Sekretem nie jest sama miniaturyzacja, choć oczywiście imponuje. Prawdziwą magią tego projektu jest sposób, w jaki urządzenie się porusza. Naśladuje ono naturę z dokładnością, która jeszcze do niedawna wydawała się poza zasięgiem inżynierii. Robot nie tylko unosi się w powietrzu – wykonuje gwałtowne zwroty, przyspiesza i radzi sobie z podmuchami wiatru, zachowując się niczym prawdziwy owad. To już nie jest kruchy prototyp, a maszyna gotowa do działania w trudnych warunkach.
Jak MIT to osiągnęło?
Sercem tego mikro-drona jest konstrukcja wzorowana na budowie owadów. Zamiast ciężkich silników i sztywnych przekładni, inżynierowie zastosowali miękkie, sztuczne mięśnie. Napędzają one duże, cienkie skrzydła, które trzepoczą z bardzo dużą częstotliwością. To właśnie ten mechanizm generuje siłę nośną, pozwalającą na utrzymanie się w locie i wykonywanie skomplikowanych ewolucji.

Dzięki takiemu rozwiązaniu robot potrafi manewrować z precyzją niedostępną dla większych, wielowirnikowych dronów. Może zawracać w miejscu ciasnym jak klatka schodowa czy przyspieszać w ułamku sekundy. To kluczowa cecha, jeśli myślimy o praktycznym zastosowaniu takich urządzeń w przestrzeniach, gdzie każdy centymetr ma znaczenie.
W centrum tego sukcesu jest sztuczna inteligencja
Jeśli miękkie mięśnie to ciało robota, to sterujący nim system oparty na głębokim uczeniu jest jego mózgiem. I to właśnie tutaj tkwi prawdziwy przełom. Kontroler analizuje na bieżąco położenie maszyny i warunki panujące wokół, podejmując decyzje w czasie rzeczywistym. Nie korzysta ze sztywno zaprogramowanych sekwencji. Zamiast tego samodzielnie uczy się, jakie ruchy skrzydeł są w danej chwili najbardziej efektywne.
Czytaj też: Od niezdarnego chodu do biegu w zaledwie półtora roku. Robot Optimus od Tesli zwinny jak człowiek
Skuteczność tego podejścia jest uderzająca. Nowy mikrobot jest niemal czterokrotnie szybszy i ponad dwukrotnie zwinniejszy od swoich poprzedników. W trakcie testów bez problemu wykonał serię dziesięciu przewrotów w ciągu zaledwie jedenastu sekund. Co równie ważne, nawet przy sztucznym podmuchu wiatru był w stanie utrzymać kurs, odchylając się od zaplanowanej trasy o nie więcej niż pięć centymetrów.

Ten zaawansowany system sterowania umożliwia też wykonywanie ruchów analogicznych do sakkad – czyli szybkich, mimowolnych ruchów gałek ocznych, które owady wykorzystują do stabilizacji widzenia w locie. To otwiera drogę do montażu na pokładzie stabilizowanych kamer czy czujników, które nie straciłyby orientacji nawet podczas najbardziej gwałtownych manewrów.
Twórcy z MIT widzą dla swojego wynalazku bardzo konkretne zastosowania
Jednym z priorytetów są akcje poszukiwawczo-ratunkowe w strefach katastrof. Tradycyjne drony są zbyt duże, by wcisnąć się w wąskie szczeliny pod gruzowiskiem. Robot o rozmiarach kasety mógłby tam swobodnie penetrować przestrzeń, lokalizując osoby uwięzione i przesyłając ratownikom kluczowe informacje.
Czytaj też: Kąpiel w luksusie po japońsku. Ludzka pralka za prawie półtora miliona złotych od Science
Na drodze do pełnej autonomii stoi jednak jeszcze kilka wyzwań. Obecnie robot potrzebuje zewnętrznego systemu śledzenia ruchu, który pomaga mu określać swoją pozycję w przestrzeni. Kolejnym, niezbędnym krokiem będzie integracja lekkich, niezależnych systemów nawigacyjnych. Dopiero wtedy mógłby działać w miejscach całkowicie pozbawionych zewnętrznej infrastruktury, na przykład we wnętrzach zawalonych budynków.
Czytaj też: 160 kilometrów i pół miliona skanów. Robot pies odmienia oblicze budownictwa w USA
Osiągnięcie badaczy z MIT jest bez wątpienia milowym krokiem. Przybliża nas do momentu, w którym maszyny w skali owadów będą w stanie dorównać lub nawet przewyższyć zwinność swoich naturalnych inspiracji. To fascynujące, ale warto pamiętać, że od działającego prototypu w laboratorium do niezawodnego narzędzia w rękach ratowników wiedzie długa i kręta droga. Testy wytrzymałościowe, niezawodność w ekstremalnych warunkach, czas pracy na baterii – na te pytania wciąż nie znamy odpowiedzi. Mimo to, projekt pokazuje wyraźny kierunek, w którym zmierza robotyka: w stronę miniaturyzacji, autonomii i inteligencji inspirowanej najlepszym inżynierem – naturą.