Rekordowa dotacja dla NFZ
Narodowy Fundusz Zdrowia otrzymał w 2025 roku bezprecedensowe wsparcie. Dotacja podmiotowa wzrośnie o 8,63 mld zł, osiągając zawrotną kwotę 26,98 mld zł – więcej niż pierwotnie planowano na cały 2026 rok. Choć brzmi to jak świetna wiadomość dla pacjentów, bo pokryte zostaną rosnące wydatki na opiekę zdrowotną. To też niestety dowód na błędy w planowaniu budżetu przeznaczonego na ochronę zdrowia.
Decyzja o zwiększeniu finansowania to reakcja na rosnące potrzeby polskiej służby zdrowia. Dodatkowo 1,58 mld zł zasiliło fundusz zapasowy NFZ, co ma poprawić długofalową stabilność całego systemu. Środki te pozwoliły zwiększyć budżet na świadczenia medyczne o blisko 8,75 mld zł, z czego 6,15 mld zł pochodzi z dodatkowej dotacji, a 2,6 mld zł z funduszu zapasowego.
Te miliardy powinny przełożyć się na konkretne zmiany w codziennym funkcjonowaniu systemu. Zabezpieczono finansowanie na konkretne działania:
- realizację rekomendacji medycznych,
- programy lekowe,
- chemioterapię w pierwszym kwartale 2025 roku,
- rozliczenie nielimitowanych nadwykonań.
Teoretycznie oznacza to lepszy dostęp do nowoczesnych terapii i skrócenie kolejek do specjalistów. Szczególnie istotne jest utrzymanie programów lekowych, które często obejmują najskuteczniejsze, choć kosztowne metody leczenia.
O ile oczywiście środki te zostaną mądrze rozdysponowane. System mierzy się z poważnymi wyzwaniami. Minister finansów nie zatwierdził jeszcze planu finansowego NFZ na 2025 rok, więc trudno stwierdzić, jaka będzie jego stabilność w dłuższej perspektywie. Eksperci zwracają uwagę na fundamentalny mankament – plan nie uwzględnia realnych kosztów, takich jak coroczne podwyżki płac minimalnych w ochronie zdrowia. To dość kuriozalna sytuacja, która prawdopodobnie wymusi kolejne korekty budżetowe w przyszłym roku.
Rosnące prywatne wydatki Polaków
Dane GUS pokazują jeszcze jeden niepokojący trend: w 2024 roku łączne wydatki na ochronę zdrowia Polaków sięgnęły 293,6 mld zł, co stanowi 8,1 proc. szacowanego PKB na 2024 rok. Według ostatniego raportu GUS, to wzrost o 47 mld zł (19 proc.) w porównaniu z rokiem poprzednim. Trzeba tu dodać, że w ciągu 2024 roku wydatki na opiekę zdrowotną także były zwiększone w porównaniu do planowanych.
Co ważne, z własnej kieszeni Polacy wydali aż 47,6 mld zł na poprawę stanu zdrowia. Wydatki na opiekę zdrowotną z prywatnych środków wzrosły o prawie 10 mld zł rok do roku. Przeciętna rodzina musi przeznaczać coraz większą część domowego budżetu na leki bez refundacji, prywatne wizyty czy dodatkowe badania. To realne obciążenie, szczególnie dla osób o niższych dochodach. To też czynnik, który przyczynia się do coraz większego zadłużenia Polaków i rozwarstwienia społecznego.
Czytaj też: Chwilówka na lekarza i rachunki. BIK podał niepokojące dane o kredytach w Polsce
Rosnące prywatne wydatki na opiekę zdrowotną pogłębiają niebezpieczną przepaść w dostępie do opieki medycznej. Podczas gdy zamożniejsi Polacy korzystają z szybkiej diagnostyki i leczenia w prywatnych klinikach, także zagranicznych, osoby mniej zarabiające często skazane są na publiczną służbę zdrowia z jej długimi kolejkami i wieloma innymi ograniczeniami. Tworzy to system dwóch prędkości, gdzie jakość opieki zależy od zasobności portfela – zjawisko społecznie trudne do zaakceptowania.
Przyszłość zdrowia Polaków
Prognozy na 2026 rok zakładają dalszy wzrost finansowania. Przychody NFZ mają osiągnąć 217,4 mld zł (wzrost o 9,9 proc.), a wpływy ze składki zdrowotnej dostarczą – 184,3 mld zł (wzrost o 6,5 proc.). Dotacja podmiotowa z budżetu państwa ma wynieść 26 mld zł, co oznacza wzrost o 42 proc. w stosunku do pierwotnych założeń na 2025 rok. Już możemy założyć, że to będzie za mało.
Dodatkowe wydatki na opiekę zdrowotną mają przełożyć się na modernizację szpitali, nowy sprzęt, lepszy dostęp do innowacyjnych terapii, a także rozwój programów profilaktycznych i krótsze kolejki do specjalistów. Optymiści mogą sądzić, że dzięki temu zbliżymy się do unijnych standardów jakości opieki zdrowotnej. Pesymiści będą chcieli najpierw zobaczyć przemyślane strategie. Niestety ten system to studia bez dna. Nasze społeczeństwo się starzeje, co generuje rosnące potrzeby, zmianę w strukturze dostępnych świadczeń, a koszty nowoczesnych terapii ciągle rosną.
Do tego dochodzą kłopoty z rzetelnym raportowaniem danych – GUS zwraca uwagę, że informacje z Ministerstwa Zdrowia i Narodowego Funduszu Zdrowia trudno porównać ze względu na różnice metodologiczne. Prawdziwy sprawdzian przyjdzie w najbliższych latach – czy te miliardy zostaną wydane mądrze i rzeczywiście poprawią dostęp do leczenia? Nawet najwyższa dotacja może być tylko cyfrą w dokumentach, a nie odczuwalną zmianą dla pacjentów, z których w kolejkach ucieka życie.