Robi się tłoczno. Sonda krążąca wokół Księżyca fotografuje przelatującą obok inną sondę

W kwietniu na orbicie wokół Księżyca doszło do spotkania dwóch sond kosmicznych, które z orbity fotografują i badają powierzchnię naszego jedynego naturalnego satelity. To chyba najlepszy dowód na to, że przestrzeń wokół Księżyca staje się domeną szeroko pojętej eksploracji. To rodzi nadzieję na to, że bliskie są już czasy, w których na powierzchni Księżyca będą stale przebywali astronauci, badacze, geolodzy, czy w końcu górnicy prywatnego sektora górnictwa kosmicznego.
sonda LRO
sonda LRO

Już od 2009 roku na orbicie wokół Księżyca znajduje się już dzisiaj legendarna sonda kosmiczna Lunar Reconnaissance Orbiter. Na przestrzeni ostatnich czternastu lat sonda sfotografowała 100 procent powierzchni Księżyca z rozdzielczością 100 metrów na piksel, przy czym historyczne już miejsca lądowania misji Apollo nawet z dokładnością do 50 centymetrów na piksel. Dzięki temu udało się jej sfotografować materiały i pojazdy pozostawione przez astronautów na powierzchni Księżyca ponad pół wieku temu. Oprócz tego sonda fotografowała także chińskie łaziki przemierzające regolitową pustynię Srebrnego Globu. Wszystko wskazuje na to, że zapasy paliwa na pokładzie LRO wystarczą jeszcze co najmniej na trzy lata. W tym czasie naukowcy planują wykorzystać orbiter między innymi do badania miejsc, w których w przyszłości wylądują pierwsze w tym wieku załogowe misje księżycowe realizowane w ramach programu Artemis.

Czytaj także: Ludzie na Księżycu: co widzieli pół wieku temu i co zobaczą za kilka lat

Tak się jednak składa, że kilka tygodni temu sonda Lunar Reconnaissance Orbiter została sfotografowana przez przelatującą w pobliżu inną sondę kosmiczną. Spotkanie, bo chyba tak można to nazwać, było naprawdę bliskie. Obie sondy zbliżyły się do siebie na orbicie wokół Księżyca na odległość zaledwie 18 kilometrów.

Uwaga, patrzy na Ciebie koreańska sonda Danuri

Drugą sondą biorącą udział w okołoksiężycowym szczycie była południowokoreańska sonda Danuri, która dotarła na orbitę wokół Księżyca w połowie grudnia 2022 roku. To pierwsza księżycowa sonda wysłana przez Koreański Instytut Badań Kosmicznych (KARI). Na pokładzie sondy znajduje się zbudowana przez specjalistów z NASA kamera ShadowCam. Jak sama nazwa wskazuje, kamera przeznaczona jest do fotografowania wiecznie zacienionych obszarów we wnętrzu kraterów znajdujących się w okolicach biegunów Księżyca. Choć kamery sondy LRO mają lepszą rozdzielczość, to nie są w stanie przeniknąć czerni tych obszarów. ShadowCam jako pierwsza kamera na orbicie Księżyca jest w stanie dostrzec powierzchnię najciemniejszych miejsc na Księżycu.

Źródło: NASA/KARI/ShadowCam

Czytaj także: Tam będą spacerowali astronauci. Koreańska sonda przesyła fenomenalne zdjęcia bieguna Księżyca

To właśnie dzięki tym niezwykłym zdolnościom fotografowania obiektów ukrytych w ciemnościach, kamera ShadowCam była w stanie sfotografować mknącą obok niej sondę LRO. Do spotkania doszło nad tą stroną Księżyca, na której akurat trwała księżycowa noc. Wykonanie zdjęcia wymagało poważnych przygotowań. Prędkość względna obu sond kosmicznych wynosiła 11 447 km/h. Operatorzy obu sond tak ustawili LRO, aby jej radiator, panele słoneczne i antena dużego zysku były wyraźne oświetlone przez Słońce. Na wynikowym zdjęciu sonda została sfotografowana czterokrotnie. Dopiero komputerowa obróbka pozwoliła stworzyć końcowy obraz sondy.

Warto tutaj przyznać, że na orbicie okołoziemskiej do takich bliskich przelotów dochodzi wiele razy dziennie. Zazwyczaj w takim przypadku sytuacja jest monitorowana przez inżynierów na Ziemi, których zadaniem jest niedopuszczenie do zderzenia satelitów. Takie zdarzenie mogłoby doprowadzić do zamiany dwóch satelitów w dwie chmury składające się z tysięcy odłamków, nad którymi nikt nie miałby kontroli, a które zagrażałyby wszelkim innym sondom, które znalazłyby się na ich drodze. Z drugiej strony, zaledwie kilka dni temu satelita obserwacyjnych firmy Maxar wykonał z bliska zdjęcia amerykańskiego satelity Landsat 8.

Naukowcy wskazują, że technologia tego typu może przydać się do oceny stanu satelitów, które np. przestały kontaktować się z Ziemią czy uległy usterce. Jednak Ziemia to Ziemia, a Księżyc to Księżyc. Skoro na orbicie wokół Księżyca robi się tłoczno, to być może faktycznie – jak mówi Elon Musk – powoli zaczynamy kroczyć w kierunku cywilizacji międzyplanetarnej.

Więcej:księżyc