Okręt Monrovia był używany w formie pływającego sztabu dla generała George’a S. Pattona podczas inwazji na Sycylię w czasie II wojny światowej. Podobno został również użyty w inwazji na Tarawę, a także brał udział w misjach z czasów zimnej wojny. Jedną z powiązanych z tym okrętem jednostek była tzw. łódź Higginsa, będąca barką desantową. Te charakterystyczne łodzie zostały użyte między innymi w czasie lądowania w Normandii, transportując żołnierzy aż do brzegu. Jedną z takich barek odnaleziono w wyschniętym na skutek suszy jeziorze Shasta.
Czytaj też: Pancerne rydwany. Jak czołgi zmieniły przebieg wojen?
Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że łódź zatonęła w wodach Oceanu Spokojnego. Wrak został później przejęty podczas inwazji Amerykanów na okupowane przez Japończyków Wyspy Gilberta. Ostatecznie miał trafić na złom w 1969 roku, co jeszcze bardziej zadziwia, biorąc pod uwagę fakt, iż ostatecznie zasłużona jednostka została znaleziona na dnie jednego z kalifornijskich jezior. Co dokładnie mogło się stać? Być może ktoś zakupił wrak w nadziei, że uda mu się go wykorzystać do pływania. Ten nie nadawał się jednak do użytku i po raz kolejny zatonął.
Opisywana łódź zatonęła w czasie walk w pobliżu Wysp Gilberta
Ta łódź pojawiła się w obniżonych wodach jeziora Shasta. Jest oznaczona jako “31-17”, co potwierdza, że jest to łódź przydzielona do transportowca USS Monrovia. Okręt ten pełnił rolę sztabu Pattona podczas inwazji na Sycylię. Okoliczności jego zatonięcia pozostają tajemnicą.wyjaśniają przedstawiciele Shasta-Trinity National Forest
Czytaj też: Autorem tego dzieła nie jest Vermeer! Za słynnym obrazem stoi zupełnie inna osoba
Po tak licznych perypetiach łódź Higginsa ma trafić do muzeum w Nebrasce, gdzie specjaliści zajmą się jej konserwacją i przywróceniem jej “zwietrzałego, zmęczonego walką wyglądu”. Ostatecznie barka trafi na wystawę, na której będą mogli podziwiać ją zwiedzający. Nam pozostaje natomiast oczekiwać na kolejne znaleziska związane z obniżającym się poziomem wód. Tego typu sytuacje będą zdarzały się coraz częściej, co z pewnością nie ucieszy klimatologów, lecz może dostarczyć nieco radości historykom, archeologom i wszelkiej maści poszukiwaczom skarbów.