Takie struktury są na tyle duże, by dało się je dostrzec z perspektywy orbity okołoziemskiej. Stacjonujące na niej satelity śledzą to, co dzieje się w morzach i oceanach w różnych częściach świata. Rzeczone pasma są w zasadzie pozbawione jakichkolwiek widocznych obiektów i składają się przede wszystkim z… piasku. Puste przestrzenie sprawiają, że sprawy przybierają wyjątkowo tajemniczy obrót.
Czytaj też: Wielkie odkrycie u wybrzeży USA. Podwodne lawiny kształtują ocean od 280 tysięcy lat
Próbując rozwikłać zagadkę, naukowcy wysunęli kilka intrygujących propozycji. W myśl jednej z nich ryby zamieszkujące rafy opuszczają swoje schronienia w poszukiwaniu pożywienia, na przykład w postaci glonów czy trawy morskiej. Problem w tym, iż nie mogą się zbytnio oddalić ze względu na potencjalne ataki drapieżników. Z tego względu oddalają się od rafy na bardzo niewielkie odległości.
Tym sposobem przyczyniają się do powstawania kręgów mających postać piasku pozbawionego tego, co zostało zjedzone przez ryby. W takiej teorii jest jednak pewna luka: niektóre rafy, choć stanowią siedliska drapieżników, są pozbawione takich kręgów, podczas gdy na innych można je dostrzec. Nie wydaje się, by zasada ich występowania była ściśle związana z obecnością organizmów polujących na roślinożerne zwierzęta.
Artykuł zawierający szczegółowe informacje na ten temat został zamieszczony w The American Naturalist. Jego autorzy postanowili przeprowadzić analizę poświęconą wzorcom przestrzennym siedlisk oraz kształtom tytułowych pasm. Chcieli przekonać się czy istnieje powiązanie między jednym i drugim czynnikiem, dlatego wykorzystali dwa modele matematyczne, aby zyskać rozeznanie w sytuacji.
Jedna z hipotez zakłada, że obserwowane kręgi, które pojawiają się w na rafie koralowej, są związane ze zwyczajami żywieniowymi tamtejszych organizmów
W świecie rzeczywistym zajmowali się Heron Island na Wielkiej Rafie Koralowej. Śledzili tamtejszy ekosystem z wykorzystaniem obrazów satelitarnych, a tak się składa, że wybrany obszar był już całkiem nieźle zbadany. Ostatecznie za najbardziej prawdopodobne zostały uznane dwa scenariusze, a powstała na ich bazie hipoteza sugeruje, jakoby trwałe kręgi powinny istnieć wyłącznie na obszarach, w których roślinożercy są bardzo ograniczeni, natomiast ich schronienia – skupione.
Czytaj też: Drzewa komunikują się w niesamowity sposób. Nie sądziliśmy, że to w ogóle możliwe
W praktyce prowadzi to do sytuacji, w której nadmierne spożycie w wykonaniu roślinożerców prowadzi do spadku ich populacji, po którym następuje rozwój roślinności i towarzyszący mu powrót roślinożerców. Jak na razie nie ma powodów do niepokoju, lecz zdaniem ekspertów takowe mogłyby się pojawić, gdyby badane pasma zaczęły zmieniać swoją naturę i na przykład z cyklicznych zamieniły się w statyczne – bądź odwrotnie.