
Starożytny kalendarz w kamieniu
Skradziony artefakt miał wymiary wynoszące około 40 na 60 centymetrów i przedstawiał niezwykle cenny z historycznego punktu widzenia kalendarz powodzi Nilu. Relief wizualizował podział egipskiego roku na trzy sezony rolnicze: Akhet (okres wylewu rzeki), Proyet (czas siewu) oraz Shomu (żniwa). Dla starożytnych cykl ten symbolizował kosmiczny porządek, a jego przedstawienie miało głęboki religijny i praktyczny wymiar. Specjaliści zwracają uwagę na precyzję, z jaką usunięto relief ze ściany grobowca. Ślady jednoznacznie wskazują na celowe działanie, a nie naturalną erozję czy przypadkowe uszkodzenie. Ktoś świadomie pozbawił zabytkową konstrukcję fragmentu ilustrującego rytm życia starożytnej cywilizacji.
Czytaj też: Pradawne miejsce kultu zmienia nasze postrzeganie starożytnych praktyk. Nie powinno go tam być
Mastaba Khentiki należy do wyjątkowej kategorii grobowców oznaczonych inskrypcjami zawierającymi groźby pod adresem potencjalnych rabusiów. Klątwa, którą w latach 50. ubiegłego wieku odczytał brytyjski egiptolog Harry James, zapowiadała boską karę dla każdego, kto zakłóci spoczynek zmarłego. Od 2019 roku grobowiec pozostawał oficjalnie zapieczętowany i pełnił funkcję magazynu archeologicznego. Teraz, gdy okazało się, iż ktoś zdołał się do niego dostać, wśród lokalnej społeczności znów odezwały się głosy o możliwej realizacji starożytnego przekleństwa.
Reakcja władz i śledztwo
Dr Mohamed Ismail Khaled z Najwyższej Rady ds. Starożytności potwierdził podjęcie formalnych kroków w tej sprawie:
Natychmiast po otrzymaniu informacji o incydencie utworzono specjalistyczną komisję archeologiczną pod przewodnictwem Dr. Amra El-Tayeba w celu zinwentaryzowania zawartości grobowca
Szybkie działania komisji zaowocowały przekazaniem dokumentacji prokuraturze jeszcze tego samego dnia. Ministerstwo zapewnia o pełnym zaangażowaniu w wyjaśnienie sprawy, choć sceptycznie patrzy się na deklaracje o „niezachwianym zobowiązaniu” do ochrony zabytków, biorąc pod uwagę inne incydenty z ostatnich lat. Przypadek z Sakkary nie jest bowiem odosobniony. Kilka dni wcześniej ujawniono kradzież złotej bransolety faraona znanego jako Amenemope, którą skradziono z laboratorium konserwatorskiego, przetopiono i sprzedano na czarnym rynku.
Czytaj też: Celtycki skarb w Czechach. Złote artefakty są starsze od naszego kraju
Minister Sherif Fathy uznał tamtą kradzież za „poważny błąd proceduralny” i zapowiedział zaostrzenie procedur bezpieczeństwa. Wydaje się, że egipski system ochrony zabytków przechodzi właśnie poważny test. Sakkara jako rozległy kompleks archeologiczny, obejmujący między innymi słynną Piramidę Schodkową Dżesera oraz dziesiątki elitarnych grobowców, stanowi szczególne wyzwanie logistyczne. Kontrola tak rozległego terenu wymaga znacznie większych nakładów i lepszej organizacji niż dotychczas.
Czy za kradzieżą reliefu stoi zorganizowana grupa przestępcza, czy może po prostu wykorzystano luki w systemie ochrony? Miejscowe legendy o klątwach niewątpliwie dodają całej sprawie dramatyzmu, lecz rzeczywiste rozwiązanie problemu leży w skuteczniejszych zabezpieczeniach i lepszej organizacji. Pozostaje mieć nadzieję, iż ta sprawa stanie się impulsem do rzeczywistych zmian w egipskiej ochronie dziedzictwa kulturowego.