Co by się stało, gdyby Ziemia zaczęła się obracać w drugą stronę?

Przede wszystkim na wszystkich kontynentach zmieniłby się klimat.

Przypomnijmy, nasza planeta obraca się z zachodu na wschód. Gdyby wirowała w przeciwnym kierunku, zjawiskami, na które taka zmiana miałaby największy wpływ, byłyby te, na które działa siła Coriolisa. Co to takiego?

Otóż ta szczególna siła oddziałuje – w uproszczeniu – na ciała poruszające się na powierzchni kręcącej się kuli. Gdy tą kręcącą się kulą jest Ziemia, siła Coriolisa wywiera największy wpływ na prądy morskie i wiatry. Choć w małej skali jej działanie jest niedostrzegalne, to ona powoduje, że i prądy i wiatry zakręcają. Jeśli znajdują się na półkuli północnej i płyną na północ – pod jej wpływem skręcają na wschód.

Na przykład Prąd Północnoatlantycki, mający kluczowe znaczenie dla klimatu Europy, wypływa z południowego Atlantyku w kierunku Irlandii i Wielkiej Brytanii (dzięki czemu mogą tam rosnąć np. palmy), a następnie ogrzewa wybrzeża Norwegii (więc Skandynawowie mogą hodować truskawki). Przyjęcie odwrotnego zwrotu wirowania Ziemi spowodowałoby odwrócenie jego biegu. Wtedy Prąd Atlantycki musiałby wypływać z Oceanu Arktycznego, uderzać w Skandynawię i płynąć w kierunku Irlandii.

Oczywiście niósłby zimną wodę i ochładzał wybrzeża. Ponieważ rozkład lądów i mórz, a także gór i dolin jest niezależny od obracania się Ziemi, po zmianie kierunku kręcenia się Ziemi klimat wszystkich rejonów świata uległby kompletnemu przeorganizowaniu.