Jasnowidze z CIA

Jest w tym więcej prawdy, niż może się wydawać – uprzedzają twórcy filmu o absurdalnym tytule i nie mniej absurdalnej fabule. „Człowiek, który gapił się na kozy” to opowieść o tajemnicach amerykańskiej armii, które ujawnił członek oddziału żołnierzy ze zdolnościami parapsychologicznymi

Dziennikarz Bob Wilton (Ewan McGregor)szuka sensacyjnego materiału na reportaż, jego towarzysz Lyn Cassady (George Clooney) – dawnego dowódcy, który przyzywa go… telepatycznie. Poszukiwanym jest pułkownik Bill Django (Jeff Bridges), weteran wojny wietnamskiej, wizjoner, mistyk i hippis w jednej osobie. Z utrzymanej w konwencji dokumentu relacji reportera dowiadujemy się, że niezwykłe umiejętności Billa docenił przerażony informacjami o radzieckich badaniach nad bronią psychotroniczną generał wywiadu Hopgood i powierzył mu misję utworzenia pierwszego batalionu Armii Nowej Ziemi. Do eksperymentalnej jednostki kierowano rekrutów, u których odkryto predyspozycje do postrzegania pozazmysłowego – telepatii, jasnowidzenia, czytania w myślach itp. Jako zdeklarowany pacyfista Bill Django szkolił ich na żołnierzy zdolnych pokonać wroga… siłą umysłu. Mieli stać się wojownikami Jedi łączącymi odwagę komandosa z duchowością mnicha. Niestety, do Armii przeniknęli karierowicze, którzy doprowadzili do tragedii. Nad swą psychiczną mocą nie zapanował też jej najzdolniejszy żołnierz – Lyn Cassady. Sprowokowany przez sceptyków pokazał, że siłą woli i umysłu potrafi zatrzymać pracę serca kozy. Zabicie niewinnego zwierzęcia było jednak sprzeczne z ideą przedsięwzięcia i sprowadziło na nie klątwę. Oddział rozwiązano, a kilkanaście lat później Cassady i Django udali się do Iraku, by odpokutować winy…

Gdzie w tej typowo hollywoodzkiej, sensacyjnej fabule kryje się zapowiadana we wprowadzeniu do filmu i przekraczająca granice wyobraźni widzów prawda?

WPATRZENI W ŻABY

Akcja jest oczywiście fikcją doprawioną sporą dawką groteski, lecz w zakończeniu pojawiają się już odniesienia do brutalnej rzeczywistości irackiej wojny i ekscesów, jakich dopuszczali się amerykańscy żołnierze w więzieniu Abu Ghraib. Z ekranu nieustannie padają takie terminy jak MK-ULTRA, alternatywne techniki bojowe, bronie niezabijające, energia psychiczna – nie zostały one wymyślone przez scenarzystów, lecz pochodzą ze świata US Army i CIA. Nawet nawiedzony generał Hopgood próbujący przenikać przez ściany jest karykaturą wysokich rangą oficerów, którzy potrafili wyciągać olbrzymie pieniądze na ekscentryczne eksperymenty i programy badawcze. W kozy raczej się nie wpatrywali, ale i ten pomysł twórcy filmu zaczerpnęli z życia.

Na początku lat 60. amerykański wywiad otrzymał informacje o szybkim postępie radzieckich prac nad systemem broni psychofizycznych. Przełom miał nastąpić za sprawą niejakiej Niny Kaługiny, gospodyni domowej i medium. Informatorzy Agencji raportowali, że kobieta w warunkach laboratoryjnych zatrzymuje na odległość pracę serca żab. Brzmiało jak bajka o bazyliszku zabijającym wzrokiem, jednak w Waszyngtonie znaleźli się ludzie, którzy potraktowali doniesienia poważnie i postanowili odpowiedzieć na zagrożenie własnym programem badawczym. Dodatkowych argumentów dostarczyła im wydana w 1970 r. książka „Psychic Discoveries Behind the Iron Courtin” (Metapsychiczne odkrycia za żelazną kurtyną). Jej autorzy – Sheila Ostrander i Lyn Schroeder, powołując się na rozmowy z wybitnymi radzieckimi uczonymi, twierdzili, że ZSRR zdecydowanie wyprzedza Stany Zjednoczone w pracach nad zdalnym sterowaniem ludzkim mózgiem i świadomością.

Amerykańskich analityków najbardziej zaintrygował eksperyment zdający się potwierdzać możliwość nawiązania kontaktu pozazmysłowego. Test polegał na odbieraniu młodych królików od matki i zabijaniu ich w zanurzonej łodzi podwodnej. Jednocześnie za pomocą elektroencefalografu monitorowano aktywność mózgu królicy. Według udzielających wywiadu naukowców aparatura rejestrowała gwałtowną reakcję jej układu nerwowego w momencie uśmiercania potomstwa.

SZPIEGOWSKI TRANS

Dziś wiadomo, że historia o żabach zabijanych wzrokiem została wymyślona w ramach klasycznej wojny psychologicznej, czyli dezorientowania i straszenia przeciwnika. Nie ma też żadnych dowodów potwierdzających telepatyczną więź matek z potomstwem. Nie było ich również wcześniej, mimo to Amerykanie zdecydowali się pójść śladem Rosjan. Z jednej strony dokonywali „przecieków” o pracujących dla marynarki wojennej jasnowidzach, którzy lokalizują radzieckie łodzie podwodne pod lodami Arktyki, z drugiej realizowali tajne programy badające możliwość wykorzystania na potrzeby armii i wywiadu zjawisk parapsychicznych.

Informacje o pierwszych eksperymentach pochodzą głównie od ich uczestników, dlatego należałoby podchodzić do nich ostrożnie. Wiadomo, że prowadzili je fizycy związani wcześniej z agencją kosmiczną NASA Harold Puthof i Russel Targ. W 1972 r. dołączył do nich nowojorski artysta i telepata Ingo Swann, który stanął na czele zespołu przypominającego filmowy batalion Armii Nowej Ziemi.

Szybko znalazł się również sponsor w postaci firmy East Coast Challenger. Nie było to jednak przedsiębiorstwo należące do jakiegoś zamożnego miłośnika zjawisk paranormalnych, lecz zakamuflowana agenda CIA.

Pranie mózgów

Po wybuchu wojny koreańskiej w 1950 r. wielu analityków CIA przeraziło zachowanie niektórych pojmanych żołnierzy amerykańskich. Z pełnym przekonaniem potępiali „imperialistyczną politykę USA”, ujawniali rzekome zbrodnie wojenne, przepowiadali nieuchronne zwycięstwo komunizmu. Allen Dulles, ówczesny szef Agencji, podejrzewał, że komunistyczni naukowcy odkryli nowe metody manipulacji ludzką psychiką umożliwiające zmianę świadomości i sposobu myślenia. Wyjaśnienie tej tajemnicy zlecił zespołowi naukowców z Conrell University, kierowanemu przez wybitnego psychiatrę Harolda Wolffa. Udostępnił mu zebrane przez wywiad materiały oraz zeznania oficerów tajnych służb Chin i ZSRR, którzy przeszli na stronę Zachodu. Po dwuletnich badaniach prof. Wolff przedstawił raport, w którym stwierdził, że komuniści nie wynaleźli żadnej nowej broni psychofizycznej. Nie stosowali hipnozy, psychotropów czy radiacji, lecz klasyczne metody „prania mózgu” – tortury, zastraszanie, pozbawianie snu, głodzenie i intensywną indoktrynację. Mimo tej uspokajającej diagnozy Dulles podjął decyzję o uruchomieniu własnego programu badań nad manipulowaniem świadomością, który otrzymał kryptonim MK-ULTRA.

 

Swann, na którym wzorowana jest postać Billa Django, opracował metodę zdobywania informacji wywiadowczych za pomocą – jak to określał – teleobserwacji, czyli odkrywania przez jasnowidzów obiektów znajdujących się w punkcie o podanych im współrzędnych geograficznych.

Chociaż sprawiało to wrażenie absurdu, tajne służby supermocarstwa traktowały przedsięwzięcie nader poważnie. Ich zainteresowanie jeszcze wzrosło, gdy zwerbowany do zespołu emerytowany policjant Pat Price stwierdził podczas transu, że w miejscu o wskazanych współrzędnych znajduje się jakiś mocno strzeżony budynek. Następnie zaczął wymieniać pozornie bezsensowne hasła typu „żółta jedynka, czarna ósemka…”. Okazało się, że mówił o ośrodku łączności Agencja Bezpieczeństwa Narodowego i podawał kryptonimy jego tajnych operacji.

Zabawy z narkotykami

Supertajny i sprzeczny z amerykańskim prawem program badawczy CIA miał odpowiedzieć na pytanie, czy za pomocą środków chemicznych można dokonać zmiany osobowości człowieka i przejąć kontrolę nad jego umysłem. Eksperymenty rozpoczęły się od tragedii, którą ukrywano przez 20 lat. Kierujący pracami psychiatra i chemik Sidney Gottlieb zasugerował, by jako jedną z pierwszych substancji przebadać odkryty niedawno narkotyk o właściwościach halucynogennych – LSD. 19 listopada 1953 r., podczas przyjęcia dla zaangażowanych w projekt naukowców, Gottlieb osobiście dodał do drinka dr. Franka Olsona sporą dawkę narkotyku. Olson wpadł najpierw w euforię, następnie pogrążył się w depresji. Przewieziono go w tajemnicy do Nowego Jorku, gdzie miał zostać poddany badaniom. Osiem dni później naukowiec wyskoczył z dziewiątego piętra. Samobójstwo Olsona nie wpłynęło na przebieg MK-ULTRA, eksperymenty z LSD kontynuowano, podając narkotyki m.in. prostytutkom i pacjentom zakładów psychiatrycznych. Ich zachowanie potajemnie filmowano. Równolegle prowadzono prace badawcze w ponad 40 ośrodkach cywilnych; większość uczonych nie wiedziała, dla kogo pracuje, gdyż otrzymywali granty na konkretne projekty od instytucji o niewinnie brzmiących nazwach typu Human Ecology Society. Po aferze Watergate (1972 r.) prezydent Gerald Ford powołał specjalną komisję do zbadania działalności CIA. Szef Agencji Richard Helms wydał wówczas polecenie zniszczenia dokumentów związanych z MK-ULTRA. Komisja kierowana przez wiceprezydenta Nelsona Rockefellera zdołała jedynie potwierdzić istnienie programu. Dopiero zmiana na stanowisku dyrektora CIA i prace kolejnej komisji doprowadziły do odnalezienia szczątkowych akt. Stwierdzono m.in., że pod patronatem CIA realizowano około 150 projektów badawczych, w tym kilka związanych z parapsychologią, telepatią i jasnowidzeniem. Ujawniono również okoliczności śmierci Franka Olsona, a jego rodzinie wypłacono 750 tys. dolarów odszkodowania.

GWIEZDNE WROTA

Eksperyment ma wartość naukową dopiero wtedy, gdy powtarzany w podobnych warunkach pod nadzorem innych uczonych daje identyczne wyniki. Price tego nie dokonał, ale niepowodzenia tłumaczono trudnościami w utrzymaniu kontroli nad energią psychiczną. CIA sypnęła więc groszem i ruszył projekt pod kryptonimem „Scanate”, przemianowany następnie na „Grillflamme”.

Kontynuowano go przez dziesięć lat, do wybuchu afery Iran-contras, czyli odkrycia, że CIA wbrew embargu sprzedaje potajemnie broń Iranowi i za uzyskane pieniądze zbroi antykomunistyczną partyzantkę w Nikaragui. Działalność Agencji wzięły pod lupę komisje Kongresu i dokopały się do raportów sporządzanych na podstawie informacji szpiegowskich zdobywanych przez jasnowidzów. Nowe kierownictwo CIA uznało to za kompromitację i zakończyło program.

Przed opinią publiczną ukryto jednak fakt, że natychmiast przejęła go armia, konkretnie Agencja Wywiadu Obronnego (DIA). Zmieniono jedynie nazwę i odtąd grupa stworzona przez Ingo Swanna działała pod kryptonimem „Stargate” (Gwiezdne wrota). Ten epizod jest już dość dobrze udokumentowany, gdyż po objęciu rządów przez Billa Clintona powołano specjalny zespół do zbadania tajnych eksperymentów biomedycznych. Powołując się na jego ustalenia, dziennik „Washington Post” podał w 1995 r., że DIA wydawała rocznie ponad dwa miliony dolarów na badania nad percepcją pozazmysłową. „Nie chodziło nam o wyjaśnianie przyczyn i natury tych zjawisk, lecz o sprawdzenie, czy można je wykorzystać w praktyce” – tłumaczył były szef wywiadu wojskowego gen. Edmund Thompson.

Eksperymenty prowadzono w Forcie Mead, głównej siedzibie Agencji Bezpieczeństwa Narodowego. Zgromadzono tam grupę 10–15 cywilów i wojskowych obdarzonych domniemanymi zdolnościami mediumicznymi. Sens przedsięwzięcia i konieczność jego dalszego finansowania uzasadniano… potwierdzonymi dokonaniami jasnowidzów. Koronnym argumentem była wizja chorążego Josepha McMoneagle, który przepowiedział, że w ciągu stu dni „w ZSRR zostanie zwodowany bardzo duży okręt podwodny z 18–20 wyrzutniami rakiet i wielką płaszczyzną na rufie”. Cztery miesiące później satelity szpiegowskie wykryły pierwszy radziecki okręt typu „Tajfun” zdolny do przenoszenia 20 głowic atomowych. Sceptycy podejrzewali, że związany z wywiadem wojskowym McMoneagle podparł swoje proroctwo informacjami z innych źródeł. Dla oficerów wpatrzonych w rysowane przez niego ideogramy był jednak żywym dowodem potwierdzającym sens tworzenia wywiadu parapsychologicznego.

Zmiana osobowości

Do najbardziej drastycznych eksperymentów przeprowadzonych w ramach programu MK-ULTRA należały badania nad wymazywaniem pamięci i tworzeniem nowej osobowości. Ich koordynatorem był wybitny psychiatra Ewen Cameron, wieloletni prezes Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego. Oficjalnie chodziło o szukanie przyczyn i leczenie schizofrenii, jednak niektórych pacjentów poddawano specjalnej „terapii”. W pierwszym etapie za pomocą elektrowstrząsów i środków chemicznych wprowadzano ich w stan całkowitego otępienia. W celu odcięcia od jakichkolwiek bodźców zewnętrznych przetrzymywano ich w wygłuszonych izolatkach. Po kilku miesiącach takiego „oczyszczania” mózgu ludzie faktycznie tracili poczucie rzeczywistości, nie wiedzieli, gdzie się znajdują ani kim są. Wówczas przystępowano do formowania nowej osobowości. Pacjentom nakładano słuchawki i przez kilkanaście godzin dziennie sączono do mózgu nagrane na taśmy magnetofonowe informacje. Ewen Cameron opisał efekty swych eksperymentów w czasopiśmie „American Journal of Psychiatry”. Nie podał, rzecz jasna, wszystkich szczegółów ani informacji o otrzymaniu od CIA co najmniej 58 tys. dol. Te fakty ujawniła dopiero w latach 70. XX wieku Komisja Churcha. Aluzje do stosowanych przez niego metod również znajdują się w filmie „Człowiek, który gapił się na kozy”.

ŚRODKI OSTROŻNOŚCI

 

Po publikacjach „Washington Post” Agencja Wywiadu Obronnego w oficjalnym komunikacie potwierdziła fakt zatrudniania jasnowidzów. Broniła się, przekonując, że w co najmniej 19 przypadkach efekty ich działań zostały pozytywnie zweryfikowane przez inne źródła wywiadowcze. Mimo to podjęła decyzję o definitywnym zakończeniu kontrowersyjnych badań. Czy na pewno?

Odznaczony medalem Legion of Merit i przeniesiony do rezerwy Joseph McMoneagle udzielał nagabującym go dziennikarzom dwuznacznych odpowiedzi: „Mogę jedynie zapewnić, że program »Stargate« został zamknięty i nie będzie wznowiony”. To wiedzieli wszyscy, ale przecież podobnie zachowała się CIA, a rozpoczęte przez nią prace były pod zmienioną nazwą kontynuowane.

Ich wyników nigdy nie ujawniono. Dziennikarze, pisarze i filmowcy skupiali się na eksperymentach parapsychicznych, gdyż był to najbardziej sensacyjny temat. Tymczasem wiele wskazuje na to, że informacje o telepatach czy jasnowidzach podrzucano im celowo, by ukryć dużo poważniejsze i groźniejsze przedsięwzięcia. Takie jak supertajny program CIA o kryptonimie MK-ULTRA (patrz obok: Zabawy z narkotykami), w którym testowano na niczego nieświadomych ludziach działanie środków halucynogennych i odurzających. Celem nie było czytanie w myślach i szpiegowanie na odległość, lecz badanie reakcji mózgu na różne substancje chemiczne. Naukowcy próbowali ustalić, czy można w sztuczny sposób wywoływać u człowieka zaniki pamięci oraz rozmaite zachowania i reakcje psychiczne: uległość, agresję, podatność na sugestie, skłonność do mówienia prawdy.

Wiele z tych działań było nielegalnych, dlatego ukrywano je wyjątkowo starannie. „Należy przedsięwziąć wszelkie możliwe środki ostrożności, aby nie dopuścić do wykrycia operacji przez nieprzyjaciela i ujawnienia związanych z nią działań amerykańskiej opinii publicznej” – pisali w wewnętrznym raporcie analitycy CIA, stwierdzając wprost, że program MK-ULTRA jest sprzeczny z prawem i etyką, a jego demaskacja groziłaby Agencji nieobliczalnymi następstwami.

TECHNICZNA TELEPATIA

W latach 50. XX wieku, gdy CIA rozpoczynała ryzykowne eksperymenty, wiedza o funkcjonowaniu ludzkiego mózgu była jeszcze dość skromna. Dlatego zajmowano się głównie substancjami chemicznymi, które dawały szybkie i łatwo zauważalne efekty. Rozwój neurobiologii umożliwił stosowanie bardziej wyrafinowanych technik.

Gdy Allan Frey, biofizyk z Uniwersytetu Cornella, odkrył, że obszary mózgu odpowiedzialne za słyszenie reagują na fale elektromagnetyczne o niskiej częstotliwości, w Wojskowym Centrum Medycznym Waltera Reeda przeprowadzono doświadczenia z emisją przekształconych w mikrofale audiogramów. Z relacji w magazynie „Aerospace Medicine” wynika, że przebywający w szczelnie izolowanym pomieszczeniu uczestnicy eksperymentu „słyszeli” szum i niewyraźne słowa. „Osoba poddana działaniu mikrofal bez swojej wiedzy mogłaby odnieść wrażenie, że »słyszy głosy« i popada w szaleństwo” – wyjaśniał prof. Robert O. Becker, dwukrotny kandydat do Nagrody Nobla za badania nad wykorzystaniem elektromagnetyzmu w medycynie.

Byłby to więc rodzaj telepatii, tyle że opartej nie na nadprzyrodzonych zdolnościach, lecz nowoczesnej technice. Do tej idei nawiązuje wiele sensacyjnych filmów, których bohaterowie są zdalnie sterowani przez tajne służby. Jednak zdaniem prof. Beckera przejście od wywołania omamów słuchowych do przekazywania konkretnych poleceń jest bardzo skomplikowane i nie wiadomo, czy w ogóle wykonalne. Wymagałoby bowiem „dostrojenia” fal do indywidualnych i innych dla każdej osoby cech mózgu.

Jeszcze trudniejsze, choć teoretycznie również wyobrażalne, jest odczytywanie myśli. Na uniwersytecie w japońskiej Osace przetwarzano komputerowo zapisy elektroencefalografu w momencie wypowiadania przez uczestników eksperymentu określonych słów. Następnie porównywano je z zapisem elektrycznej aktywności mózgu podczas powtarzania przez badanych tych słów jedynie w myślach. Wyniki okazały się podobne.

Wygląda to obiecująco, jednak naukowcy zachowują daleko idący sceptycyzm. Nie zdarza się bowiem, by ktoś w realnym świecie przez dłuższy czas miał w głowie tylko jedno słowo, a z chaosu tysięcy błyskawicznie przebiegających przez nią myśli żadne urządzenie niczego wyłowić nie jest w stanie.

MÓZG POD OSTRZAŁEM

Stworzenie Armii Nowej Ziemi, która pokona przeciwnika energią psychiczną i zdolnościami paranormalnymi, pozostaje więc w sferze fikcji. Co nie oznacza, że wojsko i wywiad zrezygnowały z prac nad stworzeniem broni umożliwiających manipulowanie ludzką psychiką i świadomością. Określa się je najczęściej jako non-lethal weapons (bronie niezabijające). Magazyn „US News & World Report”, powołując się na zaangażowanych w tajne programy naukowców, pisał o próbach zdalnego wpływania na układ nerwowy i proces wytwarzania neuroprzekaźników w mózgu. Najogólniej mówiąc, chodzi o to samo, co wcześniej starano się uzyskać za pomocą narkotyków i substancji chemicznych – zaburzanie świadomości, dezorientację, stymulowanie pożądanych stanów emocjonalnych, np. wzmacnianie lub osłabianie agresji. Nowe rodzaje broni miałyby pomóc w identyfikowaniu potencjalnych terrorystów i ułatwiać ich przesłuchiwanie. Coraz częściej mówi się też o możliwości wykorzystywania do tłumienia zamieszek.

Nie ma w tym żadnej magii, jest czysta i wywołująca podobny niepokój jak manipulacje genetyczne nauka. Uczestnicy konferencji neurologicznej zorganizowanej w Tokio pod patronatem ONZ już w 1991 r. stwierdzili w komunikacie końcowym, że ludzkość posiada „intelektualne, fizyczne oraz finansowe środki pozwalające na manipulowanie mózgiem i świadomością”. Zaapelowali o wykorzystywanie tych osiągnięć wyłącznie w celach pokojowych. Mniej optymizmu wykazał Parlament Europejski, który na początku XXI wieku wezwał do uchwalenia konwencji zakazującej tworzenia i użycia broni psychofizycznych. Nie zakazuje się tego, co nie istnieje.

Czego szukała CIA?

Jednym z nielicznych zachowanych dokumentów związanych z programem
MK-ULTRA jest pochodzący z 1955 r. wykaz celów badawczych. Na liście obejmującej 17 pozycji znalazły się m.in. substancje:

Zaburzające zdolność logicznego myślenia, które można wykorzystać do kompromitowania wybranych osóbWywołujące fikcyjne objawy groźnych choróbZwiększające wytrzymałość na ból i tortury psychiczne, co może chronić przed praniem mózguMetody fizyczne wywołujące amnezję (trwałą lub czasową), zaburzające orientację w czasie i przestrzeniPozbawiające osoby przesłuchiwane zdolności do podtrzymywania kłamstw, tzw. serum prawdyParaliżujące wolę i skłaniające do uzależniania się od innej osobyObniżające motywacje, ambicje, zdolność koncentracji i wydajność pracyWywołujące omamy wzrokowe i słuchowe