Drożdże zasilane światłem. Brzmi jak wymysł, a jest prawdą

Drożdże są człowiekowi bardzo potrzebne i zaskakująco wiele miejsca poświęca im się w świecie nauki. Z tego względu być może nieco mniej zadziwi was fakt, iż badacze prowadzili eksperymenty, których celem było sprawienie, by drożdże dało się zasilać światłem.
Drożdże zasilane światłem. Brzmi jak wymysł, a jest prawdą

Jak możecie wywnioskować na podstawie tytułu, wysiłki zapewniły upragniony efekt. Oczywiście pojawia się pytanie: dlaczego miałoby to kogokolwiek interesować? Odpowiedzi na tę i kilka innych kwestii możemy znaleźć w bazie danych serwisu bioRxiv, gdzie w formie preprintu trafiła publikacja na ten temat.

Czytaj też: Niezwykły ptak na Pomorzu. Jego pojawienie się to prawdziwa sensacja

Za przełom w prowadzonych badaniach odpowiadają Anthony Burnetti oraz William Ratcliff z Georgia Institute of Technology. Kluczem do sukcesu okazało się białko nazywane rodopsyną i wykorzystywane przez bakterie, glony, niektóre protisty czy wirusy do przekształcania światła w energię użytkową.

Konwersja dwutlenku węgla w cukry jest wykonywana przez rośliny dzięki chlorofilowi. Pozwala to przenosić zarówno elektrony, jak i protony, które przeprowadzają reakcje chemiczne i przekazują energię. Próbując naśladować ten proces, naukowcy chcą jak najskuteczniej wykorzystać światło jako źródło energii choćby dla paneli słonecznych. 

Drożdże z gatunku Saccharomyces cerevisiae zostały wykorzystane w eksperymentach mających na celu sprawdzenie ich reakcji na światło

W toku eksperymentów z udziałem drożdży z gatunku Saccharomyces cerevisiae członkowie zespołu hodowali je w szalce Petriego. Początkowo wysiłki nie przyniosły jednak upragnionych rezultatów, ponieważ rodopsyna trafiła nie tam, gdzie powinna. Ostatecznym jej celem miały być bowiem tzw. wodniczki, czyli struktury komórkowe, które – jeśli zostaną uczynione odpowiednio kwaśnymi – doprowadzą do zachodzenia łatwiejszego rozkładu.

Z czasem naukowcy uznali, że najlepiej będzie wykorzystać rodopsynę pochodzącą z głowni kukurydzy, czyli grzyba odpowiedzialnego za tzw. głownię guzowatą kukurydzy. Wtedy też udało się dostarczyć ją do wodniczek drożdży. Później, chcąc potwierdzić, iż drożdże faktycznie mogą wykorzystywać światło, wyhodowano szczep w tym samym naczyniu co pierwotne, niezmodyfikowane drożdże. Kiedy wystawiono je na działanie światła, drożdże rozmnażały się szybciej i pokonały konkurencję o 0,8 procent.

Czytaj też: Te nowe wirusy są niepodobne do czegokolwiek, co znaliśmy do tej pory

Dzięki dalszym postępom w prowadzonych badaniach być może uda się sprawić, by drożdże pozyskiwały energię ze słońca na podobnej zasadzie, jak robią to rośliny wykorzystujące fotosyntezę. A kto wie, co mogłoby z tego wyniknąć? Na myśl przychodzi przede wszystkim zaangażowanie ich do rozwoju odnawialnych źródeł energii, które mogłyby ułatwić walkę ze zmianami klimatu. Działania w tej sprawie wydają się wciąż zakrojone na zbyt niewielką skalę, by dało się odnotować realne, płynące z nich efekty. Być może to właśnie drożdże doprowadzą do zwrotu akcji?