XIII-wieczna Biblia Diabła szokuje badaczy. Jej powstanie owiewa aura tajemnicy

W czasach średniowiecza powstało tajemnicze dzieło, współcześnie znane pod kilkoma różnymi nazwami. Jedni określają je mianem Wielkiej Księgi, podczas gdy inni – Biblii Diabła. Bez względu na nazewnictwo, trudno przejść obojętnie obok doniesień o niepokojącej genezie tego manuskryptu. Dlaczego jego historia jest tak zagadkowa?
XIII-wieczna Biblia Diabła szokuje badaczy. Jej powstanie owiewa aura tajemnicy

Codex Gigas, bo tak mówi się o nim w łacinie, stanowi największy średniowieczny manuskrypt znany nauce. Co ciekawe, został znaleziony niedaleko naszego kraju, bo na terenie Czech, w granicach obecnego miasta Chrast. Dawniej mieścił się tam natomiast benedyktyński klasztor.

Czytaj też: Kobiety Bolesława Chrobrego

Legenda powstała wokół tego dzieła sugeruje, jakoby miał je stworzyć mnich działający ku czci szatana, po tym, jak zawarł z nim pakt. Całość waży 75 kilogramów – tyle co dorosły człowiek – i miała powstać w ciągu jednej nocy. Duchowny zgodził się na napisanie Biblii Diabła, ponieważ w przeciwnym razie zostałby skazany na brutalną śmierć. 

XIII-wieczny mężczyzna, rzekomo noszący imię Herman, próbował uniknąć wyjątkowo bolesnego losu. Ten miał go spotkać za złamanie ślubów zakonnych, a przewidzianą za to karą było… zamurowanie mnicha żywcem. Postawiono mu jednak ultimatum: miał przeżyć w zamian za napisanie księgi zawierającej całą istniejącą wiedzę ludzkości. I to w ciągu jednej nocy.

Codex Gigas, znany również jako Biblia Diabła, miał powstać w XIII wieku. Znaleziono go w małym klasztorze na terenie Czech

Po pewnym czasie Herman zdał sobie sprawę, w jak fatalnym położeniu się znalazł i zrozumiał, że nie ma najmniejszych szans, aby wykonać postawione przed nim zadanie. W związku z tym poprosił o pomoc samego diabła. W zamian miał umieścić na stronach manuskryptu podobiznę szatana. I choć cała ta opowieść nie jest poparta faktami historycznymi i należy ją traktować co najwyżej jako straszną historyjkę, to średniowieczna księga faktycznie zawiera wizerunek diabła.

Całość waży tyle, co dorosły człowiek i liczy 620 stron. Zdaniem ekspertów opisywany manuskrypt faktycznie był dziełem jednej osoby, które zostało później oprawione w cielęcą skórę. W środku znajdziemy Stary i Nowy Testament, a także dzieła autorstwa Izydora z Sewilli czy Józefa Flawiusza, fragmenty podręczników od medycyny, wraz z licznymi pomniejszymi zapiskami. W kontekście diabelskiej genezy elektryzować mogą natomiast odniesienia do egzorcyzmów.

Czytaj też: Najstarszy grób świata zawiera szczątki będące połączeniem człowieka z innym gatunkiem

Ile, patrząc realnie, mogło zająć stworzenie tej księgi jednemu autorowi? Współcześni badacze sugerują, że pracując po sześć godzin dziennie przez sześć dni w tygodniu realizacja tego zadania powinna zająć około pięciu lat. To zdecydowanie dłużej, niż jedna noc, której miał potrzebować Herman – bohater legendy z diabelskimi siłami w tle. A mówimy przecież o wielogodzinnej pracy, z założeniem, że skryba nie miałby zbyt wielu innych zajęć na głowie. W rzeczywistości jego praca mogła potrwać jeszcze dłużej. Kto wie, być może Codex Gigas powstawał przez większą część życia jego autora?

Warto zauważyć, że klasztor Podlažice był w czasach średniowiecza niezbyt liczącą się świątynią. Z pewnością nie posiadał funduszy, które pozwoliłyby na stworzenie tej księgi na miejscu. Nie jest więc jasne, w jakich okolicznościach trafiła ona do tej czeskiej miejscowości. Jak na razie brakuje poszlak, które pozwoliłyby stwierdzić, kto dokładnie stworzył Biblię Diabła, ani dlaczego postanowił umieścić na niej wizerunek szatana. Legenda pozostanie więc legendą, rozbudzając wyobraźnię kolejnych pokoleń.