Podziemny kompleks Urartu był ukryty przed ludzkim wzrokiem. Tunele doprowadziły do zagadkowych malowideł

Gdzieś pod ziemią, trzydzieści kilometrów od tureckiego miasta Van, kryje się sekret liczący około trzech tysięcy lat. Archeolodzy, badając wzgórze Garibin Tepe, natrafili na ogrom historii zamkniętej na głębokości od sześciu do siedmiu metrów. Tamtejszy podziemny świat korytarzy i komnat przetrwał w niemal nienaruszonym stanie. Tym sposobem do czasów współczesnych zachował się malowidła ścienne pochodzące z czasów Królestwa Urartu. Odkrycie nastąpiło po wstrzymaniu nielegalnych wykopalisk w 2022 roku i już teraz zmienia nasze wyobrażenie o tej zapomnianej cywilizacji.
...

Podziemny labirynt sprzed trzech tysięcy lat

Królestwo Urartu, istniejące między IX a VI wiekiem p.n.e., słynęło przede wszystkim z potężnych twierdz i zaawansowanych rozwiązań inżynieryjnych. Odkryty podziemny kompleks wprowadza jednak zupełnie nowy element do tej opowieści: aspekt artystyczny i duchowy. Struktura przypomina prawdziwy labirynt połączonych pomieszczeń i przejść, którego dokładne przeznaczenie wciąż stanowi zagadkę dla badaczy. Prace profesora Mehmeta Işıklı i jego zespołu z Uniwersytetu Atatürka rozpoczęły się na dobre dopiero po zatrzymaniu nielegalnych wykopalisk trzy lata temu. Dzięki temu udało się uniknąć nieodwracalnych zniszczeń, które mogłyby przekreślić wartość tego wyjątkowego stanowiska. Głęboka lokalizacja kompleksu pod powierzchnią ziemi prawdopodobnie odegrała kluczową rolę w zachowaniu malowideł. Panujące tam stabilne warunki temperaturowe i wilgotnościowe stworzyły naturalną kapsułę czasu.

Czytaj też: Niebywała ciągłość technologiczna z Afryki sięga milionów lat wstecz

Co właściwie czyni to odkrycie tak wyjątkowym? Malowidła wykonane organicznymi pigmentami na cegle suszonej zachowały się w stanie, który zadziwia nawet doświadczonych archeologów. Choć sama technika nie jest niczym nowym, poziom detalu i jakość zachowania znacznie przewyższają wszystko, co do tej pory znaliśmy z innych stanowisk Urartu, takich jak Altıntepe w Turcji czy Arin Berd w Armenii.

Kompozycja malowideł wydaje się odzwierciedlać urartyjskie wyobrażenia kosmosu – boskie postacie w górnej części, sceny z udziałem ludzi pośrodku, a zwierzęta u dołu. Badacze podejrzewają, że struktura mogła pełnić funkcję ceremonialną lub królewską, być może stanowiąc miejsce rytuałów dostępnych tylko dla wybranej grupy. Rzadkość zachowanych malowideł w tym regionie sprawia, iż każdy nowy fragment to bezcenna okazja do lepszego zrozumienia artystycznych i duchowych praktyk Urartu. Dotychczasowy obraz tej cywilizacji jako głównie militarnej i inżynieryjnej potęgi wymaga teraz znaczącej korekty.

Wyścig z czasem. Ochrona bezcennego dziedzictwa

Kruchość malowideł wykonanych przy użyciu organicznych pigmentów stawia przed konserwatorami poważne wyzwania. Zespół wdrożył już zaawansowane środki ochronne, w tym wzmocnienia konstrukcyjne, systemy monitorowania wilgotności i ścisłą kontrolę dostępu do stanowiska. Stan zachowania przedstawień jest na tyle dobry, że wymaga szczególnej troski. Najbardziej ambitnym elementem planu ochrony jest budowa specjalnego namiotu o powierzchni tysiąca metrów kwadratowych, który ma zabezpieczyć malowidła przed szkodliwym wpływem czynników zewnętrznych. Realizacja tego przedsięwzięcia ma potrwać około miesiąca i stanowi kluczowy element strategii zachowania dziedzictwa.

Czytaj też: Neandertalczycy schodzili w głąb jaskiń z pochodniami i farbami. Ich sztuka zmienia historię ludzkości

Archeolodzy przypuszczają, że odkryty podziemny kompleks może być tylko fragmentem większej struktury, prawdopodobnie sali ceremonialnej lub części rozległego kompleksu królewskiego. Każdy kolejny dzień badań przynosi nowe pytania o funkcję i znaczenie tego miejsca. Choć odkrycie pod Garibin Tepe to niewątpliwy sukces tureckiej archeologii, jego prawdziwa wartość ujawni się dopiero z czasem, gdy lepiej zrozumiemy kontekst całego znaleziska. A mówimy przecież o cywilizacji dominującej niegdyś w regionie Kaukazu i wschodniej Anatolii.