Teraz znajduje się tam morze. Dawniej te tereny zamieszkiwały zagadkowe społeczności

Jedna z popularnych, choć nadal niepotwierdzonych opowieści dotyczy Atlantydy, czyli legendarnego zaginionego lądu, który w pewnym momencie miał się znaleźć głęboko pod wodą. Informacje spływające z Australii pokazują, iż w tego typu historiach może być więcej prawdy, niż mogło się nam wydawać.
lodowce, lód, zima
lodowce, lód, zima

Ludzie pojawili się w Australii około 65 000 lat temu. Przez dłuższą część tego okresu istniał tam północno-zachodni szelf kontynentalny o powierzchni wynoszącej niemal 390 000 kilometrów kwadratowych. To obszar większy niż cały nasz kraj! Zdaniem naukowców prowadzących badania w tej sprawie, zamieszkiwała tam grupa, którą łączył szereg cech, między innymi w postaci wspólnych technologii dotyczących wytwarzania kamiennych toporów, sztuki naskalnej i wykorzystywanych języków.

Czytaj też: Ogromny miecz znaleziony na terenie europejskiego miasta. Właściciel broni był prawdziwym gigantem

Tego typu rewelacje stają się szczególnie prawdopodobne, gdy weźmiemy pod uwagę fakt, iż szelfy kontynentalne były zamieszkiwane dawniej w różnych częściach świata, o czym świadczy obecność podwodnych stanowisk archeologicznych na Morzu Północnym, Bałtyckim i Śródziemnym czy wzdłuż wybrzeży Ameryki Północnej i Południowej, Afryki Południowej i Australii.

Jeśli chodzi o najnowsze ustalenia, to zostały one szerzej zaprezentowane na łamach Quaternary Science Reviews. Autorzy publikacji poświęcili swoje analizy kwestii krajobrazu, który istniał dawniej na północno-zachodnim szelfie Australii. Jednym z kluczowych momentów dotyczących tego obszaru było zakończenie ostatniej epoki lodowcowej, do którego doszło około 18 000 lat temu. Doszło wtedy do podniesienia poziomu mórz i zalania wielu obszarów. Na przykład Sahul został podzielony na Nową Gwineę i Australię oraz odciął Tasmanię od reszty kontynentu.

I choć przez długi czas sądzono, iż zalane obecnie tereny Australii nie były wykorzystywane przez naszych przodków, to nie wszystkich naukowców przekonuje takie wytłumaczenie. Tym bardziej, iż ten tajemniczy obszar był bogaty w archipelagi, jeziora czy rzeki. Występowało tam nawet duże morze śródlądowe. Zgromadzone dowody archeologiczne pozwalają sądzić, iż ludzie radzili sobie tam co najmniej nieźle i stworzyli własną kulturę, po której ślad zaginął, gdy zaczęły topnieć lodowce i podnosić się morza oraz oceany.

Tereny obecnie znajdujące się pod wodą miały lądowy charakter przed zakończeniem ostatniej epoki lodowcowej

W toku prowadzonych badań członkowie zespołu badawczego doszli do wniosku, że niski poziom morza odsłonił archipelag wysp na północno-zachodnim szelfie Sahul. Jako że rozciągał się on w kierunku indonezyjskiej wyspy Timor, to autorzy uważają, iż archipelag mógł być wykorzystywany przez ówczesnych mieszkańców do prowadzenia stopniowych migracji z Indonezji do Australii. Epoka lodowcowa doprowadziła do obniżenia poziomu mórz o nawet 120 metrów i był on wtedy najniższy od około 100 tysięcy lat. 

Czytaj też: Drogocenna głowa znaleziona w pobliżu starożytnego miasta. Archeolodzy wyznaczyli jej pochodzenie

Naukowcy przekonują, jakoby obszar ten mógł istnieć przez 10 000 lat, w okresie od 27 000 do 17 000 lat temu. Na miejscu mogła funkcjonować populacja licząca od 50 000 do 500 000 osób, przy czym jej maksimum pojawiło się w szczytowym okresie ostatniej epoki lodowcowej, około 20 000 lat temu. Wtedy to szelf był wyjątkowo wolny od wody. Z czasem tej ostatniej znowu zaczęło przybywać, a ludzie musieli migrować w głąb lądu, opuszczając miejsce pierwotnego zamieszkania.