Batonik spalisz biegając 23 minuty, a pizzę… Naukowcy chcą takich przeliczników na opakowaniach

Jeżeli wlejesz za dużo paliwa do baku, twoje spodnie, buty i karoseria będą pachnieć benzyną. Zjedzone w nadmiarze kalorie nie wylewają się z człowieka. Chyba, że mówimy o fałdach tłuszczu i spodniach. Dlatego warto słuchać naukowców mówiących, że informacja o wysiłku fizycznym koniecznym do spalenia zjedzonej właśnie kanapki zniechęca ludzi do podjadania.
Batonik spalisz biegając 23 minuty, a pizzę… Naukowcy chcą takich przeliczników na opakowaniach

Według badaczy z Loughborough University konsument świadomy faktu, że ekwiwalentem średniej pizzy jest czterogodzinny marsz a batonika 22 minutowy bieg każdego dnia nie weźmie do ust przynajmniej 200 niepotrzebnych mu kalorii. Czyli wszystko (uśrednione wartości WHO) ponad 2500 kalorii dla mężczyzn i 2000 kalorii dla kobiet potrzebnych nam do codziennego funkcjonowania.

Te dwie setki może nie wydają się zbyt oszałamiającą liczbą, ale z nami i zapasami tłuszczu jest tak, że nawet najmniejszy niepotrzebny kęs zostaje na dłużej. I w perspektywie roku musimy zmieniać garderobę, a kilku odwiedzić lekarza. Choć badania z Loughborough motywowane są lokalnymi potrzebami (2/3 Wyspiarzy jest grubych), Polakom też wypadałoby przygotować takie informacje na opakowaniach jedzenia i picia.

– Co drugi Polak ma nadwagę lub jest otyły, jednak tylko 39 proc. naszych rodaków dostrzega ten problem i jedynie co trzeci jest aktywny fizycznie – wynika z raportu MultiSport Index 2019. Konkretnie: to aż 40 proc. osób w wieku 25-29 lat, 55 proc. osób w wieku 35-39 lat i ponad 65 proc. dla osób powyżej 50. roku życia.

W czasopiśmie ”Journal of Epidemiology and Community Health” kierująca badaniem prof. Amanda Daley przekonuje, że proste przedstawienie zależności kalorie-ćwiczenia pomaga ludziom podejmować przemyślane decyzje w wyborze produktów w sklepie, czy później, wyciągając je z lodówki.

– Wielu ludzi jest zszokowanych informacją o tym, jak wiele wysiłku kosztuje spalenie energii zawartej w tym, co jemy. Szczególnie w małych przekąskach. Jeżeli, powiedzmy, ktoś kupi do kawy czekoladową muffinkę zawierającą 500 kalorii, to żeby ją spalić musi biegać przez 50 minut. Tu nie chodzi o dietę – mówi prof. Daley.

Swoje zdanie naukowcy podpierają dowodem w postaci rezultatu metaanalizy 14 wcześniejszych i niepowiązanych ze sobą losowych badań kontrolowanych. W sumie na kilkuset osobach testowano skuteczność umieszczania np. w karcie dań restauracji czy też na opakowaniach informacji o czasie ćwiczeń potrzebnym do spalenia danego posiłku. Wspomniane 200 kalorii ścinane były z całego dnia przyjmowania pokarmów przy założeniu, że badani ludzie jedli 5 razy dziennie (trzy duże posiłki i dwie przekąski między nimi).

Wspierające badania i prowadzące własną kampanię informacyjną, Królewskie Stowarzyszenie Zdrowia Publicznego (RSPH) zapewnia o pozytywnym oddźwięku opinii publicznej. – Etykiety rozszerzone o takie informacje pozwalają przyjmowane kalorie oceniać w indywidualnym kontekście. Małe zmiany w naszych przyzwyczajeniach przekładają się na duże zmiany w naszym stanie zdrowia – przekonuje RSPH i zachęca największe sieci handlowe na wyspach do stosowania oznaczeń PACE, kalorycznego ekwiwalentu ćwiczeń fizycznych.

Poniżej przykładowa tabela przygotowana przez Stowarzyszenie.