Od stycznia 2027 roku w Polsce wejdzie w życie rozszerzony system opłat za emisję CO2, który postawi domowe budżety do góry fundamentami. Choć szczegóły wciąż są dyskutowane i wygładzane, jedno jest pewne – rachunki za energię i paliwa mogą drastycznie wzrosnąć, wpędzając wiele polskich rodzin w kłopoty finansowe.
Tego lepiej nie mieć: ogrzewanie gazowe i samochód benzynowy
Unijny mechanizm ETS2, stanowiący rozszerzenie istniejącego handlu emisjami, od 2027 roku obejmie ogrzewanie budynków mieszkalnych oraz prywatny transport drogowy. Oznacza to, że miliony Polaków korzystających z gazu, węgla czy samochodów spalinowych odczują to bezpośrednio w swoich portfelach.
Czytaj też: System ETS2 wywróci do góry nogami polski sektor przemysłowy. Oto co czeka przedsiębiorców od 2027 roku
System ETS2 wprowadzi dodatkowe opłaty za spalanie gazu, węgla, benzyny, oleju napędowego i LPG zarówno w domach, jak i pojazdach. Początkowo stawka wyniesie do 45 euro (około 192 zł) za tonę emitowanego dwutlenku węgla, jednak prognozy wskazują na dynamiczny wzrost tych opłat. Po 2030 roku limity cenowe mają zostać zniesione, co potencjalnie połączy ETS2 z droższym systemem pobierania opłat od przemysłu korzystającego z paliw kopalnianych.
Szacuje się, że około 40% mieszkańców kraju ogrzewających domy paliwami kopalnymi odczuje skutki tych zmian. Największe obciążenia czekają właścicieli starszych, słabo ocieplonych domów oraz tych, którzy niedawno przeszli z ogrzewania węglowego na gazowe. Dodatkowo nowe regulacje obją mniejsze zakłady przemysłowe, co przełoży się na lokalną przedsiębiorczość.
Eksperci przedstawiają konkretne wyliczenia dla różnych typów gospodarstw domowych, na tej samej stronie można też znaleźć kalkulator planowanych opłat. Rodzina ogrzewająca dom gazem powinna się liczyć z dodatkowymi wydatkami:
- blisko 6 340 zł w latach 2027-2030,
- około 24 000 zł w całym okresie 2027-2035.
Dla domów czerpiących ciepło z węgla prognozy wyglądają mniej optymistycznie:
- ponad 10 300 zł do 2030 roku,
- niemal 39 100 zł do 2035 roku,
- Nawet 77 300 zł dodatkowych kosztów dla gospodarstw o wysokim zużyciu energii z węgla.
Kierowcy również odczują zmiany. Choć Komisja Europejska przewiduje umiarkowane podwyżki paliw (około 0,47 zł za litr benzyny i 0,55 zł za olej napędowy do 2030 roku), polskie analizy KOBiZE sugerują znacznie wyższe skoki cen – nawet o 2,12 zł na litrze.
Kontrowersje wokół nowego podatku
W odpowiedzi na te wyzwania Unia zapowiada Społeczny Fundusz Klimatyczny, który w latach 2026-2032 ma wesprzeć transformację energetyczną. Dla Polski przewidziano pulę około 50 miliardów złotych. Jednak zdaniem wielu specjalistów, środki te mogą okazać się niewystarczające wobec skali przewidywanych obciążeń.
Nic dziwnego, że Polska wraz z grupą co najmniej 14 państw członkowskich zabiega o opóźnienie wdrożenia ETS2 o minimum trzy lata. Postulują jednocześnie, by mechanizmy pomocowe uruchomić już w 2026 roku.
Czytaj też: Elektryki kłamią o zasięgu. Australijczycy odkryli prawdę ukrywaną przez producentów
W sektorze produkcyjnym nowe opłaty mogą przyspieszyć zmiany. Pompy ciepła staną się bardziej konkurencyjne wobec paliw kopalnych dopiero po 2030 roku, podczas gdy elektryfikacja procesów przemysłowych może być opłacalna jeszcze w tej dekadzie.
Instytut Reform ostrzega przed tzw. pułapką gazową i rekomenduje władzom konkretne działania:
- dostosowanie opłaty mocowej,
- wprowadzenie elastycznych taryf energetycznych,
- bezpośrednie wsparcie inwestycyjne,
- stopniowe wycofywanie dotacji do paliw kopalnych
- i oczywiście modernizacja całego rynku energii z naciskiem na OZE
Bez wątpienia ETS2 stanie się jednym z najpoważniejszych wyzwań finansowych dla polskich rodzin w nadchodzącej dekadzie. Choć cel redukcji emisji jest słuszny, sposób wdrażania systemu budzi uzasadnione obawy o jego społeczną akceptowalność. Kluczowe będzie odpowiednie przygotowanie mechanizmów osłonowych, by transformacja nie uderzyła zbyt mocno w najwrażliwsze grupy społeczne.