Statystyki z 2024 roku mówią, że już prawie trzy na pięć firm działających w Polsce decyduje się na współpracę na mocy umowy B2B zamiast zatrudnienia pracownika na umowę o pracę. Co ważne, w wielu przypadkach wcale nie jest to „wyrzucanie” pracownika na samozatrudnienie w celu optymalizacji podatkowej przez pracodawcę. Elastyczne formy zatrudnienia jak B2B i umowa zlecenie mają też inne zalety dla obu stron.
Dlaczego umowy B2B podbiły rynek? Plusy i minusy
Wykorzystanie kontraktów cywilnoprawnych w polskich przedsiębiorstwach osiągnęło poziom 65 proc. w 2024 roku. To o 12 punktów procentowych więcej niż w 2023 r. Najbardziej dynamicznie rozwijają się umowy B2B – korzysta z nich blisko 60 proc. firm. Szczególnie widoczny jest ten trend wśród średnich przedsiębiorstw, ale mniejsze podmioty też coraz chętniej sięgają po to rozwiązanie.
Czytaj też: Urlop to nie przywilej – to obowiązek. Musisz go wypełnić do końca września
Umów B2B na pewno jest w Polsce kilkaset tysięcy, prawdopodobnie już więcej niż umów zleceń. W 2024 roku GUS podawał, że około 380 tysięcy osób prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą ma tylko jednego klienta.
Dla osób świadczących usługi na mocy umowy B2B główną zachętą są zwykle wyższe zarobki netto w porównaniu do umowy o pracę. Nawet po odliczeniu wszystkich składek i podatków często zostaje więcej w portfelu niż przy tradycyjnej umowie. Kolejnym magnesem jest wolność organizacji czasu i miejsca wykonywania zadań – kontrahent sam decyduje o swoim grafiku, o ile umowa nie zawiera restrykcyjnych zapisów – a pewnych zapisów zawierać nie może. Możliwość współpracy z wieloma podmiotami jednocześnie to kolejny atut, choć nie zawsze wykorzystywany w praktyce. W końcu spać też kiedyś trzeba.
Dla firm kluczowa jest optymalizacja kosztów. Brak obowiązku opłacania składek za współpracownika oraz większa swoboda w rozwiązaniu umowy to istotne czynniki. Szczególnie w branży IT korzyści podatkowe bywają znaczące – możliwość wyboru ryczałtu (8,5 lub 12 proc.) zamiast skali podatkowej to spora różnica. Firmy otwarcie przyznają, że ten model pozwala im konkurować wysokością oferowanych wynagrodzeń.
Najpoważniejszą wadą B2B jest brak ochrony charakterystycznej dla stosunku pracy. Osoby na B2B nie mają prawa do płatnego urlopu (choć pracodawcy potrafią dopisać go do umowy jako dodatkowy benefit), ochrony przed zwolnieniem czy dodatków stażowych. Pełna odpowiedzialność za rozliczenia z ZUS i urzędem skarbowym spoczywa na kontrahencie, choć jego codzienne życie nie różni się od życia zatrudnionego pracownika.
Eksperci zwracają uwagę także na długofalowe konsekwencje – niskie składki emerytalne mogą zaowocować trudną sytuacją finansową w jesieni życia. To realny problem, który ujawni się w pełni za kilkanaście lat.
Prawo się zmienia. Co czeka umowy B2B?
Obecnie trzy instytucje – ZUS, Urząd Skarbowy i PIP – mogą zakwestionować umowę cywilnoprawną. Jeśli umowa B2B będzie nakładała na kontrahenta takie same obowiązki, jakie ma pracownik na umowie o pracę, kontrolerzy mają do tego podstawy. Żadna z nich nie ma jednak samodzielnej władzy wystarczającej do przekształcenia b2b w umowę o pracę. Do tego wymagane jest skierowanie sprawy do sądu.
Kluczowa będzie interpretacja, czym właściwie jest stosunek pracy w danym kontekście. Kontrakt B2B może zostać uznany za nielegalny, gdy współpraca przypomina tradycyjne zatrudnienie: stałe godziny pracy, nadzór przełożonego i obowiązek realizacji zadań w określonym miejscu. Przykładowo, jeśli ktoś pracuje codziennie od 9:00 do 17:00 w siedzibie firmy, podlega bezpośrednim poleceniom przełożonych i nie może swobodnie zarządzać swoim czasem, taka umowa może zostać zakwestionowana.
Czytaj też: Ponad 2 tysiące złotych na zatrudnienie pracownika po pięćdziesiątce. Nowe prawo już obowiązuje
W Sejmie trwają prace nad projektem, który mógłby to zmienić, dając inspektorom PIP bezpośrednie uprawnienia do konwersji umów. Planowane zmiany oznaczają konieczność bardziej uważnego projektowania współpracy na mocy B2B w przyszłości. Firmy będą musiały zadbać o rzeczywistą niezależność kontrahentów, a nie tylko o spełnienie wymogów na papierze, by realnie wymagać czegoś innego.
Nie ulega wątpliwości, że ten model współpracy pozostanie istotnym elementem rynku, zwłaszcza w branżach, w których praca zdalna zadomowiła się na dobre. Wzmocnienie uprawnień inspekcji pracy to odpowiedź na obawy dotyczące obchodzenia prawa pracowniczego. Chodzi o ochronę osób zmuszanych do przejścia na działalność gospodarczą wbrew ich interesom i zapobieganie nadużyciom.
Niezależnie od wyników prac parlamentarnych, firmy już teraz powinny przygotować się na dokładniejszą analizę relacji z kontrahentami. Wymóg zachowania rzeczywistej niezależności współpracowników może okazać się większym wyzwaniem niż dotychczasowe formalności.