Ciemne chmury nad wojskiem USA. Takiego czegoś aż trudno wytłumaczyć

Dziś wojsko to nie tylko żołnierze, ale też sprzęt. Cała masa sprzętu, którego awarie zawsze prowadzą do problemów i choć nic nie jest idealne i niepodatne na problemy, to w ostatnim czasie passa wojska USA w tej kwestii prezentuje się bardzo paskudnie. Mowa o kultowych helikopterach, których zakupem była zainteresowana Polska.
Ciemne chmury nad wojskiem USA. Takiego czegoś aż trudno wytłumaczyć

Kolejne maszyny uziemione po katastrofach. Nie stawia to sprzętu USA w dobrym świetle

W grudniu informowaliśmy, jak to pionowzlot V-22 Osprey należący do Korpusu Piechoty Morskiej Stanów Zjednoczonych z sześcioma członkami załogi na pokładzie rozbił się w morzu u wybrzeży południowej Japonii. W wyniku tego wypadku podczas misji szkoleniowej jedna osoba zmarła, a kilka zostało rannych. Ponad tydzień po incydencie Wojsko USA już oficjalnie zdecydowało się całkowicie uziemić całą flotę tych pionowzlotów we wszystkich oddziałach, a więc w Siłach Powietrznych, Marynarce Wojennej i Korpusie Piechoty Morskiej.

Czytaj też: Myśliwce marynarki USA będą niezniszczalne. Najpotężniejsze pociski nawet do nich nie dolecą

Wszystko przez to, że nie był to pierwszy raz, kiedy doszło do katastrofy z tym pionowzlotem, bo 5 sierpnia 2017 roku podczas ćwiczeń amerykańskiej marynarki zginęły trzy osoby w tej maszynie, z czego jedna była drugim pilotem, a wszystko to (wedle raportu Marynarki Wojennej USA) przez warunki pogodowe. Dziś z kolei dowiedzieliśmy się o kolejnej podobnej decyzji co do uziemiania amerykańskich maszyn, bo Gwardia Narodowa podjęła decyzję uziemienia całej swojej floty helikopterów Apache po dwóch katastroficznych katastrofach w ciągu zaledwie dwóch tygodni.

Czytaj też: Bez tych okrętów siły podwodne USA nie istnieją. Są niczym szwajcarskie scyzoryki w działaniach wojennych

Te niefortunne wydarzenia rozpoczęły się 13 lutego 2024 roku w pobliżu Salt Lake City w Utah, kiedy to doszło do znacznego uszkodzenia śmigłowca Apache. Jego pilot przeżył, ale taki łut szczęścia nie przyświecił dwóm pilotom 23 lutego w Missisipi, którzy podczas rutynowego lotu treningowego rozbili się i stracili życie. Dwa takie incydenty w ciągu ledwie 10 dni nie obeszły się bez echa i mimo tego, że AH-64 Apache stoi aktualnie na czele szturmowych helikopterów Armii USA, właśnie zapadła decyzja co do jego uziemienia, aby przeciwdziałać kolejnym potencjalnym katastrofom.

AH-64 Apache jako maszyna zaprojektowana do pochłaniania wrogich celów opancerzonych z dystansu, nie jest byle śmigłowcem. Jego strategia operacyjna obejmuje manewry na niskiej wysokości i z dużą prędkością, dzięki czemu wykorzystuje teren do ukrywania się przed systemami przeciwlotniczymi przeciwnika. Ten agresywny profil lotu, choć taktycznie korzystny, wprowadza wrodzone ryzyko zarówno dla statku powietrznego, jak i jego operatorów. Wspominam o tym nie bez powodu, bo tak się składa, że w przypadku ostatnich incydentów sklasyfikowanych mianem “Klasy A” doszło głównie do błędów po stronie pilotów, a nie wad samego sprzętu.

Czytaj też: USA coraz bliżej zastąpienia swoich atomówek. Jest Minuteman, a będzie Sentinel

Decyzja o uziemieniu śmigłowców AH-64 Apache nie oznacza więc rozpoczęcia procedury doszukiwania się tego, czy aby tych maszyn nie dręczą jakieś wady konstrukcyjne. Po prostu ma na celu ponowną ocenę i wzmocnienie środków bezpieczeństwa, a tym samym zapewnienie, że pozostała część floty nie skończy tak samo, jak wspomniane dwa śmigłowce. Warto porównać takie podejście do strategii Rosji, w której w 2022 i 2023 roku dochodziło (wedle Rosjan) do regularnych wypadków podczas lotów szkoleniowych z udziałem myśliwców i helikopterów, ale nie słyszeliśmy nic a nic o tym, że państwo ma zamiar cokolwiek uziemić.