Nie idealizuj posiadania rodzeństwa . 10 rad dla rodziców jedynaków

Większość obiegowych przekonań o jedynakach to mity, którym od dziesięcioleci przeczą badania naukowe.
Nie idealizuj posiadania rodzeństwa . 10 rad dla rodziców jedynaków

Znudzony maluch siedzi sam na placu zabaw, otoczony stertą drogich zabawek. Mina w podkuwkę, niezadowolony. „Jedynak?” – pyta przechodzień. To by wszystko wyjaśniało. W końcu każdy wie, że jedynaki są zepsute, samotne i w gruncie rzeczy niezbyt szczęśliwe. Czy rzeczywiście? Jakie są naprawdę jedynaki? Jak je wychować na szczęśliwych i towarzyskich ludzi?

Od 2001 roku liczba Polaków, którzy uważają, że jedno dziecko w domu to stan idealny, poszybowała w górę: kiedyś było to 7 proc., dziś już 17 proc. Wśród pracujących matek z jednym potomkiem aż 37 proc. nie planuje powiększać rodziny. Mamy w Polsce około 1,7 miliona dzieci jedynaków (poniżej 15. roku życia). W Wielkiej Brytanii niemal połowa rodzin z dziećmi wychowuje tylko jedną pociechę. To sporo, choć i tak niewiele w porównaniu z Chinami, gdzie jest co najmniej 150 milionów rodzin z jednym dzieckiem. Od lat Chińczycy martwią się, że rośnie im pokolenie „małych cesarzy”: rozpieszczonych i antyspołecznych.

Tego samego obawiają się rodzice w Europie czy Stanach Zjednoczonych. W to, że jedynacy to samotni, zepsuci egoiści wierzy się od Estonii i Stanów Zjednoczonych po Brazylię i Holandię. Do niedawna wierzyli w to także psychologowie. W 1898 roku Granville Stanley Hall, prezes Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego, stwierdził, że „jedynactwo to choroba sama w sobie”. Co prawda Hall oparł swoje przekonania na niezmiernie małej liczbie zaobserwowanych przypadków, ale nie przeszkodziło to jego poglądom przetrwać dziesięciolecia. Dopiero szeroko zakrojone badania z drugiej połowy ubiegłego wieku dały wreszcie rodzicom jedynaków i samym jedynakom nadzieję – wykazały, że dzieci bez rodzeństwa nie różnią się szczególnie od reszty.

10 rad dla rodziców jedynaków

1. Nie przepraszaj za to, że „nie dałaś” dziecku rodzeństwa, nie tłumacz się – jeśli będziesz to robić, dziecko odczuje, że rodzina jest jakoś „wybrakowana”.

2.  Nie przejmuj się, jeśli dziecko zarzuca ci, że uczyniłeś go jedynakiem. Równie dobrze mogłoby ci zarzucać konflikty z siostrą czy dokuczanie brata.

3. Organizuj spotkania i zabawy z innymi dziećmi, wspólne wyjazdy. Pozwól dzieciom się kłócić i samodzielnie rozwiązywać konflikty.

4. Nie przerzucaj na dziecko swoich problemów, nie traktuj go jak dorosłego powiernika. Związek rodzic  – jedynak łatwo może stać się zbyt intensywny.

5. Uważaj na swojego jedynaka, jeśli w rodzinie jest dużo stresu.

6. Nie obciążaj jedynaka zbyt wysokimi oczekiwaniami – dzieci bez rodzeństwa mają tendencję do brania tego do siebie.

 

7. Planuj na przyszłość – na swoją starość. Co się stanie, kiedy już nie będziesz w pełni sił? Jeśli to możliwe, oszczędzaj na opiekę i wydatki medyczne dla siebie, by nie obciążać nadmiernie jedynaka.

8. Nie idealizuj posiadania rodzeństwa – rozmawiaj z dzieckiem zarówno o dobrych, jak i tych mniej przyjemnych stronach posiadania siostry czy brata (np. kłótniach).

9. Ciesz się z tego, co masz! Z bliższej relacji ze swoim jedynym dzieckiem, ze wspólnie spędzonego czasu. Koncentruj się na plusach, nie na minusach.

10. Walcz ze stereotypem zepsutego jedynaka. Jeśli społeczeństwo przestanie w niego wierzyć, twojemu jedynakowi będzie się żyło łatwiej. I tobie też.

Ambitni prymusi

Prof. Toni Falbo, psycholog z University of Texas, jest jednym z naukowców, którzy położyli kres stereotypowi jedynaka egoisty. Sama jest jedynaczką i pamięta z dzieciństwa taką scenę: biega po podwórku z rówieśnikami, kiedy nagle jej uszu dobiega komentarz ciotki: „kto by pomyślał, że to jedynaczka – bawi się zupełnie jak inne dzieci!”. Lata później Falbo wspólnie z innymi uczonymi przeanalizowała 141 badań nad jedynakami. Wnioski były oczywiste: dzieci bez rodzeństwa rozwijają się zupełnie normalnie i tak naprawdę trudno je odróżnić od rówieśników.

Pod koniec ubiegłego i na początku obecnego wieku pojawił się istny wysyp badań nad jedynakami przeprowadzonych w Ameryce Północnej, Europie i Azji, rozwiewających na dobre stereotyp zepsutego samotnego jedynaka. Badania przeprowadzone w Estonii wykazały choćby, że jedynacy i dzieci z rodzeństwem wypadają identycznie w profilach osobowości. Także Chińczycy doszli z ulgą do wniosku, że wcale nie dorasta im pokolenie „małych cesarzy”. Okazuje się, że ani jedynactwo, ani kolejność urodzenia (czy jest się najstarszym, czy najmłodszym w rodzinie), nie mają na nasz rozwój tak dużego wpływu jak inne, o wiele ważniejsze czynniki: jakość relacji dzieci z rodzicami i rodziców między sobą.

Choć niewielkie, pewne różnice między jedynakami a dziećmi z większych rodzin jednak są. Weźmy na przykład wyniki w szkole. Nazbierało się już sporo badań, które wykazują, że dzieci wychowujące się bez rodzeństwa uczą się lepiej.

 

Tak wyszło choćby z analiz przeprowadzonych w Brazylii czy Chinach. Uczeni z University of Ohio dowiedli, że zarówno jedynacy, jak i dzieci z jednym tylko bratem czy siostrą wypadają lepiej na egzaminach z matematyki i na testach czytania ze zrozumieniem niż maluchy z domów wielodzietnych. Różnica na sprawdzianach językowych między jedynakami i uczniami z czwórką lub jeszcze liczniejszym rodzeństwem sięgała dwóch stopni w skali pięciostopniowej (czyli np. jak między trójką a piątką).

Co więcej, przegląd aż  115 badań ze świata opublikowany w piśmie naukowym „Psychological Bulletin” wykazał, że jedynacy są bardziej ambitni od rówieśników z rodzeństwem. Skąd się te różnice biorą? Robert Zajonc, nieżyjący już socjolog społeczny ze Stanford University, zauważył na przykład, że wraz ze wzrostem liczby potomstwa w rodzinie spada jej ogólny poziom intelektualny. Nie tylko mama z tatą mniej czytają i rozmawiają z poszczególnymi dziećmi (czas!), ale też ogólnie zaniża się rodzinne dywagacje do poziomu najmłodszego. Czyli robi się kosi-kosi łapki, a nie rozmawia o muzyce Beethovena, nawet jeśli pierworodny syn czy córka są już w liceum.

Blisko mamy i taty

No dobrze, ale czy tacy prymusi z dużym kieszonkowym nie są mniej lubiani i bardziej osamotnieni w szkole od reszty uczniów? Otóż nie. Z analiz psychologów z University of Memphis wynika choćby, że jedynacy mają w szkole równie dużo przyjaciół (i to równie dobrych) jak reszta dzieci. Nie są też wcale samotnikami – przynajmniej nie bardziej niż przeciętny Homo sapiens. Nie mają mniejszego zacięcia do pracy w grupie czy mniejszej potrzeby otaczania się innymi. Dowodzą tego choćby badania uczonych z University of California, którzy wzięli pod lupę ankiety przeprowadzone wśród kilku tysięcy Amerykanów. Uczeni wykazali, że jedynacy są równie towarzyscy jak osoby, które wychowały się z braćmi czy siostrami. W dorosłości, twierdzą naukowcy, jedynacy nie są wcale bar-dziej nieufni w stosunku do otoczenia, ani wcale częściej się nie rozwodzą (choć – tu jest różnica – pobierają się później).

Co ciekawe jednak, sami jedynacy często tłumaczą swoje podejście do związków międzyludzkich brakiem rodzeństwa. Jak mówi Lauren Sandler, autorka książki o jedynakach „One and Only”: „Robisz wywiad z kimś, kto jest totalnym ekstrawertykiem i ma milion przyjaciół, a on tłumaczy: »jasne, że jestem ekstrawertykiem – w końcu wychowałem się jako jedynak«. A potem robisz wywiad z introwertykiem, a on mówi: »jasne, że jestem introwertykiem – w końcu wychowałem się jako jedynak«. Ludzie szukają wyjaśnienia tego, jacy są, w wydarzeniach z dzieciństwa, na przykład w rozwodzie rodziców. Dla niektórych takim wyjaśnieniem może być jedynactwo  – nawet jeśli nie jest ono powodem niczego”. Jak to możliwe, że jedynacy nie są odludkami? Po pierwsze szkoła zapewnia im wystarczający kontakt z rówieśnikami. Po drugie uczą się zachowań społecznych od rodziców. Inną konsekwencją jedynactwa jest zwykle bliższy związek z rodzicami. To jednak może być zarówno plusem, jak i minusem. Jeśli w rodzinie dzieje się źle, dziecko bez rodzeństwa może z tego wyjść szczególnie poturbowane.

Psychologowie tłumaczą to tym, że na jedynakach sytuacja rodzinna bardziej się koncentruje – nie ma z kim podzielić złych doświadczeń. „Jedynak może być nadmiernie narażony na stresy rodziców i skazany na zbyt intensywne relacje rodzic–dziecko” – mówi prof. Adriean Mancillas, psycholog z California State University, autorka licznych badań nad jedynakami. Na kolejną ponadprzeciętną dawkę stresów jedynacy mogą być narażeni w dorosłości, kiedy starzeją się ich rodzice. Dorośli jedynacy nie tylko nie mają z kim dzielić obowiązków opieki nad coraz mniej sprawną matką czy ojcem (oraz tego finansowych konsekwencji), ale też brakuje im osoby, która tak samo jak oni przeżyłaby odejście rodziców.

 

Chcę siostrę albo brata

Czy w takim razie do wychowania jedynaka należy podchodzić inaczej niż do wychowania każdego innego dziecka? „Co do zasady – nie” – mówi prof. Toni Falbo. Zwraca jednak uwagę, by nie przepraszać dziecka za to, że jest jedynakiem, za „zrujnowanie mu życia”. Zgadza się z tym Lauren Sandler: „Przestrzegam rodziców np. przed mówieniem: bardzo chciałam ci dać braciszka, ale nam niestety nie wyszło. To powoduje, że dzieci czują, że same nie wystarczają rodzi-com, że czegoś w rodzinie brakuje. Jeśli nie mogliście mieć więcej dzieci, najpierw musicie się z tym sami pogodzić. Dajcie dziecku do zrozumienia, że jest wszystkim, czego wam w życiu potrzeba.

Podkreślajcie zalety jedynactwa: większą wolność do podróżowania jako rodzina, więcej czasu na czytanie z mamą, więcej uwagi taty”. A jak odpowiadać na żądania: mamo, chcę siostrzyczkę? „Najlepiej szczerze, np. że nie ma tego w planach” – radzi Falbo. I zachęcać dziecko do spędzania czasu z niemowlakami przyjaciół. „Często dzieci przychodzą z pytaniem o rodzeństwo, bo komuś, kogo znają, urodził się braciszek czy siostrzyczka i chcą się po prostu bawić z maluchem” – mówi Falbo. Zarówno Falbo, jak i Sandler podkreślają, żeby nie decydować się na kolejne dziecko tylko dlatego, aby nie skazywać pierworodnego na jedynactwo. Sondaże w Stanach Zjednoczonych pokazują, że dla ponad połowy rodziców głównym motywem decyzji o drugim dziecku jest to, by pierwsze nie było samo. Zdaniem psychologów nie jest to dobry powód. „Jeśli rzeczywiście chcesz więcej dzieci, to super, miej je – ale dla siebie” – mówi Sandler.

Jeśli więc jedynactwo wcale nie oznacza skazy na charakterze ani cierpienia do końca życia, czemu tak bardzo wierzymy w stereotyp małego cesarza? Jak argumentują autorzy artykułu opublikowanego w 2008 r. w „Journal of Research in Personality”, stereotyp jedynaka egoisty pełnił przez wieki ważną funkcję w społeczeństwie: zachęcał ludzi do rozmnażania się, przedłużania gatunku. W czasach gdy śmiertelność dzieci była wysoka, duża płodność dawała większą gwarancję, że choć jedno przeżyje i utrzyma nas na starość. Dziś jednak ważniejsze wydaje się, by mieć tyle dzieci, ile się naprawdę chce, by nie ulegać presji i stereotypom.