Co tu się wydarzyło? Po dwóch stronach Słońca jednocześnie doszło do rozbłysków

Fakt, że na powierzchni Słońca doszło do rozbłysku słonecznego, nie powinno w 2024 roku nikogo dziwić. W swoim jedenastoletnim cyklu aktywności, nasza Gwiazda Dzienna znajduje się niemal dokładnie w maksimum aktywności. Jeżeli zatem kiedyś ma na powierzchni Słońca dochodzić do eksplozji, rozbłysków i koronalnych wyrzutów masy, to właśnie teraz powinno być tego najwięcej. Naukowcy obserwujący otoczenie Słońca zauważyli ostatnio jednak coś naprawdę nietypowego.
Co tu się wydarzyło? Po dwóch stronach Słońca jednocześnie doszło do rozbłysków

Na powierzchni Słońca doszło bowiem nie do jednego, a do dwóch silnych rozbłysków. Jakby tego było mało, źródłem obu rozbłysków, które pojawiły się niemal dokładnie w tym samym czasie, były plamy słoneczne znajdujące się po przeciwnych stronach gwiazdy.

Jak donosi serwis Spaceweather, który monitoruje tzw. pogodę kosmiczną oraz wszystkie przejawy aktywności na powierzchni Słońca, w poniedziałek 22 stycznia około godziny 22:30 na powierzchni Słońca doszło do rozbłysków z plam słonecznych AR3559 i AR3561. Co ciekawe, obie plamy oddalone są od siebie o ponad 500 000 kilometrów. Tutaj warto zaznaczyć, że Słońce ma średnicę 1,4 mln km, a odległość między Ziemią a Księżycem to ok. 360 000 km. Odległość między dwoma jednocześnie eksplodującymi plamami słonecznymi była zatem większa od odległości między Ziemią a Srebrnym Globem.

Czytaj także: Potężne rozbłyski tysiące razy silniejsze od słonecznych. Astronomowie dostrzegli coś niebywałego

Warto tutaj zauważyć, że same rozbłyski nie należały do najsilniejszej klasy X, a mieściły się jedynie w połowie siły drugiej pod względem intensywności klasy M. Łącznie rozbłysk sklasyfikowano jako klasy M5,1. Nie zmienia to jednak faktu, że owe bliźniacze rozbłyski słoneczne wyemitowały w kierunku Ziemi strumień wysokoenergetycznych cząstek, które spowodowały trwające pół godziny problemy w odbiorze sygnałów radiowych nad Indonezją i częścią Australii.

Co do zasady, rozbłyski słoneczne zazwyczaj prowokują wyrzucenie z powierzchni Słońca obłoku namagnesowanej plazmy, czyli tzw. koronalne wyrzuty masy. Gdy po kilku dniach taki obłok dociera w okolice naszej planety, wywołuje zazwyczaj burze magnetyczne odpowiedzialne za zorze polarne, a w ekstremalnych przypadkach mogące spowodować uszkodzenia satelitów czy awarie sieci energetycznej na powierzchni Ziemi. Wszystko jednak wskazuje, że żaden z poniedziałkowych rozbłysków nie pociągnął za sobą koronalnego wyrzutu masy.

O ile same rozbłyski słoneczne nie są niczym dziwnym, to rzadko kiedy występują jednocześnie. Czasami zdarza się na przykład tak, że z tej samej plamy słonecznej emitowane są dwa rozbłyski pod rząd, jeżeli promieniowanie z drugiego z kolei rozbłysku dogania promieniowanie z pierwszego, łączą się one ze sobą, przez co mogą wywołać one większą burzę słoneczną niż każdy z nich z osobna.

Czytaj także: Naukowcy odtworzyli rozbłysk słoneczny w laboratorium. Pętla plazmy miała 20 cm średnicy

To, z czym mieliśmy do czynienia w poniedziałek, to jednak zupełnie innego rodzaju zjawisko. Przez długi czas naukowcy uważali, że takie zdarzenia to jedynie czysty przypadek i oba rozbłyski, do których dochodzi jednocześnie, nie są w żaden sposób ze sobą powiązane. Sytuacja zmieniła się jednak w 2002 roku, kiedy to międzynarodowy zespół badaczy ujawnił, że pary oddalonych od siebie rozbłysków są ze sobą związane. W sytuacjach takich oddalone od siebie plamy połączone są ze sobą gigantycznymi, masywnymi i przy tym niewidzialnymi pętlami pola magnetycznego otaczającymi Słońce. Oznacza to, że mamy dwa rozbłyski, które są jednocześnie dwiema emanacjami jednej i tej samej eksplozji. Co więcej, ze względu na odległość między plamami, odstęp między powiązanymi ze sobą eksplozjami może wynosić nawet 30 minut. W poniedziałek, do obu rozbłysków doszło w odstępie od kilku sekund do kilku minut.

Warto tutaj zwrócić uwagę na fakt, że do takich połączonych ze sobą rozbłysków dochodzi niezwykle rzadko, najczęściej w okolicach maksimum słonecznego, kiedy to linie pola magnetycznego Słońca plątają się ze sobą i dochodzi do ich zrywania. Wszystko wskazuje, że obecny cykl słoneczny swoje maksimum osiągnie już za kilka miesięcy. Część naukowców podejrzewa nawet, że maksimum aktywności słonecznej już się rozpoczęło.

Więcej:słońce