FDA zatwierdziła pierwsze krople na starczowzroczność w historii. Miliony 40-latków odłożą okulary do szuflady

Na amerykański rynek wejdą niebawem wyjątkowe krople do oczu. Pomagają one dobrze widzieć osobom, u których z wiekiem rozwinęła się starczowzroczność, utrudniająca czytanie i korzystanie ze smartfonu. Prezbiopia, zwana też syndromem za krótkich rąk, dotyka niemal każdego po 45. roku życia.
krople do oczu zamiast okularów do czytania

Źródło: Dmitry Ratushny, Unsplash

Po czterdziestce każda etykieta produktu, menu w restauracji czy apka mobilna stanowi spore wyzwanie. To wynik dość popularnej wady wzroku, utrudniającej widzenie z bliska. Z wiekiem bowiem soczewka oka staje się mniej elastyczna, a mięśnie odpowiadające za akomodację (ustawianie ostrości) słabną. Problem, który dotyka niemal każdego po ok. 45. roku życia i zmusza do sięgania po okulary do czytania czy robienie zakupów z lupą. Wada nasila się z wiekiem, więc z czasem trzeba sięgać po coraz mocniejsze okulary do bliży.

Przełomowe krople do oczu z aceklidyną

Można jednak obejść się bez dodatkowego sprzętu. Amerykańska Agencja Żywności i Leków (FDA) wydała właśnie zgodę na wprowadzenie na rynek pierwszych krople do oczu mających łagodzić objawy prezbiopii. Preparat o nazwie VIZZ, opracowany przez firmę LENZ Therapeutics, ma stanowić alternatywę dla tradycyjnych metod korekcji wzroku. Pokłada się w nim wielkie nadzieje.

Czytaj też: Roboty medyczne to nie science fiction. Wykonały już tysiące operacji w naszych szpitalach

Skala wyzwania jest ogromna – w samych Stanach Zjednoczonych prezbiopia dotyka około 128 milionów dorosłych. Aceklidyna jako substancja aktywna stanowi nowość w okulistyce, co nadaje temu zatwierdzeniu historyczny wymiar. VIZZ to pierwsze i na razie jedyne krople do oczu na bazie aceklidyny (bromku aklidyny) dopuszczone do obrotu przez amerykańskich regulatorów. Związek aktywny znany jest z terapii rozkurczających mięśniówkę gładką oskrzeli u cierpiących na przewlekłą obturacyjną choroby płuc (POChP), ale jego zastosowanie w okulistyce to novum.

Producent podkreśla, że jedna dawka kropli działa nawet do 10 godzin. Byłby to więc świetny preparat nie tylko dla czytających po godzinach, ale nawet dla osób aktywnych zawodowo, pracujących przy komputerze i z dokumentami. Brzmi obiecująco, lecz warto zachować ostrożność – każda nowa terapia wymaga czasu na zweryfikowanie w praktyce klinicznej.

Krople do oczu działają głównie na tęczówkę oka, minimalizując wpływ na mięsień rzęskowy (musculus ciliaris), odpowiedzialny za akomodację. Aceklidyna powoduje skurcz mięśnia zwieracza źrenicy, zmniejszając jej średnicę do poniżej 2 mm. Ten efekt „dziurki od klucza” zwiększa głębię ostrości (tak samo, jak zwiększenie przysłony w obiektywie aparatu), ułatwiając czytanie bez pogarszania widzenia na odległość. To istotna przewaga nad niektórymi istniejącymi rozwiązaniami.

Krople do oczu zapewniają poprawę widzenia z bliska już po 30 minutach od aplikacji. Choć badania wykazały powtarzalność efektów, realne doświadczenia pacjentów zweryfikują te deklaracje.

Czytaj też: Sposób na zdrowy mózg: aktywność fizyczna, ale z umiarem

Czy krople do oczu z aceklidyną są bezpieczne?

Decyzja FDA opiera się na trzech badaniach z udziałem ponad 680 uczestników. Dwa pierwsze oceniały skuteczność i bezpieczeństwo preparatu przez 42 dni, trzecie – długofalowe efekty przez pół roku. Eksperyment potwierdził skuteczność preparatu i pozwolił wykryć działania niepożądane:

Najczęstsze działania niepożądane obejmują:

  • podrażnienie oczu (20 proc.),
  • przejściowe pogorszenie ostrości widzenia (16 proc.),
  • bóle głowy (13 proc.),
  • zaczerwienienie spojówek (8 proc.),
  • zaczerwienienie gałki ocznej (7 proc.).

W większości przypadków objawy były łagodne i ustępowały samoistnie z czasem. To ważne, lecz nie pomija faktu, że niemal połowa użytkowników może odczuwać dyskomfort.

LENZ planuje dystrybucję próbek w USA od października 2025 roku, a pełną dostępność preparatu przed końcem 2025 r. W Europie krople do oczu z aceklidyną będą dostępne później i zajmie się nimi firma Théa, choć szczegółów na razie nie znamy.

Czytaj też: Śniadanie to najważniejszy posiłek dnia. Bez niego zwiększa się ryzyko cukrzycy

Kluczową kwestią pozostaje koszt. Szacowana cena to około 100 dolarów miesięcznie (365 zł), przy czym amerykańskie ubezpieczenia rzadko pokrywają takie wydatki. Dla wielu pacjentów będzie to niemały szok finansowy, zwłaszcza przy konieczności codziennego stosowania. W Europie sprawa może wyglądać inaczej – możliwe, że refundacja tych kropli przez NFZ zostanie zatwierdzona, zwłaszcza jeśli koszty okażą się niższe od przygotowywania okularów dla osób ze starczowzrocznością.

To krok naprzód, ale niekoniecznie ostateczne rozwiązanie problemu. Wygoda stosowania kropli może przyciągać, lecz bariera cenowa i potencjalne skutki uboczne każą zachować zdrowy sceptycyzm.