r. przetoczyła się fala ogłoszeń niepodległości i deklaracji wyjścia ze składu ZSRR – także w tych republikach, które wcześniej chciały zachowania związku. Bo kryzys gospodarczy i polityczny się pogłębiał, poczucie zagubienia rosło, a w sierpniu – w którym planowano podpisać nowy traktat o zjednoczeniu – doszło do groteskowego puczu rozgorączkowanych komunistów, więc dokumentu nie ratyfikowano.

LOSY GRABARZY IMPERIUM Michaił Gorbaczow nadal mieszka w Rosji. Podobnie jak jego dzieci, co stanowi ciekawy wyjątek wśród potomków pozostałych sowieckich i rosyjskich przywódców, zaczynając od Stalina i kończąc na Putinie. Po upadku ZSRR zajmował się przeróżną działalnością społeczną. Wśród ludzi wzbudza dość sprzeczne emocje. Jedni uważają go za bohatera, który chciał pozytywnie reformować ZSRR i zachować go w całości. Inni zarzucają mu miękkość, brak konsekwencji w działaniach i oddanie władzy niemalże bez walki Borysowi Jelcynowi. Borys Jelcyn (zm. 2007) jest w Rosji wyjątkowo niepopularną postacią. Absolutna większość uznaje go za nieudolnego przywódcę, który swoim dążeniem do najwyższej władzy i przepychankami z Gorbaczowem przyczynił się do rozpadu ZSRR. Obciąża jego konto także konflikt w Czeczenii oraz nieudolna prywatyzacja, którą sami Rosjanie nazywają „przechwytyzacją”. Nieprzychylny stosunek do Jelcyna wyraża się m.in. w nadawanych mu przezwiskach. Jedno z najbardziej delikatnych – Borys Bodunow – stanowi słowny historyczny kolaż. Borys Godunow to uzurpator, który zasiadł na tronie po śmierci syna Iwana Groźnego. Zaś słowo „bodun” oznacza stan ciężkiego przepicia. Jeszcze wulgarniej kojarzą Rosjanie inicjały JBN (Jelcyn Borys Nikołajewicz) – z wulgarnym epitetem stosowanym także w języku polskim.

DRGAWKI KONAJĄCEGO IMPERIUM

Puczystom przewodził wiceprezydent ZSRR Giennadij Janajew. „Nieudany zamach stanu w Moskwie 19–22 sierpnia podjęto w celu udaremnienia traktatu o zjednoczeniu i utrzymania w ten sposób resztek władzy KPZR. Przyspieszył katastrofę, której miał zapobiec. Spiskowcy w żadnym sensie nie byli »twardogłowi«: byli zwolennikami ograniczonej formy pierestrojki i mieli wszelkie powody ku temu, by sądzić, że jest to także stanowisko Gorbaczowa. Prawdę mówiąc, najwyraźniej wierzyli, że Gorbaczow się zgodzi. W rezultacie nie podjęli żadnych kroków, jakie zwykle podejmują kompetentni polityczni spiskowcy. W gruncie rzeczy nie był to właściwie żaden pucz; było to ostatnie drgnięcie ogona konającego dinozaura” – pisze prof. Norman Davies w „Europie”.

Zdaniem Janusza Onyszkiewicza (swego czasu działacza „Solidarności”, a w 1991 r. wiceministra obrony RP) moskiewski pucz był „kompletną amatorszczyzną” i „nie mógł się udać”. Janajewowi i jego towarzyszom wiele brakowało choćby do fachowości generała Jaruzelskiego, który w 1981 r. wprowadził stan wojenny w PRL i wziął pod klucz wszystkich opozycjonistów (zapobiegając ewentualnym większym rozruchom). Moskiewscy puczyści tymczasem wprawdzie zatrzymali Gorbaczowa w daczy na Krymie, ale w Moskwie nie zaaresztowali nawet Borysa Jelcyna. Ten były przewodniczący Rady Najwyższej Federacji Rosyjskiej, w czerwcu wybrany na prezydenta Rosji, popierał separatystyczne nastroje w republice, przyczyniając się do upadku ZSRR. Podczas puczu Jelcyn, choć ociężały i mający chroniczne kłopoty z nadużywaniem alkoholu, zdobył kolejne punkty – jak pisze Davies, spokojnie „wdrapał się na czołg przed budynkiem rosyjskiego parlamentu i wysapał swój protest”.

Potem okazało się, że sprowadzone przez puczystów czołgi nie miały ani amunicji, ani rozkazów, by strzelać. W efekcie po 3 dniach „spiskowania” puczyści mieli dosyć i – nie mając pojęcia, co robić dalej – po prostu odjechali do domów! Zostali wprawdzie potem aresztowani i stanęli przed sądem, ale szybciutko ich amnestionowano (poza szefem MSW Borysem Pugo, który popełnił samobójstwo), dobrze ilustrując porzekadło „kruk krukowi oka nie wykole”. Jelcyn natomiast mógł podążać w wymarzonym przez siebie kierunku uzyskania większej niezależności przez Rosję. Wyglądało na to, że Rosjanie są jednocześnie za zachowaniem ZSRR i… zwiększeniem niezależności od nie-go samej Rosji, czyli „rdzenia kręgowego” związku. To nie mogło się udać.

W tej sytuacji nic nie mogło już powstrzymać rozpadu ZSRR, choć na dobrą sprawę ludzie nie za bardzo wiedzieli jeszcze, czego chcą – nawet ci z republik nadbałtyckich. Po przodującej w opuszczaniu ZSRR Estonii krążył dowcip o tym, jak w trzy dni wszystko zmienić. Dzień pierwszy: ogłaszamy niepodległość od ZSRR. Dzień drugi: wypowiadamy wojnę Finlandii. Dzień trzeci: kapitulujemy przed Finami… I tak Estonia znalazłaby się ekspresowo na wymarzonym Zachodzie! Na Łotwie zaś widziałem w tym czasie, jak nad demonstracjami powiewały zamiast łotewskich flag barwy… Austrii – z daleka podobne, lecz różniące się kolorystyką i szerokością pasów. Pomyłka nie wynikała z niemożności wykonania łotewskich flag, lecz z ignorancji!

Ambitnie ogłaszała niepodległość niemalże każda z republik związkowych i autonomicznych, nawet te nieistniejące nigdy wcześniej jako niezależne państwa (jak Czeczeńska Re-publika Autonomiczna mająca mniej mieszkańców niż Warszawa).

TRUDNE ZEJŚCIE NA ZIEMIĘ

W takiej atmosferze 8 grudnia 1991 r. przywódcy Rosji (Borys Jelcyn), Ukrainy (Leonid Krawczuk) i Białorusi (Stanisław Szuszkiewicz) podpisali w Wiskulach w Puszczy Białowieskiej układ stwierdzający zaprzestanie istnienia ZSRR jako podmiotu prawa międzynarodowego oraz utworzenie w jego miejsce Wspólnoty Niepodległych Państw. W ten sposób przywódcy zaledwie trzech republik z dziewięciu, nadal formalnie wchodzących w skład ZSRR, zadecydowali o losach całości!

Gorbaczow był poinformowany o miejscu, terminie oraz prawdopodobnej tematyce białowieskiego zjazdu. Zdradził mu to prezydent Kazachstanu Nursułtan Nazarbajew, którego Jelcyn też zapraszał na spotkanie. Gorbaczow dostał również cynk od KGB Białoruskiej SRR.

Dlatego cały teren rezydencji myśliwskiej, w której odbywało się spotkanie, otoczyły jednostki Specnazu KGB Białoruskiej SRR, gotowe ruszyć do akcji i aresztować (albo nawet fizycznie wyeliminować) „likwidatorów” ZSRR. Ci mieli własną ochronę, więc bez strzelaniny by się nie obeszło… Rozkaz jednak nie nadszedł. Później Gorbaczow tłumaczył się chęcią uniknięcia rozlewu krwi. Nie wierzył, że przywódcy trzech republik mogą zdecydować o losach całego ZSRR. Był w błędzie. Do końca roku Związek Radziecki przestał istnieć.

„Najlepszą ilustracją realiów upadku ZSRR jest los Siergieja Krikałowa, sowieckiego kosmonauty, którego wystrzelono w kosmos w maju 1991 r. – pisze Norman Davies. – Pod koniec roku wciąż jeszcze krążył po orbicie, ponieważ nie wydano decyzji, aby go sprowadzić na Ziemię. Kiedy wyruszał w kosmos, Związek Radziecki był jeszcze supermocarstwem; wrócił do świata, z którego Związek Radziecki już zniknął. Kontrolerzy jego lotu z ośrodka badań kosmicznych w Bajkonurze znaleźli się w niepodległej republice Kazachstanu”.