Mowa o dronach podwodnych SG-1 Fathom, produkowanych przez europejską firmę z branży obronności Helsing. Urządzenia zostały pierwotnie stworzone do monitorowania aktywności wielorybów w celach badawczych i zbierania danych o warunkach morskich. Ich kolejnym zastosowaniem jest wczesne ostrzeganie o obecności łodzi podwodnych w miejscach, gdzie nie powinno ich być.
Lura lepsza niż sonar
System o nazwie Lura inspirowany był echolokacją delfinów. Podobnie jak one, wykorzystuje dźwięk pod wodą, by rozpoznawać obiekty. Na dronach zamontowane zostały pasywne czujniki fal akustycznych. Dzięki temu mogą one nasłuchiwać tego, co dzieje się pod wodą. Dzięki temu, że drony same nie emitują dźwięków (w przeciwieństwie do „klikających” delfinów i aktywnych sonarów), są szalenie dyskretne.
Czytaj też: Dzięki nim wojskowe drony będą walczyć z Chinami nawet w czasie pokoju
Co więcej, ich precyzja pozwala nie tylko na rozpoznanie typu obiektu (na przykład odróżnianie od siebie klas łodzi podwodnych), ale też na rozróżnianie sygnatur dźwiękowych pojedynczych jednostek. To oznacza, że można w czasie rzeczywistym śledzić ruchy konkretnego celu. Operatorzy sonarów tego nie potrafią i pracują znacznie wolniej.
Drony SG-1 Fathom mogą poruszać się razem jak ławica ryb (albo stado delfinów) i w ten sposób patrolować głębiny. Mogą też czekać w miejscu i zamienić się w stacjonarne sensory. Akumulatory drona wystarczą na nawet 3 miesiące nieprzerwanej pracy. Urządzenie ma 195 cm długości, średnicę 28 cm i waży 60 kg. Pod wodą może poruszać się z prędkością 1-2 węzłów.

Lura to także, a może przede wszystkim, platforma programowa. Podstawą jest model sztucznej inteligencji, trenowany na danych akustycznych z głębin mórz i oceanów, zbieranych przez kilka dekad. Duży model akustyczny pracuje na dronach, co pozwala im autonomicznie rozpoznawać obiekty i od razu reagować. Po wykryciu zagrożenia urządzenie wynurza się, by jego antena znalazła się nad wodą, i wysyła gotowe informacje do operatora. Oczywiście model jest wciąż dokształcany na nowych danych.
Drony w Królewskiej Marynarce Wojennej
Brytyjska Królewska Marynarka Wojenna zapowiedziała, że planuje wdrożenie tych bezzałogowych łodzi podwodnych do systemu bezpieczeństwa. Warto wiedzieć, że SG-1 Fathom nie są przeznaczone do misji taktycznych i nie mają żadnej broni, a jedynie nasłuchują.
Czytaj też: Drony z żaglami ruszą w morze. Tak Australia dba o bezpieczeństwo
Te urządzenia strażnikami Bałtyku i kanału La Manche. Tam zadbają między innymi o bezpieczeństwo podmorskich kabli telekomunikacyjnych, zapewniających między innymi dostęp do internetu wielu miastom Europy. To zadanie o szczególnym znaczeniu. Od 2022 roku rosyjska flota przeprowadza tam akcje sabotażu infrastruktury krytycznej, niszcząc światłowody, gazociągi i przewody energetyczne. To zmusza państwa NATO do czujności.
„Konstelacja” dronów z czujnikami akustycznymi Lura ma stworzyć dyskretne i skuteczne narzędzie do wczesnego ostrzegania, zdolne pracować bez przerwy. Nie ma też potrzeby, by ich pracę nadzorowała grupa operatorów – wystarczy jedna osoba, która odbierze gotowy komunikat o zagrożeniu. Urządzenia są przy tym relatywnie tanie, co na pewno będzie korzyścią dla Królewskiej Marynarki Wojennej.
Kolejną korzyścią z wdrożenia floty dronów jest zniechęcanie do działań w wodach europejskich. To również dobra obrona, gdy w grę wchodzi bezpieczeństwo infrastruktury krytycznej, znajdującej się w Bałtyku i kanale La Manche.