Amerykańscy urzędnicy odpowiedzialni za sektor odnawialnej energii próbują wyjaśnić, czy ukryte falowniki zamontowane w chińskim sprzęcie, który trafił na Zachód, stanowią realne zagrożenie. Kontrowersji jest szczególnie dużo ze względu na fakt, iż mówimy o istotnym sektorze, który powinien być jak najlepiej zabezpieczony.
Czytaj też: 13-krotny wzrost przesyłanej energii. Oto nowy rozdział w wykorzystywaniu Słońca
Nie wiadomo, jaki był dokładnie cel przyświecający osobom odpowiedzialnym za takie działania, ani ile dokładnie urządzeń udało się zidentyfikować. Pewne jest natomiast to, że w elementach dostarczanych z Państwa Środka znajdowała się elektronika, o której nikt oficjalnie nie informował.
Zdaniem ekspertów takie urządzenia mogą zapewniać dodatkowe, nieudokumentowane kanały komunikacyjne. Przedstawiciele ESMC (European Solar Manufacturing Council) określili spływające doniesienia mianem bardzo niepokojących. Zaapelowali również do Komisji Europejskiej o wdrożenie narzędzi, które pozwolą zabezpieczyć feralne falowniki.
Urządzenia ukryte w falownikach montowanych między innymi na farmach fotowoltaicznych i wiatrowych mogły dać możliwość zdalnego uszkodzenia takiej infrastruktury
Takowe uznano za potencjalne zagrożenie dla bezpieczeństwa Unii Europejskiej w raporcie SolarPower Europe z 29 kwietnia. Opublikowane dokumenty wskazywały na konieczność zwiększenia kontroli w zakresie cyberbezpieczeństwa i infrastruktury elektroenergetycznej. Autorzy tych doniesień wskazywali inteligentne falowniki jako potencjalną bramę, z której mogliby skorzystać hakerzy.
Jak nietrudno się domyślić, na najnowsze doniesienia szybko zareagowali sami Chińczycy. Na przykład ambasador Chin w Waszyngtonie stwierdził, iż nie wyraża zgody na oczernianie jego kraju i sprzeciwia się uogólnianiu pojęcia bezpieczeństwa narodowego. Co istotne, nie wiadomo, z którym producentem bądź producentami były powiązane te zagadkowe urządzenia.
Czytaj też: Ogromny wzrost natężenia promieniowania nad Chinami. Eksperci wskazali jego źródło
Takie falowniki są wytwarzane głównie w Chinach i stosowane na całym świecie. Montuje się je wszędzie tam, gdzie istnieją farmy fotowoltaiczne i wiatrowe, dlatego możemy sobie wyobrazić, jak powszechne są to urządzenia. Szczególnie, że można je także znaleźć w akumulatorach, pompach ciepła i ładowarkach pojazdów elektrycznych. O ile zwykle ich montaż przebiega tak, aby producenci nie mieli możliwości komunikowania się z falownikami, to znalezione w Stanach urządzenia prawdopodobnie znosiły taką ochronę. To mogłoby stanowić gigantyczny problem, gdyby tylko ktoś postanowił zdalnie wyłączyć bądź zmodyfikować takie falowniki, wpływając na całą infrastrukturę energetyczną w danym kraju.