Koty kontra psy. Który gatunek lepiej się z nami komunikuje?

Zwierzaki mają swoje charakterystyczne zachowania, których możemy się nauczyć poprzez obserwację. Dzięki temu będziemy lepiej rozumieć nastrój swojego psa czy kota.
Koty kontra psy. Który gatunek lepiej się z nami komunikuje?

Jednak zwierzęta domowe mogą też używać głosu do komunikacji z nami. Psy i koty robią to w zadziwiająco przemyślny sposób.

Psy mają szerszy zakres możliwości wokalnych niż koty

Dzięki wspólnemu pochodzeniu wszystkie ssaki wykorzystują te same formy komunikacji głosowej do przekazania pewnych znaczeń. Przykładowo, dźwięk o rosnącym lub szybko modulowanym tonie ma na celu przyciągnięcie uwagi lub wyrażenie podniecenia, motywacji lub gotowości.

Zarówno koty, jak i psy wykorzystują ten „wspólny język” w swoich kontaktach z ludźmi. Analiza kocich miauczeń pokazuje, że zawierają one wzorce akustyczne, które przyciągają naszą uwagę. Ale repertuar wokalny kotów jest dość ograniczony, a ich zawołania bywają specyficzne, więc często mogą być interpretowane jedynie przez właściciela.

Psy mają o wiele większy zakres możliwości wokalnych. Potrafią zmienić długość, skalę, wysokość, modulację częstotliwości i ton swojego szczekania. Wykorzystują te możliwości, by szczekać w charakterystyczny sposób w różnych sytuacjach. Nawet ktoś, kto nigdy nie był właścicielem psa potrafi odgadnąć na podstawie samego szczekania, czy pies jest samotny, agresywny, czy radosny.

Inne dorosłe osobniki rodziny psowatych, w tym wilki, rzadko szczekają. Uczeni twierdzą, że w trakcie udomowienia u psów wykształcił się złożony repertuar wokalny przystosowany do komunikacji z człowiekiem.

Jak koty nami manipulują za pomocą mruczenia i miauczenia

To sprytne, ale złożoność to nie wszystko. W końcu – niezależnie od tego, jak bardzo kochamy swojego pupila – szczekanie czy miauczenie może zacząć nam działać na nerwy. Zdaje się, że koty znalazły na to sposób. Wyniki badań ukazują drobne niuanse tego, w jaki sposób koty wykorzystują dźwięki, by złapać nas w swe sidła.

Wkomponowując miauczenie o wysokiej częstotliwości w rozanielone mruczenie uzyskują coś, co wywołuje uczucia opiekuńcze. Karen McComb z University of Sussex, która przeanalizowała te „pomruki prośby” sugeruje, że działają one na poziomie podprogowym w sposób podobny do płaczu dziecka, który ma podobny zakres częstotliwości.

Więcej o naukowych badaniach nad psami i kotami przeczytasz w lipcowym wydaniu magazynu „Focus”. W tym numerze piszemy też m.in. o kosmicznym teleskopie Webba, walce z przerzutami nowotworowymi, badaniach piramid z wykorzystaniem mionów, związkach autyzmu z innowacyjnością i historii zastrzyków.