Obecnie średni wzrost człowieka cały czas rośnie, co wynika między innymi ze znacznie lepszych warunków życia. Dostęp do żywności, ograniczenie zjawiska przymusowej pracy wśród dzieci czy postępy medycyny sprawiają, że nawet przeciętny mieszkaniec Ziemi – gdyby tylko przeniósł się do poprzednich epok – zapewne wyróżniałby się wzrostem. Ale nie oznacza to, iż dawniej nie trafiały się przypadki osób zdecydowanie górujących nad otoczeniem.
Czytaj też: Trzysta lat temu zatonęła tam flota statków. Poszukiwacze skarbów dotarli do jej pozostałości
Oczywiście nie zawsze imponujący wzrost musi być oznaką sprzyjających genów czy odpowiedniej diety. W wielu przypadkach osoby mające grubo ponad dwa metry wysokości cierpią na gigantyzm. Ten dzieli się na przysadkowy oraz eunuchoidalny. Pierwszy jest wywołany nadprodukcją hormonu wzrostu przez przysadkę mózgową. Drugi pojawia się natomiast na skutek niedoboru hormonów płciowych.
Najwyższy człowiek świata, który nie cierpiał na żaden znany zespół chorobowy, Bao Xishun, ma 236 centymetrów wzrostu. Z kolei rekordzista bez podziału na kategorie, Robert Wadlow, osiągnął 272 centymetry wysokości. Według biblijnych relacji Goliat miał około 25 centymetrów więcej, co nie wydaje się całkowicie nieprawdopodobnym scenariuszem. Z drugiej strony, powinniśmy się już przyzwyczaić, iż tego typu historie często miały wyłącznie symboliczny charakter.
Nie wydaje się, by na Ziemi mieszkały kiedyś olbrzymy będące hominidami. Niektóre jednostki osiągały jednak bardzo imponujący wzrost
Badacze nie mają dowodów na to, by kiedykolwiek na Ziemi występował hominid, w przypadku którego normą byłby wzrost wykraczający poza obecne standardy. Istniało natomiast wiele gatunków, których przedstawiciele byliby znacznie niżsi od nas. Gigantyzm był z kolei dziedziczony, a najstarszy jego udokumentowany przypadek sięga czasów starożytnego Egiptu. Na tę chorobę cierpiał ówczesny władca, Sanacht, który miał rzekomo około 187 centymetrów wzrostu.
Być może historie o gigantach dawniej zamieszkujących naszą planetę mają swoje źródło w wynikach wykopalisk archeologicznych. Znalezione za ich sprawą szkielety, na przykład te z włoskich jaskiń Grimaldi, faktycznie mogą prowadzić do zadawania pytań o wzrost dawnych mieszkańców regionu. Siedem znalezionych tam szkieletów imponuje rozmiarami, a najwyższy ze zmarłych mógł mieć aż 196 centymetrów wzrostu. Pochodzenie tej grupy sięga okresu sprzed 29 000 lat.
Czytaj też: Sensacja archeologiczna w Kazachstanie. Rzadki przedmiot pochodzi z zupełnie innej epoki
Odkrycia dokonano na przełomie XIX i XX wieku, gdy przeciętny mieszkaniec Starego Kontynentu miał mniej niż 170 centymetrów wysokości. Możemy więc sobie wyobrazić, jak ogromne wrażenie robiły gabaryty szkieletów na osobach, które natknęły się na nie tysiące lat później. Naukowcy nie są pewni, czy imponujący wzrost tej włoskiej populacji był normą. Jeśli tak, to mógł o tym decydować dostęp do pożywienia w postaci licznej zwierzyny łownej, takiej jak mamuty.