Astronomowie przewidzieli wybuch. Kometa eksplodowała dzień później

Spoglądasz przez teleskop na nocne rozgwieżdżone niebo. Widzisz jak na tle nieruchomych gwiazd przelatuje kometa. Jej położenie, a przede wszystkim jasność zmieniają się stosunkowo szybko. Myślisz „oho, jak zaraz coś tam na powierzchni nie wybuchnie, to będę bardzo zdziwiona/y”. Obserwujesz dalej i wtem, jak na twoje zawołanie jasność komety gwałtownie wzrasta, a za nią pozostaje rozległy strumień gazu i pyłu. Twoja prognoza była prawidłowa. Tak samo właśnie było niedawno z kometą 29P. No prawie tak samo.
Astronomowie przewidzieli wybuch. Kometa eksplodowała dzień później

Bohaterką całego wydarzenia była kometa 29P/Schwassmann-Wachmann. Jądro komety ma według obliczeń około 60 kilometrów średnicy, a sam obiekt okrąża Słońce raz na niecałe 15 piętnaście lat. Choć kometa powstała na zewnętrznych rubieżach Układu Słonecznego, w tak zwanym Pasie Kuipera, rozciągającym się za orbitą Neptuna i zamieszkanym m.in. przez Plutona, to najprawdopodobniej wskutek interakcji grawitacyjnych została wepchnięta na kołową orbitę nieco bliżej Słońca, w pobliżu orbity Jowisza, gdzie dołączyła do liczącej około stu obiektów grupy podobnych „centaurów”

Czytaj także: Kometa i wulkanizm? W tym przypadku to nic niezwykłego

Rzeczona kometa jest kometą wulkaniczną. Sama nazwa może być nieco myląca, bowiem nie mówimy w tym przypadku o wulkanach podobnych do tych, które można znaleźć na powierzchni Ziemi. Na powierzchni komety wszak nie znajdziemy gorącej lawy wypływającej na powierzchnię. Zamiast tego z powierzchni komety tryskają zimne gazy i lód pochodzące z jej wnętrza. Mówimy tutaj zatem o kriowulkanizmie.

Wulkaniczna kometa to niespokojny obiekt kosmiczny

Kometa 29P jest jedną z najaktywniejszych wulkanicznie komet w Układzie Słonecznym. Astronomowie, którzy śledzą jej ruch po nocnym niebie widzieli erupcje na jej powierzchni już setki razy. Wystarczy przypomnieć chociażby erupcję z listopada 2022 roku, kiedy to z wnętrza jądra komety w erupcji uwolniony został ponad milion ton lodowej materii. Była to zresztą największa erupcja tej komety w ciągu poprzednich 10 lat.

Problem jednak z takimi erupcjami jest taki, że naukowcy nie są w stanie przewidzieć kiedy dojdzie do kolejnej. Nigdy nie wiadomo, czy będzie trzeba czekać jeszcze rok, czy może dwie godziny.

1 kwietnia 2023 roku Richard Miles, astronom z Wielkiej Brytanii zauważył, że otoczka jądra komety nieco przygasła. Według badacza był to symptom wskazujący na to, że wkrótce może dojść do erupcji na powierzchni komety. Skąd taki pomysł? Spadek jasności komety wskazywał, że na powierzchnię wycieka nieco mniej gazu i niż zwykle. Mogło to wskazywać, że pod cienką lodową skorupą gromadzi się więcej gazu, rośnie ciśnienie i gdy tylko pojawi się jakieś pęknięcie w skorupie wskutek ogrzewania powierzchni przez Słońce może dojść do silnej erupcji. Tak też się stało.

Kometa 29P okiem kosmicznego teleskopu Spitzer. Źródło: NASA/JPL/Caltech/Ames Research Center/University of Arizona

Już 2 kwietnia 2023 roku brytyjscy astronomowie dostrzegli w danych obserwacyjnych gwałtowny wzrost jasności komety. Przyczyną tej zmiany było światło odbite przez gaz i lód uwolniony z wnętrza komety. Owa dodatkowa materia zasiliła gazowo-pyłową otoczkę jądra komety, tzw. komę. Sama erupcja była na tyle silna, że blaskiem przebiła jasność jądra komety o czynnik 10.

Najważniejsze w tym całym wydarzeniu jest wbrew pozorom nie ta konkretna erupcja, a to, że po raz pierwszy w historii astronomom udało się prawidłowo przewidzieć erupcję przed czasem. Jeżeli uda się opanować metodę prognozowania erupcji na powierzchni komet wulkanicznych, będziemy mogli przygotowywać się do obserwacji kolejnych obiektów tego typu. Pozostaje trzymać kciuki, aby właśnie tak było.

Więcej:kometa