Ktoś dotarł na Antarktydę na długo przed Europejczykami. Tak sugeruje stara legenda

Trudno ustalić jedną, oficjalną datę odkrycia Antarktydy, ponieważ propozycji jest kilka, dlatego możemy bezpiecznie założyć, że stało się to na początku XIX wieku. Mówimy więc o stosunkowo niedawnych wydarzeniach, bo sięgających jakieś 200 lat wstecz. Istnieją jednak przekazy sugerujące, jakoby tego samego wyczynu dokonała zupełnie inne grupa i to zdecydowanie wcześniej.
Ktoś dotarł na Antarktydę na długo przed Europejczykami. Tak sugeruje stara legenda

Historia wypraw zahaczających o biegun południowy była wyjątkowo długa, a domysły wskazujące na istnienie tam dodatkowego kontynentu sięgały już czasów starożytnych. Pierwsze ekspedycje, które faktycznie dotarły do tego obszaru, miały miejsce w XIX wieku i były kierowane przez europejskich żeglarzy. Ale istniała też postać bardzo ważna dla mieszkańców Polinezji.

Czytaj też: Odkrycie z Chin wymusi przepisanie podręczników do historii. To rekordowo stare narzędzia

Człowiek ten, znany jako Ui-te-Rangiora bądź też Hui Te Rangiora, miał być uczestnikiem pionierskiej wyprawy prowadzącej na Ocean Południowy i zakończonej odkryciem Antarktydy. Z treści przekazywanej od wieków legendy wynika, jakoby te wydarzenia miały miejsce na początku VII wieku. Napotkany ląd nazwano wtedy Tai-uka-a-pia, co miało stanowić nawiązanie do zamarzniętego oceanu, z którego wyrastają skały, a jedną z cech tego obszaru był bardzo ograniczony dostęp do światła słonecznego. 

Co ciekawe, ludzie najprawdopodobniej nigdy na stałe nie zamieszkiwali Antarktydy – o ile rzecz jasna nie uznamy za takowe funkcjonowania tamtejszych stacji badawczych, których załogi wypełniają okresowe misje. Wynika to z prostego faktu: klimat występujący na miejscu jest na tyle nieprzyjazny, iż w połączeniu z długimi okresami, w których panuje całkowita ciemność, przedstawiciele naszego gatunku nieszczególnie palą się do tworzenia tam osad.

Maoryska legenda sugeruje, jakoby pierwsza wyprawa na Antarktydę, kierowana przez człowieka znanego jako Hui Te Rangiona, miała miejsce w VII wieku

Oczywiście nie zawsze było to równie trudne, choć mówimy o czasach, w których człowiekowatych nie było jeszcze na Ziemi. W erze dinozaurów Antarktyda mogła bowiem stanowić relatywnie ciepły i tropikalny kontynent, któremu bliżej było do współczesnej Amazonii, aniżeli mroźnej pustyni, z jaką mają do czynienia uczestnicy wypraw na biegun południowy. 

Jeśli zaś chodzi o historię oficjalnie udokumentowanych wypraw w tę część świata, to pierwsza miała miejsce w 1773 roku, kiedy kapitan James Cook przekroczył koło antarktyczne. Nie doprowadziło to do odkrycia samej Antarktydy, ponieważ taka sztuka wydarzyła się zdecydowanie później. W 1820 roku istniejący tam ląd dostrzegł rosyjski odkrywca Thaddeus von Bellingshausen.

Czytaj też: Prehistoryczny obiekt z Francji nie daje archeologom zasnąć. To niespotykane wcześniej połączenie

Czy to możliwe, że śmiałków z Europy wyprzedzili Polinezyjczycy? Tak sugeruje jedna z miejscowych legend. Wynika z niej, że tamtejsi żeglarze dotarli do Antarktydy co najmniej 1000 lat wcześniej od ludzi oficjalnie uznawanych za pionierów w dziedzinie eksploracji. Hui Te Rangiora, czyli kapitan tej wyprawy, miał poruszać się statkiem znanym jako Te Ivi o Atea. 

Opowieści te sięgają VII wieku, dlatego ich potwierdzenie byłoby wielkim wydarzeniem w kontekście dotychczasowej wiedzy o odkryciu Antarktydy. Niestety, jak na razie pozostaje to w sferze domysłów, ponieważ brakuje twardych dowodów potwierdzających założenia legendy. Być może Maorysi rzeczywiście wybrali się dalej niż zwykle na południe, eksplorując zdecydowanie chłodniejszą część naszej planety, ale czy faktycznie dotarli aż do Antarktydy? Nie można wykluczyć, że przekazywane z pokolenia na pokolenie historie z czasem zostały nieco podkolorowane i w ostatecznej formie powiązano je z opisami europejskich wypraw.