Zjawiska nadprzyrodzone – skąd się biorą? “Omamy to czasem skutek nieszczelnego pieca lub… pleśni”

Jeśli w czasie urlopu zdarzy wam się trafić do nawiedzonego zamku i nagle poczujecie lodowaty powiew na ciele lub będziecie mieli wrażenie obecności czegoś – to niekoniecznie musi być zjawisko nadprzyrodzone.
Zjawiska nadprzyrodzone – skąd się biorą?  “Omamy to czasem skutek nieszczelnego pieca lub… pleśni”

Na dziedzińcu zamku w Dubiecku zapada zmrok. Ciemności spowijają park otaczający zamek, a nasz przewodnik opowiada o tutejszych du chach. Zamek nie bez przyczyny nosi miano zamku Diabła i Biskupa – to miejsce narodzin poety, biskupa i księcia Ignacego Krasickiego, ale także Stanisława Stadnickiego zwanego Diabłem Łańcuckim. Szlachcic ten siał postrach wśród sąsiadów, których najeżdżał, grabił i palił. Kres jego bandyckiej działalności położył Łukasz Opaliński, który w 1609 roku zdobył Łańcut i zabił Stadnickiego. Duch Diabła czasem widywany jest w Dubiecku. Straszy tu też duch karła, który przechadza się po zamarzniętej wodzie wokół zamku.

Prawdziwa panika ogarnia mnie, gdy po kolacji musimy przejść przez ciemny park do hotelu obok zamku. Nagle słyszę szelest, a w oddali majaczy biała plama. Czy spotkałam zamkowego upiora? Może powinnam udać się do psychiatry?

Zjawiska nadprzyrodzone – duża część nas w nie wierzy

Spotkanie z duchami może być sygnałem rozwijającej się choroby psychicznej np. schizofrenii. Ale najczęściej tak nie jest. Zresztą pojedyncze zdarzenie nie może być podstawą do postawienia diagnozy – pociesza mnie Justyna Szyburska, psychiatra z Centralnego Szpitala Klinicznego Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.

– Co to znaczy wierzyć w duchy? Wiara, jak mawiał mój tata, to przekonanie o prawdziwości jakiegoś twierdzenia. Ale wierzyć w duchy nie znaczy to samo, co je widzieć. Mimo że mamy XXI wiek, wiara w duchy wciąż jest zjawiskiem powszechnym. Deklaruje ją 45 proc. Amerykanów, 18 proc. przyznaje, że zdarzyło im się widzieć zjawę, a 29 proc. twierdzi, że ma kontakt ze zmarłymi – wynika z badań Pew Research Centre.

W sondażu Instytutu Badania Opinii RMF do wiary w zjawiska nadprzyrodzone przyznało się 58 proc. Polaków. – Czy duch zawsze jest klasyczną białą zjawą pobrzękującą łańcuchami? – zastanawia się dr Szyburska. Niekoniecznie. – Pacjenci, którzy do mnie trafiają, mówią o głosach np. zmarłych członków rodziny, a także o poczuciu czyjejś obecności – dodaje. Spostrzeżenia lekarki potwierdzają badania Jamesa Hourana, który poddał analizie prawie tysiąc relacji dotyczących spotkań z duchami. Klasyczne zjawy stanowiły zaledwie 1 proc. przypadków. Jedna trzecia badanych doświadczała wrażeń wizualnych, takich jak nagłe błyski światła czy mroczne cienie przesuwające się po pokoju. Co trzeci badany słyszał odgłosy kroków w pustym pokoju, szepty, stukanie. Pozostała jedna trzecia doznań dotyczyła poczucia obecności ducha, np. przeszywające zimne dreszcze.

 

– Większość tych doświadczeń może mieć racjonalne wytłumaczenie – mówi dr Szyburska. – Weźmy choćby omamy słuchowe. Co może je wywołać? – psychiatra rysuje wykres. Na początku skali umieszcza urazy mózgu np. spowodowane udarem. Dalej zaznacza choroby neurodegeneracyjne takie jak choroba Parkinsona czy Alzheimera, choroby psychiczne takie jak schizofrenia, choroba dwubiegunowa. Ale też zatrucia substancjami psychoaktywnymi – od narkotyków, dopalaczy, po alkohol. Do tego dochodzi siła sugestii, która sprawia, że nasz mózg interpretuje jako dziwne całkiem naturalne doznania.

Zjawisko nadprzyrodzone może wywołać piec, pleśń lub butelka

„Pewnego poranka usłyszałem kroki w pokoju na górze. Wbiegłem po schodach, ale nikogo nie zobaczyłem. Czasem, gdy położę się do łóżka, słyszę odgłosy dochodzące z pokojów – tak jakby ktoś przesuwał meble lub porcelanę. Czasem słychać gwizdy lub zawodzenie” – relacjonował pacjent, który zgłosił się doktora Williama Wilnera, znanego waszyngtońskiego okulisty.

Przypadek „pana H.” opisany w 1921 w „American Journal of Ophthalmology” zaczyna się jak klasyczny amerykański horror. W 1912 r. rodzina z dziećmi wprowadza się do dużego starego domu, który przez dziesięć lat stał opuszczony. Krótko po przeprowadzce zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Dom jest niepokojąco cichy. To szybko się zmienia. Rodzina zaczyna słyszeć kroki, szelesty, przesuwanie mebli. Jej członkowie skarżą się na silne migreny i zmęczenie. Budzą się w nocy z poczuciem, jakby ktoś ich dusił, zaczynają dostrzegać zjawy siedzące na brzegu łóżka.

„Pewnego poranka, gdy szedłem do jadalni, zobaczyłem na końcu korytarza kobietę o ciemnych włosach, ubraną na czarno. Kiedy się zbliżyłem – zniknęła” – relacjonował pan H. Rodzina kontaktuje się z byłymi właścicielami domu, którzy przyznają, że oni także doświadczali podobnych zjawisk, co stało się przyczyną ich przeprowadzki.

Gdy rodzinę odwiedza brat pana H., odkrywa, że stojący w piwnicy piec, który ogrzewa budynek, jest przestarzały. Lekarz, z którym pan H. się kontaktuje, potwierdza, że spaliny zamiast wydostawać się przez komin, trafiały do domu, podtruwając domowników tlenkiem węgla. Po wymianie pieca duchy znikają. – Zatrucie tlenkiem węgla może dawać takie objawy jak omamy słuchowe czy wzrokowe – potwierdza Justyna Szyburska.

Czasopisma medyczne opisują podobne przypadki zatruć tlenkiem węgla – np. 23-letniej kobiety, która będąc pod prysznicem zobaczyła ducha. Tu także zawinił nieszczelny piec. Nie jest to zresztą jedyna substancja, która może „wywoływać” duchy. Zespół Shane Rogers z amerykańskiego Clarkson University pokazał, że nadprzyrodzone objawy, takie jak irracjonalny lęk czy halucynacje, daje zatrucie toksycznymi zarodkami grzybów.

To może wyjaśniać, dlaczego duchy częściej objawiają się w starych budynkach, w których jest wilgotno i łatwiej o pleśń. – Omamy może wywoływać wiele substancji psychoaktywnych: narkotyki, dopalacze, alkohol – wylicza dr Szyburska. Najczęściej psychiatra ma do czynienia z majaczeniem alkoholowym. – Omamy mogą się pojawić np. po nagłym przerwaniu ciągu alkoholowego, gdy poziom alkoholu we krwi gwałtownie spadnie. Może też wystąpić halucynoza alkoholowa przy trwałym przyjmowaniu alkoholu – wyjaśnia. – Pacjenci widzą nie tylko klasyczne białe myszki, ale też duchy zmarłych.

Opowiadam lekarce o przypadku pacjenta, alkoholika chorego na parkinsona, który po przeprowadzce do domu po zmarłych rodzicach zaczął ich widzieć. – Tu na majaczenie alkoholowe nakładają się skutki uboczne przyjmowanych leków dopaminergicznych stosowanych w leczeniu parkinsona, które mogą wywołać psychozę – tłumaczy psychiatra. Podkreśla, że na majaczenie (niespowodowane alkoholem) szczególnie należy zwracać uwagę u osób starszych, ponieważ może być ono objawem toczącej się w organizmie infekcji, np. skąpoobjawowego zapalenia dróg oddechowych lub odwodnienia.

– Do szpitala, pacjenci z majaczeniem trafiają najczęściej po pierwszej fali upałów lub gdy włączane są w blokach kaloryfery. Objawy odwodnienia są różne – pacjenci widzą zmarłych, wydaje im się, że cofnęli się do czasów wojny – jednej z pacjentek rodzina jawiła się jako żołnierze Wehrmachtu – wylicza Szyburska. Objawy ustępują zazwyczaj po usunięciu przyczyny zaburzeń świadomości.

 

Infradźwięki mogą wywołać wrażenie obecności rzeczy nadprzyrodzonych

Doświadczanie zjawisk paranormalnych to jedno. – Pytanie, czy osoba, która doświadcza omamu, traktuje to jak normę, co może świadczyć o rozwoju choroby, czy szuka racjonalnego wyjaśnienia? – zastanawia się psychiatra. To drugie podejście zaowocowało odkryciem wielu zjawisk, które tłumaczą pojawianie się zjawisk nadprzyrodzonych.

Tak było w przypadku inżyniera Vica Tandy’ego z Law Coventry University. Pracownicy budynku, w którym mieściło się jego laboratorium, zaczęli doświadczać paranormalnych zjawisk. Jedna ze sprzątaczek po ujrzeniu zjawy rzuciła pracę. Sam Tandy pewnego sierpniowego wieczora dostrzegł niewyraźną postać wyłaniającą się z lewej strony, na skraju jego pola widzenia. Kilka dni później inżynier przyniósł do laboratorium swój floret, żeby go naprawić. Kiedy zamocował go w imadle, ten zaczął wibrować.

Zamiast obwiniać duchy, Tandy odszukał źródło zakłóceń – był to nowo zainstalowany potężny wentylator. Wytwarzał fale zwane infradźwiękami, czyli drgania o niskiej częstotliwości (poniżej 20 Hz) niesłyszalne dla ludzkiego ucha. Mogą one sprawiać, że ludzie mają dziwne odczucia: niepokój czy drganie pola widzenia.

PARALIŻ SENNY

Nie ma skutecznej metody zapobiegania tej przypadłości. Podobnie jak nie ma sposobu, żeby paraliż senny świadomie przerwać

Budzisz się, jesteś świadomy, ale nie możesz ruszyć ręką ani nogą. Co gorsza, doświadczasz uczucia duszenia, jakby ktoś lub coś usiadło na twojej klatce piersiowej. – Ludzie od wieków interpretowali to zjawisko jako atak demona sukkuba – mówi dr Szyburska. W Niemczech demon nosi nazwę Alpdruck („ucisk elfa”), Francuzi nazywają go cauchemar, a Japończycy kanashibar. Zjawisko jest powszechne – przynajmniej raz doświadczyło go ponad 40 proc. ludzi. To tzw. paraliż przysenny, stan występujący podczas zasypiania lub wybudzania objawiający się porażeniem mięśni przy jednoczesnym zachowaniu pełnej świadomości. Zjawisku towarzyszą omamy hipnagogiczne czy hipnopompiczne, dlatego możemy wtedy słyszeć głosy lub widzieć dziwne postacie. „Praca zmianowa, jet-lag, przemęczenie, deprywacja senna są czynnikami, które zwiększają prawdopodobieństwo zakłócenia cyklu snu i wystąpienia epizodu paraliżu sennego” – wyliczają Julia Santomauro i Christopher C. French, badacze z Goldsmiths University of London.

Tandy zauważył również, że w niektórych budynkach pewne naturalne zjawiska, jak wiatr poruszający konstrukcją dachu, mogą wytwarzać infradźwięki, które przypisuje się zjawiskom nadprzyrodzony,. W badaniach potwierdził obecność infradźwięków m.in. w nawiedzanej przez duchy XIV-wiecznej piwnicy w Coventry czy na zamku Warwick. Naukowcy wyemitowali dwukrotnie infradźwięki podczas koncertu fortepianowego w Liverpool Metropolitan Cathedral w 2002 roku. Następnie poprosili słuchaczy o opisanie wrażeń. 22 proc. badanych przyznało, że czuło niepokój w pewnych momentach koncertu.

Dr Justyna Szyburska zwraca uwagę, że powtarzalne dźwięki – np. mantry czy drgania wywołane poruszaniem mis – mogą silnie oddziaływać na ludzi. – Nie tylko wprowadzają w stan hipnozy, mogą też wywołać halucynacje, a nawet epizod psychotyczny – wylicza. Trafiali już do niej pacjenci w takich stanach wywołanych przez całonocne czuwanie, rekolekcje, medytacje. – Jeden z pacjentów, młody chłopak, wpadł w psychozę, w wyniku której rozdał wszystko, co miał. W jego przypadku obrzęd był wyzwalaczem choroby, potem zdiagnozowano u niego schizofrenię – mówi psychiatra.

 

Sugestia może sprzyjać przeżyciom nadprzyrodzonym

Prof. Richard Wiseman z brytyjskiego University of Hertfordshire jest jednym z najgorliwszych „łowców duchów” w świecie nauki. Pole do popisu ma ogromne, gdyż tylko w Wielkiej Brytanii (według portalu Haunted Britain) na milę kwadratową przypada aż pięć zjaw.

Wiseman wraz z Caroline Watt z Zakładu Parapsychologii na University of Edinburgh przebadali m.in. Hampton Court w Surrey. Straszy tam ponad 20 zjaw, m.in. „kobieta w błękitnej szacie”, która poszukuje swojego zaginionego dziecka, zjawa psa oraz duch królowej Katarzyny Howard ściętej w 1542 r. z rozkazu męża Henryka VIII.

„Po udzieleniu każdemu uczestnikowi badań (turystom zwiedzającym zamek) informacji na temat projektu wręczaliśmy mu plan piętra i prosiliśmy, aby po przejściu korytarzem [nawiedzanym przez Howard – przyp. aut.] postawił na planie znak x w miejscu, w którym przytrafiły mu się jakieś niezwykłe doznania” – relacjonuje Wiseman w książce „Paranormalność. Dlaczego widzimy to, czego nie ma”. Badacze stwierdzili, że „osoby, które wierzą w duchy, doświadczały znacznie więcej dziwnych wrażeń niż sceptycy”. Doznania nadprzyrodzone skupiały się w obszarach, które wcześniej pałacowy strażnik zaznaczył na planie jako miejsca pojawiania się ducha.

Nie bez przyczyny np. w miejscu, w którym badanym robiło się nagle zimno, naukowcy wykryli spadek temperatury o dwa stopnie. – Zadziałała tu siła sugestii. Prawdopodobne ludzie wierzący w zjawiska paranormalne skłonni byli sobie tłumaczyć przeciągi jako obecność ducha – tłumaczy dr Justyna Szyburska. Jak zauważa, atmosfera nawiedzonego zamku na pewno mocno wpływała na badanych. – Gdyby poczuli zimny wiatr między blokami na osiedlu, co najwyżej stwierdziliby: „ale wieje”.

Czy pole magnetyczne może sprzyjać doznaniom nadprzyrodzonym?

Siła sugestii może też potęgować dziwne odczucia związane z działaniem pola magnetycznego. Jak dowodzi Michael Persinger, profesor neurobiologii z Consciousness Research Lab na Laurentian University w Kanadzie, pewne wzorce aktywności pól elektromagnetycznych – zarówno naturalnych, jak i emitowanych przez instalacje elektryczne czy linie wysokiego napięcia – mogą uczynić mózg bardziej podatnym na halucynacje.

W ramach swoich badań wywołuje u uczestników „nawiedzenia” za pomocą specjalnego hełmu, który generuje wokół głowy słabe pole magnetyczne. Następnie badani proszeni są o wypełnienie kwestionariusza, w którym mogą zaznaczyć, czy podczas próby mieli wrażenie np. czyjejś obecności, słyszeli dziwne dźwięki czy czuli zapachy. Persinger twierdzi, że takich doznań nadprzyrodzonych doświadcza 80 proc. badanych. Badaczka zjawisk paranormalnych Sue Blackmore miała wrażenie, jakby „ktoś ją chwycił za nogę i ciągnął po ścianie”, a autorka książek popularnonaukowych Mary Roach usłyszała m.in. wycie policyjnego radiowozu (relację można przeczytać w jej książce „Duch. Nauka na tropie życia pozagrobowego”).

Niestety kolejne eksperymenty pokazały, że nawiedzenia, których doświadczają badani, mają swoje źródło nie tyle w sile pola magnetycznego, ile w sile sugestii. W eksperymencie „The Haunt” przeprowadzonym w 2009 r. przez zespół psychologa Chrisa Frencha z londyńskiego Goldsmiths College naukowcy przy pomocy architekta Usmana Haque zbudowali specjalny pokój nawiedzeń.

 

W niektórych miejscach badacze poukrywali głośniki generujące infradźwięki lub pole magnetyczne. 79 studentów po spędzeniu godziny w pokoju zrelacjonowało swoje wrażenia. Trzy czwarte badanych doświadczało odczuć takich jak zawroty głowy, bycie poza ciałem, a nawet… podniecenie seksualne, mimo że tylko w połowie przypadków badacze uaktywnili źródło pola magnetycznego czy infradźwięków.

Miejsca doświadczania dziwnych zjawisk nie pokrywały się z tymi, gdzie umieszczono źródła mające je wywoływać. – Ludzie są podatni na sugestię. Gdy zasugerowano im, że powinni coś odczuć, zaczęli to odczuwać – tłumaczy dr Szyburska. – Siła sugestii jest tak wielka, że zdarzało się, że pacjent widzący duchy indukował swoich bliskich i oni też zaczęli je widzieć.

Niektóre kultury są bardziej skłonne do akceptacji zjawisk nadprzyrodzonych

Podatność na sugestię rośnie w sytuacjach traumatycznych. – W okresie żałoby po stracie bliskiej osoby pacjenci często opowiadają, że ta osoba przyśniła im się lub że widziały ją np. w jej ulubionym parku – wylicza Justyna Szyburska. Tego typu doświadczenia są całkowicie naturalne.

– Często wręcz pomagają nam wyciszyć się. Widok ukochanej babci, która we śnie uśmiecha się i mówi, że tam po drugiej stronie jest jej dobrze, może przynieść nam ukojenie. Doświadczenie obcowania z duchami przodków, którzy są gdzieś w pobliżu, sprawują niewidoczną opiekę, towarzyszy nam od wieków i występuje w wielu kulturach. W niektórych, jak nasza, zjawisko to jest mniej akceptowalne i ludzie niechętnie przyznają, że czegoś takiego doświadczyli, ale w innych krajach, jak Meksyk czy Japonia, zjawisko duchów, które współegzystują z nami, jest naturalne. Świetnie pokazuje to książka, którą teraz czytam, „Yūrei. Niesamowite duchy w kulturze japońskiej” – mówi Justyna Szyburska.

Jej autor Zack Davisson opisuje przerażenie, jakiego doznali z żoną, gdy w ich japońskim domu na suficie zaczęli dostrzegać np. czerwone ślady dziecięcych rączek. Tymczasem dla ich japońskich znajomych sytuacja była całkiem naturalna, kwitowali to krótkim: „Aaaa… yūrei ga deteru” („Tutaj jest yūrei”).

Niezależnie od tego, czy dana kultura akceptuje obecność zjawisk nadprzyrodzonych, czy nie – nie można problemu bagatelizować, mówiąc, „Co to komu szkodzi, że słyszy czasem jakieś głosy”. – Zjawisko to jest źródłem cierpień dla chorych. Kto nie wierzy, niech spróbuje na YouTubie posłuchać, jak brzmią halucynacje słuchowe, które puszczam studentom. Te głosy mogą wyśmiewać, wyszydzać czy kazać pacjentowi zrobić krzywdę sobie lub bliskim. Miałam przypadki osób, które pod wpływem głosów duchów głodziły się albo tak głęboko wchodziły w urojenie, że jeśli otoczenie nie było skłonne dzielić z nimi irracjonalnego przeświadczenia, gotowe były popełnić samobójstwo – mówi Szyburska.

Do dziś zastanawiam się, czym było „coś białego”, co zamajaczyło mi w krzakach w Dubiecku. Może po prostu był to pływający po wodzie łabędź? Cóż, nawet gdyby nasz przewodnik wpadł na pomysł ubarwienia naszej wycieczki, przebierając się za ducha – mógłby się srodze zawieść.

Tak było w przypadku Tony’ego Cornella. Ów badacz zjawisk nadprzyrodzonych w cyklu eksperymentów przebrany za zjawę próbował zwrócić na siebie uwagę przechodniów, strasząc po zmroku w parku w Cambridge, a następnie na tamtejszym cmentarzu.

Mimo że „minęło go około 90 samochodów, 40 rowerzystów i 12 pieszych, jedynie cztery osoby zauważyły zjawę. Z dwiema z nich przeprowadzono rozmowę. Jedna powiedziała, że według niej duch występuje w jakimś projekcie artystycznym, druga, że człowiek owinięty prześcieradłem najwyraźniej jest stuknięty” – relacjonuje Richard Wiseman w „Paranormalności”. I dodaje: „Jeśli zmarli rzeczywiście przechadzają się wśród nas, powinni pomyśleć o założeniu dobrze widocznej kamizelki odblaskowej”.

Więcej:duchy