Zanieczyszczenie świetlne nas dosłownie oślepia. Jeszcze 8 lat temu tak nie było

Zanieczyszczenie świetlne, czyli nadmierne oświetlenie nocne, spowodowane przez jego sztuczne źródła, to syndrom naszych czasów. To wynik urbanizacji i osiedlania się w miejscach, które jeszcze niedawno były uważane za niedostępne. To poważny problem dla astronomów, który utrudnia obserwacje kosmosu, ma negatywny wpływ na faunę i florę, a także zdrowie człowieka. Eksperci apelują, że w tej kwestii jest coraz gorzej – nocne niebo jest dzisiaj dwa razy jaśniejsze niż jeszcze 8 lat temu.
Zanieczyszczenie świetlne nas dosłownie oślepia. Jeszcze 8 lat temu tak nie było

W 1973 r. astronom Kurt Riegel ostrzegł, że sztuczne oświetlenie gwałtownie zmienia nasze spojrzenie na nocne niebo. Od tego czasu doświadczyliśmy na własnej skórze, co właściwie oznacza zanieczyszczenie świetlne, szkodząc praktycznie wszystkim znanym ekosystemom. Z tego powodu obserwatoria astronomiczne są dzisiaj budowane wręcz na zupełnych odludziach, gdzie nie docierają światła miast.

Czytaj też: Webb z nowym rekordem. Oto najdalsze galaktyki, jakie udało się nam zobaczyć

Najnowsze badania z hiszpańskiego Uniwersytetu w Santiago de Compostela wskazują, że nocne niebo staje się coraz jaśniejsze w oszałamiającym tempie – znacznie szybciej niż wskazywały na to satelity. To z kolei uniemożliwia dostrzeżenie najciemniejszych i najodleglejszych gwiazd. O tym, jak poważny jest to problem, opisano w czasopiśmie Science.

Zanieczyszczenie świetlne, czyli co?

Według badań przeprowadzonych z udziałem ponad 50 000 naukowców-obywateli z całego świata, którzy porównali swój widok gwiazd z istniejącymi mapami kosmosu, wykazano, że nocne niebo w latach 2011-2022 rozjaśniło się o ok. 7-10 proc. każdego roku. To oznacza, że nocne niebo jest niemal dwa razy jaśniejsze niż 8 lat i ponad cztery razy jaśniejsze niż 18 lat temu. Dziecko urodzone pod nocnym niebem z 250 widocznymi gwiazdami zobaczy mniej niż 100 gwiazd o tej samej jasności do czasu ukończenia szkoły.

Z czego wynika zanieczyszczenie świetlne? Częściowo zapewne instalacjami nowoczesnych diod LED, które emitują więcej światła dla danej mocy niż klasyczne żarówki. Satelity mierzące globalną poświatę nieba są często “ślepe” na diody LED i nie są w stanie wykrywać fal o długości poniżej 500 nm. Finalnie wygląda to po prostu tak, jakby niebo było jaśniejsze.

W pracy czytamy:

Widoczność gwiazd pogarsza się gwałtownie, pomimo (a może właśnie z powodu) wprowadzenia diod LED do zastosowań w oświetleniu zewnętrznym. Istniejąca polityka oświetleniowa nie zapobiega wzrostowi poświaty, przynajmniej w skali kontynentalnej i globalnej.

Niebo nad Ameryką Północną rozjaśniło się w największym stopniu, wzrastając średnio o 10,4 proc. rocznie. Nocne niebo nad Europą w podobnym okresie rozświetliło się o 6,5 proc. rocznie. Choć to tylko surowa średnia, globalne zanieczyszczenie świetlne wzrasta każdego roku o 7,7 proc.

Czytaj też: Astronomowie są rozwścieczeni. Wszystko przez tę firmę

Mocnym, ale niezwykle trafnym podsumowaniem problemu zanieczyszczenia świetlnego jest fragment z pracy:

Patrząc na zdjęcia i filmy Międzynarodowej Stacji Kosmicznej z nocnej półkuli Ziemi, ludzi na ogół uderza tylko “piękno” świateł miejskich, jak gdyby były to lampki na choince. Nie dostrzegają, że są to obrazy zanieczyszczeń. To tak jakby podziwiać piękno kolorów tęczy, które benzyna wytwarza w wodzie i nie rozpoznać, że jest to chemiczne zanieczyszczenie.

Satelity wystrzelane na niską orbitę okołoziemską (LEO) w ciągu ostatnich kilku lat również zaciemniają zdolność astronomów do badania kosmosu. Dlatego właśnie coraz więcej teleskopów trzeba wynosić poza naszą planetę, jak choćby Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba, który jest nieskalany blaskiem Ziemi.