Sensacyjne odkrycie w Gerstewitz
Podczas przygotowań do budowy trasy energetycznej SuedOstLink zespół archeologów z Landesamts für Denkmalpflege und Archäologie Saksonii-Anhalt we współpracy z operatorem 50Hertz odsłonił dwanaście okrągłych jam. Każda miała od 2 do 3 metrów średnicy i sięgała 2,5 metra głębokości. Całość otaczał system rowów, co sugeruje celowe wydzielenie tej przestrzeni. Wnętrza skrywały niecodzienne znaleziska: fragmenty spalonych domostw, ceramikę oraz kości. Szczególne wrażenie robiła zawartość dwóch jam. W jednej stały dwa nienaruszone naczynia, najpewniej ofiarne dary. W innej leżała ludzka czaszka obok zwęglonych, anatomicznie ułożonych szczątków psa. Co ciekawe, brak śladów wietrzenia na czaszce wskazuje, że trafiła tam znacznie później niż kości psa.
Czytaj też: Słynny chiński cesarz i przepis na nieśmiertelność. Archeolodzy odnaleźli niesamowity dowód
To sugeruje, że jamy pozostawały otwarte podczas długotrwałych ceremonii rytualnych, lub że kości psa były przechowywane w innym miejscu przez dłuższy okres czasu — Dr. Oliver Dietrich, archeolog
W jeszcze innym miejscu, w przekształconej jamie wykorzystywanej dawnej w formie pieca, znaleziono szczątki dwóch osób. Stan kości wskazywał, iż ciała najpierw rozkładały się w innym miejscu, co potwierdza teorię o wieloetapowych obrzędach pogrzebowych. Te niezwykłe znaleziska wiążą się z kulturą Salzmünde, czyli lokalnym odłamem kultury pucharów lejkowatych, która między 3400 a 3050 rokiem p.n.e. zamieszkiwała tereny nad Soławą. Społeczność ta praktykowała nietypowe jak na owe czasy rytuały pogrzebowe. Zamiast standardowych pochówków, zmarłych często grzebano pod warstwami potłuczonej ceramiki i resztek spalonych domów. W grobach pojawiały się ślady przemocy, a osobne chowanie czaszek nie było wyjątkiem. Te skomplikowane praktyki wskazują na głębokie przekonania dotyczące życia po śmierci i kultu przodków. Choć niektóre interpretacje brzmią sensacyjnie, znaleziska z Gerstewitz wydają się potwierdzać tę wizję.
Psy w rytuałach. Duchowi pośrednicy czy ofiary?
Obecność psich szczątków w jamach budzi najwięcej pytań. Niektórzy badacze widzą w tym dowód na specjalną rolę tych zwierząt jako duchowych przewodników lub mediatorów między światami. Staranność ułożenia kości wydaje się potwierdzać tę tezę. W neolitycznych wierzeniach zwierzęta często symbolizowały zdolność przekraczania granic między sferami istnienia. Psy, jednocześnie bliskie ludziom i zachowujące dziką naturę, mogły uchodzić za idealnych pośredników. Skala odkrycia (dwanaście jam w jednym miejscu) sugeruje, że były to praktyki cykliczne, choć nie wiadomo, czy uczestniczyła w nich cała społeczność, czy tylko wybrani.
Czytaj też: Grodzisko na Śląsku skrywało tajemnicę sprzed 10 tysięcy lat. Archeolodzy wciąż nie mogą w to uwierzyć
Badacze widzą w intensyfikacji rytuałów reakcję na podwójny kryzys. Pod koniec IV tysiąclecia p.n.e. Europę Środkową dotknęło ochłodzenie klimatu i związana z nim niestabilność pogody. Dla rolniczej społeczności Salzmünde oznaczało to bezpośrednie zagrożenie bytu. Do tego doszedł napór kultury Bernburg z północy. W związku z tym badacze biorą pod uwagę scenariusz, że rytuały stanowiły pokłosie tego, iż ówcześni ludzie najwyraźniej szukali wsparcia u swoich przodków. Próby ich przywoływania poprzez czaszki, palenie domostw i składanie ofiar z psów wyglądają na naprawdę desperackie kroki. Przekształcanie przedmiotów codziennego użytku (jak piece) w artefakty rytualne pokazuje, jak głęboko sacrum przenikało ówczesną rzeczywistość. Odkrycie w Gerstewitz rzuca światło na ludzką zdolność tworzenia złożonych systemów wierzeń w odpowiedzi na ekstremalne wyzwania. Choć motywacje tych neolitycznych ludzi pozostaną tajemnicą, ich działania świadczą o uporczywej woli przetrwania i poszukiwaniu sensu w nieprzewidywalnym świecie.