Tajemnica Betelgezy rozwiązana. Wiemy już, dlaczego gwiazda zgasła

Kiedy Betelgeza zaczęła w 2019 roku przygasać, zmianę widać było z Ziemi gołym okiem. Naukowcy dwa lata głowili się, co dzieje się z drugą najjaśniejszą gwiazdą w konstelacji Oriona

Okresowe przygasanie Betelgezy nie jest niczym dziwnym. Od dawna wiadomo, że obserwowana jasność gwiazdy zmienia się w okresie od pół roku do sześciu lat i waha się pomiędzy 0,5 a 1 magnitudo (to jednostka miary stosowanej do obliczania blasku gwiazd).

Jednak w 2019 r. Betelgeza przygasła znacznie bardziej. Do początków 2020 r. jej blask zmniejszył się aż o dwie trzecie. Tym samym z dziesiątej najjaśniejszej gwiazdy na nocnym niebie spadła na pozycję dwudziestą. Było to najniższe miejsce od początku trwających ponad sto lat pomiarów.

Co więcej, na zdjęciu wykonanym przez Very Large Telesope wyraźnie widać było, że gwiazda pociemniała w swojej dolnej części i zmieniła kształt na bardziej owalny.

W lutym ubiegłego roku Betelgeza ponownie zaczęła jaśnieć. Od kwietnia świeci już swoim normalnym blaskiem. Dla astronomów była to nie lada gratka, bowiem pierwszy raz mogli obserwować, jak gwiazda zmienia swój blask niemal na żywo, z tygodnia na tydzień. Co działo się z Belegezą na przełomie 2019 i 2020 roku?

Zagadka Betelgezy wyjaśniona

Zespół astronomów opublikował właśnie nowe zdjęcia powierzchni gwiazdy wykonane w tamtym okresie przez Very Large Telescope należący do Europejskiego Obserwatorium Południowego w Chile. W zamieszczonej w „Nature” pracy naukowcy sugerują, że Betelgezę przysłonił obłok pyłu, który powstał w wyniku spadku temperatury na jej powierzchni.

Betelgeza jest czerwonym nadolbrzymem. Gwiazdy tego typu są dość niespokojne. Ich powierzchnia potrafi się zmieniać, gdy docierają na nią gigantyczne bąble gazów. Analizując zdjęcia Betelgezy astronomowie doszli do wniosku, że gwiazda wyrzuciła na powierzchnię właśnie taki bąbel.  

Jak powstaje gwiezdny pył

Co się działo dalej? Naukowcy policzyli, że gazy oddalały się od powierzchni gwiazdy z prędkości sięgającą 322 tys. km na godzinę. Gdy były już miliony kilometrów nad nią, schłodziły się, a znajdujące się w nich cięższe pierwiastki (takie jak krzem) skondensowały (czyli przeszły ze stanu skupienia gazowego w stały). Tak powstał obłok pyłu, co przysłoniło blask gwiazdy.

– Pierwszy raz byliśmy świadkami powstawania gwiezdnego pyłu – żartuje Miguel Montargès, szef zespołu badawczego. – Pył wyrzucany przez chłodniejsze gwiazdy będące na końcu swojej ewolucji, czego byliśmy świadkami, może stać się budulcem planet i życia – dodaje Emily Cannon, współautorka pracy.

Betelgeza wybuchnie jako supernowa. Ale jeszcze nie teraz

Spadek jasności Betlegezy wzbudził sensację. Czerwone nadolbrzymy kończą swój żywot w spektakularnych wybuchach supernowych. Astronomowie sądzą, że gwiazdę czeka to w przeciągu najbliższych stu tysięcy lat. Rzecz jasna nie wiadomo, kiedy dokładnie, ale każdy spadek jasności może zwiastować początek takiego nadzwyczajnego spektaklu.

Spektaklu – bowiem gdy Betelgeza  wybuchnie jako supernowa, stanie się jaśniejsza niż Księżyc i z łatwością będzie dostrzegalna nawet w dzień. Takiego wybuchu w naszej Galaktyce nie obserwowano od 1604 roku, kiedy w gwiazdozbiorze Wężownika wybuchła supernowa opisana przez Johannesa Keplera w dziele “De Stella Nova”. Przed nią w 1572 roku Tycho Brache zaobserwował supernową w gwiazdozbiorze Kasjopei.

Choć spadek blasku Betelgezy nie zwiastował jeszcze tak dramatycznego zjawiska, był jednak ekscytujący dla astronomów, zarówno amatorów, jak i naukowców. – Gdy patrzymy na migoczące światła na nocnym niebie, gwiazdy wydają się wieczne. Przygaśnięcie Betelgezy rozwiewa tę iluzję – mówi Emily Cannon.

Kosmos, wbrew pozorom, jest pełen dynamicznych zjawisk.

Źródło: Nature.