Jedli tam ludzi i odprawiali rytuały. Przerażające sekrety jaskini

W latach 1892-1898 Richard Cox Gough eksplorował jaskinię, którą nazwano później od jego nazwiska. Położona na terenie angielskiego hrabstwa Somerset, okazała się skrywać szereg przerażających faktów.
Jedli tam ludzi i odprawiali rytuały. Przerażające sekrety jaskini

Kanibalizm bez wątpienia wzbudza negatywne emocje, szczególnie, gdy mowa o przedstawicielach naszego własnego gatunku. A takie właśnie zjawisko miało miejsce w jaskini Gougha. Zdaniem naukowców około 14 700 lat temu odprawiano tam różnego rodzaju rytuały i jedzono ludzi.

Czytaj też: Nekropolia sprzed 5000 lat imponuje bogactwem. Przeniosła archeologów do epoki miedzi

Wróćmy jednak do początków całej historii. Wspomniana jaskinia powstała około pół miliona lat temu. Sięga na głębokość 115 metrów, natomiast jej długość wynosi niemal 3,5 kilometra. Przepływająca tam rzeka, znana jako Cheddar Yeo, tworzy najbardziej rozległy tego typu podwodny system w całej Wielkiej Brytanii.

Naturalne cechy terenowe powstałe na przestrzeni setek tysięcy lat to jedno. Zupełnie inną kategorię stanowią pamiątki pozostawione tam przez ludzi. Prowadzone na miejscu wykopaliska doprowadziły do odnalezienia szczątków, które okazały się należeć do kilku osób. Chodzi między innymi o kości dwójki nastolatków oraz dziecka mającego w momencie śmierci około trzech lat.

Rytuały odprawiane w jaskini Gougha obejmowały jedzenie ludzkiego mięsa i przetwarzanie kości

Oczywiście sama obecność szkieletów nie musiała oznaczać niczego niezwykłego, wszak pochówki jaskiniowe stanowiły całkiem powszechną praktykę w czasach prehistorycznych. Bliższe oględziny szczątków wykazały jednak coś zastanawiającego. Archeolodzy zwrócili uwagę na charakterystyczne uszkodzenia kości, mogące wynikać z kanibalizmu.

Naukowcy dostrzegli bowiem na szczątkach ślady ugryzień. Zauważyli również pęknięcia, do powstania których mogło dochodzić celowo, a wszystko po to, by uzyskać dostęp do szpiku kostnego. Poza tym uczestnicy ekspedycji zidentyfikowali ślady cięć widoczne na szczątkach znalezionych w jaskini Gougha. Takie pozostałości mogły powstać na skutek oddzielania tkanek miękkich od kości. Być może najbardziej przerażającym aspektem przeprowadzonych badań było to, że znalezione na miejscu czaszki zostały przekształcone w coś przypominającego kubki lub miski. 

Czytaj też: Średniowieczny skarb znaleziony w naszym kraju. To dowód miłości sprzed wieków 

Mimo to naukowcy nie są pewni, co tak naprawdę się wydarzyło. Wątpliwości te biorą się z faktu, że nie widać oznak przemocy, która doprowadziłaby do śmierci osób objętych późniejszym kanibalizmem. Poza przerażającym scenariuszem, w którym ludzie ci zostali pojmani i zjedzeni niczym w horrorze, archeolodzy proponują także co najmniej dwa inne – nieco mniej niepokojące (choć wciąż bardzo nietypowe, patrząc na sprawę ze współczesnej perspektywy).

O jakie warianty chodzi? Po pierwsze, być może zmarłych z przyczyn naturalnych zjadano, gdy brakowało dostępu do jakiegokolwiek innego pożywienia, a ludzkie mięso pozostawało jedyną deską ratunku. Po drugie w grę mogły wchodzić rytuały religijne – ich uczestnicy zjadaliby najbliższych w związku z ówczesnymi praktykami pogrzebowymi. Tak przynajmniej sugerują wyniki szczegółowych analiz, na podstawie których naukowcy uznali, iż obróbką szczątków po śmierci zmarłych stanowiła nieodłączny element pochówków z epoki lodowcowej.