Doskonałe zachowanie dzięki naturze
Kluczem do sukcesu okazało się beztlenowe środowisko torfowiska. Brak tlenu skutecznie zahamował procesy rozkładu, działając jak naturalny konserwant. Dzięki temu drewniane elementy konstrukcji zachowały się w stanie umożliwiającym szczegółowe badania. To rzadkość w archeologii, gdzie organiczne materiały zwykle ulegają destrukcji. System składał się z bali, pali i plecionek, tworząc swego rodzaju pomosty i kładki. Datowanie radiowęglowe wskazuje na dwa okresy intensywnego użytkowania: między 3300–2900 p.n.e. oraz 2900–2600 p.n.e. To świadczy o tym, że miejsce to było ważne dla lokalnej społeczności przez pokolenia.
Czytaj też: Studenci odnaleźli tajemniczy wrak w rzece. Nie mieli świadomości, jak ważne jest ich odkrycie
W pobliżu konstrukcji znaleziono mnóstwo “orzechów wodnych” – owoców rokitnika, które stanowiły podstawę diety tamtejszej ludności. Te kolczaste owoce o twardej skorupie były bogatym źródłem składników odżywczych i mogły być spożywane na różne sposoby.
Rokitnik to rodzima, kolczasta roślina o bogatych w składniki odżywcze jagodach. Poprzednie badania wykazały, że jagody były podstawowym źródłem pożywienia neolitycznych społeczności łowców-zbieraczy
Archeolodzy odkryli również plecionki z gałęzi, które prawdopodobnie służyły jako kosze do przenoszenia zebranych plonów lub jako pułapki na ryby. Znaleziono także ślady dawnych palenisk oraz pozostałości małego budynku na słupach, który mógł pełnić funkcję miejsca przetwarzania i przechowywania orzechów.
Kto zbudował te konstrukcje?
Analiza okresów użytkowania sugeruje, że za najstarsze ślady mogą odpowiadać przedstawiciele kultury pucharów lejkowatych, podczas gdy późniejsze – kultury ceramiki dołkowo-grzebykowej. To intrygujące, że różne grupy korzystały z tego samego miejsca przez setki lat. Oczywiście nie ma co dokonywać jednoznacznych przypisań kulturowych, ponieważ neolit to wciąż terra incognita dla archeologów, a wiele interpretacji opiera się na poszlakach aniżeli bezpośrednich dowodach. Jesienią i zimą 2025 roku planowane są szeroko zakrojone badania na obszarze 36 000 metrów kwadratowych. Co ciekawe, projekt zakłada nowoczesne podejście do dokumentacji – prace będą rejestrowane i udostępniane w mediach społecznościowych, a po zakończeniu badań powstanie cyfrowa rekonstrukcja 3D całego stanowiska. Taka dokumentacja to nie tylko gadżet technologiczny. Pozwoli ona zachować odkrycia dla przyszłych pokoleń i umożliwi wirtualne spacery po neolitycznym krajobrazie. To ważne, bo fizyczne zabezpieczenie tak delikatnych znalezisk jest niezwykle trudne.
Czytaj też: To oni jako pierwsi zamieszkali greckie wyspy. Nie byli ludźmi
Znalezisko z Logsjömossen to coś więcej niż kolejne archeologiczne sensacja. To przypomnienie, że nasi przodkowie już pięć tysięcy lat temu potrafili tworzyć zaawansowane rozwiązania techniczne, doskonale adaptując się do środowiska. Drewniane kładki i pomosty świadczą o głębokim zrozumieniu lokalnych warunków i umiejętności ich wykorzystania. Gdy jesienią archeolodzy rozpoczną pełnoskalowe badania, możemy spodziewać się kolejnych odkryć. Być może uda się lepiej zrozumieć, jak funkcjonowały neolityczne społeczności i jak radziły sobie z wyzwaniami codziennego życia. To właśnie takie znaleziska przypominają nam, że ludzka pomysłowość i zdolność adaptacji mają bardzo długą historię.