Prawdziwy facet kocha mięso? Badania potwierdzają, że mężczyźni jedzą więcej wołowiny i drobiu, żeby czuć się „bardziej męsko”

Mężczyźni spożywają więcej mięsa niż kobiety, aby „zasygnalizować i potwierdzić swoją męskość” – wynika z nowych badań przeprowadzonych przez naukowców z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles.
Prawdziwy facet kocha mięso? Badania potwierdzają, że mężczyźni jedzą więcej wołowiny i drobiu, żeby czuć się „bardziej męsko”

Dwoje psychologów z UCLA – Daniel Rosenfeld i Janet Tomiyama – przeprowadziło badanie ankietowe w grupie ponad 1700 dorosłych Amerykanów w wieku od 18 do 88 lat. Chcieli sprawdzić, czy popularny stereotyp mówiący, że „prawdziwy mężczyzna je mięso”, znajdzie potwierdzenie w rzeczywistości.

Ankieta miała dwie części. W pierwszej badani odpowiadali na pytania dotyczące zwyczajów żywieniowych – głównie spożywania mięsa (wieprzowiny, wołowiny, drobiu, a także ryb) – oraz ich otwartości na wegetarianizm. Druga część badania była poświęcona ich poczuciu tożsamości płciowej oraz sprawdzeniu, na ile akceptują podział na tzw. tradycyjne role płciowe i jak postrzegają męskość.

„Prawdziwy mężczyzna” to mięsożerca

Wyniki badania pokazały, że przeciętnie mężczyźni spożywają więcej mięsa niż kobiety. Ta prawidłowość dotyczyła wszystkich rodzajów mięs – wieprzowiny, wołowiny, drobiu i ryb. Ale tym, co najbardziej zainteresowała autorów, było odkrycie, że poziom spożycia mięsa wzrastał wraz z poziomem przywiązania do stereotypowych ról płciowych (silny mężczyzna / słaba kobieta).

Innymi słowy – mężczyźni, którzy skłaniali się ku „tradycyjnej męskości” i chcieli być postrzegani jako silni, samce alfa i „macho”, częściej sięgali po dania mięsne. Co ciekawe, dotyczyło to jedynie drobiu i wołowiny. W przypadku wieprzowiny i ryb takiej prawidłowości nie stwierdzono.

Odpowiedzi ankietowanych pokazały również, że im bardziej mężczyzna skłania się ku tradycyjnym podziałom płciowym, tym mniej jest skłonny do wypróbowania diety wegeteriańskiej czy choćby jednorazowego sięgnięcia po bezmięsny posiłek.

Wśród badanych były też kobiety, ale w tej grupie nie znaleziono związku między postrzeganiem ról płciowych a spożyciem mięsa. Zdaniem autorów wskazuje to, że jedzenie mięsa jest kulturowo związane z postrzeganiem męskości, a wielu współczesnych mężczyzn wciąż uważa wegetarianizm za „niemęski”.

Ziemia nie utrzyma mięsożerców

Choć wyniki badań są potwierdzeniem tego, co wielu z nas już podejrzewało, to autorzy podkreślają, że mają one istotne znaczenie dla przyszłych kampanii pro-wege. „Głębsze zrozumienie ról płciowych może być przydatne w ograniczeniu spożycia mięsa w celu poprawy zdrowia ludzkiego i zrównoważonego rozwoju środowiska” – czytamy na łamach czasopisma „Apetite”.

Odkrycie, co stoi za miłością mężczyzn do mięsa, może pomóc w zachęcanie konsumentów do przejścia na bardziej zrównoważoną i przyjazną dla środowiska dietę bezmięsną.

„Nasze odkrycia sugerują, że odejście od tradycyjnej męskości w postrzeganiu ról płciowych może prowadzić do zmniejszenia spożycia wołowiny i drobiu. Jest to szczególnie obiecujące w przypadku wołowiny, biorąc pod uwagę, że jej produkcja stanowi znacznie większe zagrożenie dla środowiska niż produkcja innych rodzajów mięsa” – podkreślają autorzy.

Szacuje się, że na świecie żyje 22 mld zwierząt hodowlanych. Aby je wykarmić, 33 proc. globalnych upraw zbóż (w tym 99 proc. upraw soi) jest przeznaczanych na paszę. Uprawy te skutkują produkcją gazów cieplarnianych, np. w rezultacie wytwarzania CO2 przez maszyny rolnicze. Z kolei dane prozwierzęcej organizacji PETA pokazują, że do wyprodukowania jednego średniej wielkości steka w całym procesie produkcji zużywa się ponad 3700 litrów czystej wody.

 

Źródło: Appetite.