Stopień odchylenia uszu, a nawet rodzaj uzębienia. Kiedyś o wyborze męża decydowała fizjonomika

„Małe, tępo zakończone nosy męskie zawsze są objawem słabości i niedostatku przymiotów duchowych”. Fizjonomiczne teorie w XIX w. stały się tak popularne, że miały wpływ na praktyczne życie. Na przykład Karolowi Darwinowi odmówiono kiedyś wstępu na statek tylko dlatego, że miał zły kształt nosa. Jak przekładało się to na wybór męża?

Dziewiętnasty wiek należał do fizjonomiki. Ta pseudonauka, mająca swoje korzenie jeszcze w starożytności, prawdziwy renesans zawdzięcza szwajcarskiemu pastorowi Johannowi Lavaterowi, który twierdził, że na podstawie wyglądu twarzy można odczytać charakter, usposobienie, moralność, a nawet przyszłość człowieka. W swoich pracach Lavater pokazywał, jak na podstawie wyglądu rozpoznać szlachcica, chłopa, zbrodniarza czy człowieka świątobliwego. Z czasem do fizjonomiki zaczęto dorabiać argumenty rzekomo naukowe i pseudoracjonalne.

Twierdzono na przykład, że poszczególne fragmenty kory mózgowej odpowiadają za różne cechy charakteru, w związku z czym, aby znaleźć klucz do usposobienia danego człowieka, wystarczy przeanalizować kształt czaszki (a co za tym idzie – rozkład kory mózgowej).

Fizjonomiczne teorie stały się tak popularne, że miały wpływ na praktyczne życie. Karolowi Darwinowi odmówiono kiedyś na przykład wstępu na statek tylko dlatego, że miał zły kształt nosa. W Polsce szał na fizjonomikę wywołały m.in. prace niemieckiego lekarza dr. Gerlinga Reinholda. W wydanej przez Bratnią Pomoc głośnej książce „Mężczyzna, którego na męża wybierać niewolno! Jakich mężczyzn unikać należy. Wskazówki i ostrzeżenia dla dziewcząt”  uczył on, jak rozpoznać dobrego kandydata na męża, ale też jakich facetów należy unikać jak ognia. Jakie rady miał dr Reinhold dla emancypujących się właśnie kobiet?

„Zważajcie na dobrze zbudowaną, sklepioną klatkę piersiową, a wykluczcie męża o wąskiej piersi. Budowa piersi ściśle wiąże się ze zdrowiem i charakterem. (…) Bujny porost piersi jest objawem silnie rozwiniętej męskości i żywej siły płodzenia. Gładkość świadczy przeciwnie i zarazem o większej miękkości serca. Gęste, wprost dzikie owłosienie przemawia za mocną, mało opanowaną zmysłowością i nadaje ciału zwierzęcego wyglądu.

Najlepiej i najwyraźniej można rozpoznać właściwości charakteru i zdolności z ukształtowania głowy i wyrazu twarzy. Miarodajny jest rozmiar kąta twarzy. Duchowo upośledzone istoty noszą piętno swego ubóstwa w rysach twarzy. Osobliwe zmarszczki zgoła odmienne od zmarszczek spowodowanych troskami, wzrok naprężony, niemal zdziwiony lub też mgliste i ospale patrzące oko zdradzają brak bystrości. (…) Podobnież można i z kształtu poszczególnych narządów głowy wyciągnąć wnioski o zewnętrznej istocie człowieka. (…) Małe, tępo zakończone nosy męskie zawsze są objawem słabości i niedostatku przymiotów duchowych; tępe a grube świadczą zazwyczaj o przewadze materjalizmu i zmysłowości, natomiast nos sępi lub małpki zdradza wewnętrzną dysharmonję i złe przymioty”.

Dr Reinhold miał też rady mniej szamańskie. Ostrzegał na przykład przed jedynakami, ale też osobami pochodzącymi z patologicznych rodzin: „Mąż jedynak będzie egoistą, ceniącym nade wszystko dobro własne. W dodatku zbytnia miękkość w wychowaniu wytwarza także podkład do histerji i nerwowych zaburzeń, dziwactwa i anormalności”. (…) „Ponieważ dzieci pijaka zawsze bywają zagrożone, powinna każda dziewczyna się zastanowić nad ewentualnym zaślubieniem syna takiego ojca, lub zgoła pijackiej pary. Bowiem pląsawica (choroba św. Wita), zaburzenia nerwowe, głuchota, epilepsja i inne kurczowe stany, równie jak zaburzenia duchowe i umysłowe, zagrażają nawet jeszcze wnukom pijaków. Jest także udowodnione dziedziczenie przez dzieci i wnuki raka, zaburzeń umysłowych, drzy (artretyzmu), reumatyzmu, skłonności do nadmiernej tuszy, cukrzycy itd.”.

Z czasem teorie fizjonomiczne zamieniły się w eugenikę, a nawet rasizm. A niegroźne z pozoru stereotypy, takie jak ten, że niebieskie oczy cechują flegmatyków, a rudym nie można do końca wierzyć, wyewoluowały w groźne teorie nazistowskie. To przecież hitlerowcy mierzyli czaszki i analizowali kształt głowy, dzieląc w ten sposób ludzi na wyższe i niższe rasy. Dlatego po II wojnie światowej fizjonomika niemal całkowicie upadła.

Paradoksalnie, w ostatnich latach pojawiają się opracowania naukowe przywracające słuszność niektórych zapomnianych teorii. Okazało się na przykład, że kształt głowy mężczyzny zależy w znacznym stopniu od poziomu testosteronu, a ten z kolei wpływa na poziom agresji. Potwierdza się to w codziennym życiu. Badania psychologów ewolucyjnych Davida Fredericka i Martie Haselton wykazały na przykład, że kobiety automatycznie postrzegają umięśnionych facetów jako dominujących i agresywnych. Szczupła sylwetka stanowi natomiast dla nich sygnał wierności i oddania. To w sumie pocieszające. Żeby więc mieć powodzenie u pań, niekoniecznie trzeba chodzić na siłownię.