Sztuczna inteligencja w lotnictwie! Rewolucja dzieje się na naszych oczach

Amerykańską armię czeka największa rewolucja w historii. Sztuczna inteligencja wchodzi na pokład kolejnych maszyn, a F-35 ma ostatnim “załogowym” myśliwcem. Czy aby na pewno?
Czy sztuczna inteligencja zastąpi pilotów? /Fot. Collins Aerospace

Czy sztuczna inteligencja zastąpi pilotów? /Fot. Collins Aerospace

Pentagon coraz chętniej korzysta z usług bezzałogowych aparatów latających, a pojawienie się autonomicznych myśliwców jest tylko kwestią czasu. Zdolność do samodzielnego lotu i reagowania na otaczające warunki jest możliwa, a sztuczna inteligencja wykazała się dużą sprawnością w walce powietrznej w symulacjach przeciwko załogowym myśliwcom.

Czytaj też: F-16 z nowym uzbrojeniem. To śmiertelne zagrożenie dla wroga

Amerykanie przygotowują swój nowy myśliwiec 6. generacji NGAD (Next Generation Air Dominance) i bombowiec B-21 Raider do misji bezzałogowych. Kilka lat temu były sekretarz marynarki wojennej Ray Mabus powiedział, że F-35 będzie prawdopodobnie ostatnim “załogowym” myśliwce, co wyraźnie wskazuje na pokładanie wiary w sztuczną inteligencję i technologie autonomiczne.

Sztuczna inteligencja wsparciem pilota, nie jego zastępstwem

Na tę chwilę wypuszczenie do boju myśliwców zarządzanych przez sztuczną inteligencję wydaje się mało realne, ale optymalne jest podejście “hybrydowe”. Mowa oczywiście o sytuacji, w której za sterami myśliwca wciąż siedzi człowiek, ale ma on pełne wsparcie bojowe przez systemy sztucznej inteligencji, głównie dotyczące analizy dotyczącej potencjalnych celów, ale i podejmowanych decyzji.

Czytaj też: Dlaczego bombowce B-2 Spirit były uziemione przez pół roku?

Na ten moment człowiek wydaje się być niezbędny zarówno na sali operacyjnej, jak i za sterami myśliwca, gdyż raz na jakiś czas zdarzają się sytuacje, w których konieczna jest improwizacja. Czy nawet najlepsze algorytmy zdecydowałyby się na awaryjne wodowanie lotu US Airways 1549, kiedy to Chesley Sullenberger wylądował na nieoblodzonej tafli rzeki Hudson? Czy robot chirurgiczny poradziłby sobie podczas operacji z nietypową malformacją lub wariantem anatomicznym, który nie został opisany w podręcznikach do medycyny? Każdy może odpowiedzieć sobie na te pytania sam, ale wydaje się, że człowiek wciąż powinien być sercem i duszą samolotów, które potencjalnie mogą siać śmierć.

Sztuczna inteligencja na pokładzie B-21 Raider? Takie opcje są już testowane /Fot. US Air Force

Powodem, dla którego nadal będzie istniało zapotrzebowanie na załogowe myśliwce, pomimo szybkiego postępu w zakresie obliczeń, podejmowania decyzji i autonomii opartych na sztucznej inteligencji, jest to, że istnieją atrybuty unikalne dla ludzkiego poznania, których komputery po prostu nie są w stanie odtworzyć, np. emocji czy intuicji (związanych ze wspomnianym improwizowaniem).

Dominującym konsensusem wśród twórców broni jest to, że optymalne podejście musi obejmować połączenie zarówno ludzkich zdolności decyzyjnych, jak i analizy komputerowej opartej na sztucznej inteligencji. Oba są potrzebne, a ich połączenie jest postrzegane jako największa rewolucja w historii technologii militarnych, która dopiero nadejdzie.

Przyszłe myśliwce będą coraz bardziej naszpikowane elektroniką i systemami sztucznej inteligencji, ale wciąż znajdzie się w nich miejsce dla ludzkich pilotów. Kluczowe wydaje się zapewnienie im jak najlepszej ochrony, np. przez obecność autonomicznych jednostek wspierających. Siły Powietrzne USA już teraz budują coś, co nazywają Collaborative Combat Aircraft (CCA), a są to zasadniczo drony, które będą latać jako wsparcie dla załogowego myśliwca NGAD 6. generacji. Sztuczna inteligencja nie wyprze człowieka z pokładu tych samolotów, ale może go wesprzeć w niewyobrażalnym do tej porze zakresie.