Patrz, gdzie patrzysz!

Spoglądając tam, gdzie wzrok skierował ktoś inny, możemy zobaczyć coś, na co w innym przypadku nie zwrócilibyśmy uwagi. Atrakcyjna kobieta, ciekawy samochód, znany aktor… Koleżanka i kolega wymieniają porozumiewawcze spojrzenia – czy to początek romansu? Nie zawsze jednak śledzenie cudzego spojrzenia jest tak banalne. Zdolność ta nie jest dana każdemu zwierzęciu. Odkryto ją na razie – poza ludźmi, rzecz jasna – u małp, zwierząt udomowionych (psów i kóz), a ostatnio u ptaków z rodziny krukowatych. Do czego im to potrzebne?

Z punktu widzenia ewolucji od patrzenia prosto w oczy ważniejsze jest podążanie za cudzym spojrzeniem. Być może dzięki temu nasi przodkowie nauczyli się mówić!

Choć na sawannie też czasem pojawiają się znani aktorzy, małpy podglądają cudze spojrzenie przede wszystkim po to, żeby zdobyć pożywienie, które zauważył ktoś inny. Oszczędzają wtedy na czasie i wysiłku. Jeśli jednak małpa jest na samym dole społecznej hierarchii, wówczas może szybko zorientować się, które owoce zostały już zauważone przez wyższych rangą. Będzie je omijać, unikając w ten sposób lania, które by dostała za próbę „kradzieży”. Ptaki z rodziny krukowatych – wrony, gawrony czy sroki – też obserwują, gdzie pada wzrok innego osobnika. Mają bowiem nadzieję, że patrzy on na kryjówkę, w której zakopał smaczny orzech. Robienie takich spiżarni i zapamiętywanie ich położenia jest powszechne wśród krukowatych. Nic dziwnego, że ptaki te opracowały szereg „zmyłek” – np. gapią się jak sroka w gnat tam, gdzie wcale nie ma kryjówki, albo zakopują coś „na pokaz”, a gdy nikt nie patrzy, przenoszą zapasy w nowe miejsce.

Aby skorzystać z tego, co ktoś inny zauważył, trzeba być na tyle rozumnym, żeby wiedzieć, że ten ktoś myśli w ten sam sposób. Trzeba umieć „wejść” w umysł drugiego osobnika, rozumieć, że on też wzrokiem szuka pożywienia. Oznacza to, że zwierzęta zdolne do śledzenia cudzego wzroku muszą mieć świadomość stanów umysłowych innych stworzeń – tzw. teorię umysłu, którą do niedawna uważano za charakterystyczną wyłącznie dla ludzi. Badania prowadzone na ssakach naczelnych pokazują, że wodzenie za cudzym wzrokiem nie jest bezmyślną automatyczną czynnością. Jeśli zwierzę obserwuje zapatrzonego naukowca, ale nie widzi niczego ciekawego, spogląda znów na twarz człowieka i sprawdza, na co badacz tak patrzy. Małpa robi więc założenie teoretyczne, że działanie badacza jest celowe, a nie przypadkowe.

Umiejętność śledzenia cudzego wzroku pozwala uczonym badać fenomen świadomości u zwierząt – w tym u człowieka. Wodzenie oczami za spojrzeniem matki jest jedną z pierwszych umiejętności noworodka. A ośmiomiesięczne dziecko patrzy tam, gdzie dorosły, tylko wtedy, gdy wie, że „duży człowiek” chce mu coś pokazać

Śledzenie cudzego wzroku mogło być ważnym etapem w rozwijaniu naszych zdolności komunikowania się, zwłaszcza mowy. Śledzenie czyjegoś spojrzenia jest też formą komunikacji u małp. W badaniach laboratoryjnych dowiedziono, że szympansy często próbują ściągnąć uwagę badacza na swe oczy, by mu coś pokazać. Prawdopodobnie, dlatego u wielu gatunków małp oczodoły są bardzo wyraźnie zaznaczone odmiennym ubarwieniem sierści. U człowieka duże i jasne białko oka oraz obramowanie tworzone przez brwi z pewnością też nie jest przypadkowe. „Chmurzenie czoła”, czyli opuszczanie brwi i zasłanianie oczodołów przed wzrokiem innych, jest odczytywane jako zachowanie nieprzyjazne i antyspołeczne. Cóż, ciemne okulary wymyślono niedawno…