Odnaleźli pieniądze diabła. Były ukryte przez ponad tysiąc lat

Przeszukiwanie pola uprawnego z wykrywaczem metali doprowadziło do odsłonięcia czegoś, co leżało w ziemi od ponad tysiąca lat. Tak właśnie zaczęła się niezwykła historia, która rzuca nowe światło na zapomniane obrzędy naszych przodków. Amatorski poszukiwacz skarbów przez dwa sezony prowadził poszukiwania w okolicy niewielkiej miejscowości Hezingen przy granicy holendersko-niemieckiej. To, co początkowo wyglądało na kolejne znalezisko, okazało się prawdziwą archeologiczną sensacją. W ziemi spoczywało bowiem ponad sto złotych i srebrnych monet z VII wieku, które przez stulecia czekały na swojego odkrywcę.
...

Miejsce kultu sprzed 1300 lat

Odkrycie dokonane w pobliżu Hezingen to nie był zwykły skarb ukryty przez dawnych mieszkańców. Archeolodzy szybko zorientowali się, że mają do czynienia z czymś znacznie cenniejszym: materialnym śladem pogańskich praktyk religijnych z czasów, gdy chrześcijaństwo dopiero zaczynało docierać na te tereny. Monety, wśród których znalazły się złote tremisy frankijskie i srebrne sceatty, nazwano „pieniędzmi diabła”. Ten termin pochodzi ze starochrześcijańskich tekstów, w których nowo nawróceni mieli wyrzec się dawnych zwyczajów. Dla nas stanowią jednak niezwykłe źródło wiedzy o wierzeniach sprzed wieków.

Złote monety i biżuteria były tam deponowane w regularnych odstępach czasu przez około 100 lat – wyjaśnia zespół archeologów pod kierownictwem Jana-Willema de Korta

Czytaj też: Grobowiec Amenhotepa III otwarty po 200 latach. Złoty wiek Egiptu bez tajemnic

Kiedy archeolodzy rozszerzyli badania, ich oczom ukazało się coś zupełnie niezwykłego. Pozostałości VII-wiecznego miejsca kultu obejmowały 17 otworów posłupowych ustawionych w linii dokładnie wyznaczającej wschody i zachody słońca podczas równonocy. To sugeruje, iż miejsce służyło nie tylko rytuałom, lecz dodatkowo jako swego rodzaju obserwatorium astronomiczne powiązane z cyklami przyrody. Analizy chemiczne gleby potwierdziły, że oprócz kosztowności składano tu również ofiary ze zwierząt. Cały kompleks funkcjonował przez ponad sto lat – od około 590 do 700 roku. Co ciekawe, monety pokazują ewolucję ówczesnej gospodarki: od czystego złota po całkowicie srebrne egzemplarze pod koniec tego okresu.

Elity i zmiana wierzeń

Nie każdy mógł pozwolić sobie na składanie w ofierze złotych monet. Badacze są przekonani, że miejsce w Hezingen służyło lokalnym elitom do podkreślania swojego statusu społecznego.

Myślę, że to miejsce kultu było głównie wykorzystywane przez lokalne elity do podkreślania własnego statusu, a to oczywiście robi się przede wszystkim za pomocą kosztowności – dodaje Willem de Kort

Czytaj też: Zaskakujące dowody rozwiniętej cywilizacji pod rosyjską autostradą. Naukowcy musieli zmienić swoje teorie o przeszłości Kaukazu

Najbardziej intrygujące jest to, kiedy praktyki w tym miejscu ustały. Około 700 roku, czyli co najmniej pół wieku przed oficjalną chrystianizacją regionu. To sugeruje, że lokalne elity mogły przyjmować nową wiarę znacznie wcześniej niż reszta społeczeństwa, albo przynajmniej odchodzić od zbiorowych form pogańskiego kultu. Opisywane odkrycie podważa prosty obraz chrystianizacji jako jednorazowego wydarzenia. W rzeczywistości proces ten trwał dziesięciolecia, a różne warstwy społeczne zmieniały wierzenia w różnym tempie. Miejsce w Hezingen pokazuje, jak złożony był ten proces transformacji religijnej. Bez dokładnych badań kontekstu archeologicznego, te cenne monety pozostałyby jedynie kolekcjonerskimi ciekawostkami. Dzięki pracy detektorysty i archeologów udało się odtworzyć fragment zapomnianej historii, która wciąż potrafi zaskakiwać nawet doświadczonych badaczy przeszłości.