Niedźwiedzica z wiecznej zmarzliny ma ponad 3 tysiące lat. Wiemy, co jadła przed śmiercią i jak zginęła

Szczątki zwierzęcia liczą niemal 3500 lat, choć ze względu na miejsce, w jakim się znajdowały w tym czasie, ich stan jest wręcz niesamowity. Czego dokładnie dowiedzieli się w tej sprawie naukowcy?
Niedźwiedzica z wiecznej zmarzliny ma ponad 3 tysiące lat. Wiemy, co jadła przed śmiercią i jak zginęła

Przede wszystkim, chodzi o niedźwiedzia brunatnego, takiego samego, jak obecnie żyjące w wielu krajach świata, wliczając w to Polskę. Martwego osobnika odnaleźli pasterze zajmujący się hodowlą reniferów na wyspie Bolszoj Lachowski, części archipelagu nowosyberyjskiego. 

Czytaj też: Ryba z rękami? Musisz zobaczyć to niesamowite zdjęcie

Dalsze kroki podjęli natomiast naukowcy z Uniwersytetu Federalnego w Jakucku, którzy w toku analiz zebrali szereg istotnych informacji na temat zwierzęcia. Samica spoczywała w wiecznej zmarzlinie przez 3460 lat i właśnie dzięki skrajnie niskim temperaturom zachowała się w tak wyjątkowym stanie. W obecnej formie zwierzę ma 155 centymetrów długości i waży 78 kilogramów.

Co więcej, udało się nawet określić z czego składał się ostatni posiłek przed śmiercią tego łowcy. W jego żołądku znaleziono bowiem fragmenty roślin oraz ptasie pióra. Odpowiada to diecie współczesnych niedźwiedzi brunatnych, które – wbrew pozorom – mają bardzo zróżnicowany jadłospis, wcale nie składający się wyłącznie z mięsa. W jego skład wchodzą także grzyby, rośliny, miód, a nawet dżdżownice. 

Jeden z członków zespołu badawczego, Maxim Cheprasov, podkreśla, że on i jego współpracownicy po raz pierwszy w życiu mieli okazję zbadania organów wewnętrznych i mózgu tak odległego czasowo zwierzęcia. W toku sekcji wyszło nawet na jaw, co przyczyniło się do śmierci niedźwiedzicy. Najwyraźniej było to związane z urazem kręgosłupa. 

Niedźwiedzica miała w momencie śmierci około 2-3 lat

Osobnik ten miał około 2-3 lat, a analizy DNA wykazały, że był on tym samym zwierzęciem, co współczesne niedźwiedzie zamieszkujące północno-wschodnią Rosję. Niewiadomą pozostaje to, w jaki sposób zwierzę trafiło na wyspę, która obecnie jest odcięta od lądu za sprawą szerokiej na niemal 50 kilometrów wody. Być może niemal 3500 lat temu istniało tam połączenie w postaci warstwy lodu. Inny scenariusz sugeruje, że zwierzę przepłynęło ten dystans bądź w przeszłości wyspa łączyła się z resztą lądu. 

Czytaj też: Duże czy małe? Jakie w końcu były te dinozaury?

Wyspy Lachowskie, będące częścią archipelagu nowosyberyjskiego, słyną z paleontologicznych bogactw. W przeszłości znajdowano tam przede wszystkim pozostałości mamutów włochatych, które stanowią łakomy kąsek dla wszelkiej maści kolekcjonerów. W obecności wiecznej zmarzliny tego typu znaleziska są szczególnie powszechne, choć wzrosty temperatur na Ziemi sprawiają, iż pokłady lodu topnieją, wystawiając potencjalne szczątki na działanie niekorzystnych warunków pogodowych.